"Bitwa o Polskę trwa!". Morawiecki pierwszy raz przemówił po wyborach
Mateusz Morawiecki pierwszy raz po wyborach: Bitwa o Polskę trwa
– Niezależnie od obrotu wydarzeń, związanego z ostatnimi wyborami, Prawo i Sprawiedliwość będzie stało na straży praw pracowniczych, będzie stało również na straży polityki społecznej i polityki rodzinnej. Nie damy zabrać tych zdobyczy współczesności, które niebywale zmieniły nasz kraj. Wolny wybór bez możliwości włożenia czegoś do garnka jest do pewnego stopnia iluzją – mówił Mateusz Morawiecki w swoim wystąpieniu podczas Krajowego Zjazdu Delegatów NSZZ "Solidarność".
Dodał, że jego partia będzie stała "na straży wszystkich zmian, które wprowadziła". – Bitwa o Polskę trwa i będzie trwała wiele lat, wiele dekad jeszcze przed nami. Przed nami, ludźmi "Solidarności", obrona tego, co udało się zrealizować w ostatnich latach – stwierdził.
Morawiecki wspomniał też o zagrożeniu wojną w Ukrainie oraz wojną na Bliskim Wschodzie, jednak nie tylko. – Muszę też wspomnieć o innym zagrożeniu. To zagrożenie związane z planami centralizacji i federalizacji w Europie. Mamy tydzień do głosowania w Parlamencie Europejskim pewnych zmian traktatowych, które mają zabrać kompetencje krajów członkowskich w wielu aspektach – powiedział.
I dodał: – Pod płaszczykiem federalizacji odbywa się okrojenie Polski z naszej suwerenności. Drodzy rodacy, strzeżmy naszej wolności, strzeżmy naszej suwerenności. Ten szczególny powyborczy czas musi być czasem podwyższonej gotowości do działania, do obrony polskiej suwerenności.
Duda: Tylko świnie chodziły na wybory
Na zjeździe delegatów "Solidarności" w Spale przemówił także Andrzej Duda. Przekonywał, że Polska "wychodzi z inflacji", a "gospodarka kwitnie". Duda podziękował też premierowi Mateuszowi Morawieckiemu za – jak stwierdził – "wysypanie pieniędzy", by uratować miejsca pracy.
– Nie mam żadnych wątpliwości, że Polska dzisiaj wygląda nieporównywalnie lepiej, niż wyglądała w 2015 roku, kiedy spotkał mnie ten niezwykły zaszczyt, że moi rodacy wybrali mnie na urząd prezydenta – mówił.
Wymienił "obniżenie wieku emerytalnego, wcześniej podniesione ze złamaniem zobowiązań wyborczych", ale też "likwidację syndromu pierwszego dnia", czyli "podniesienie stawki godzinowej". Mówił też o "realnej poprawie warunków życia w Polsce" czy "powrocie ogromnej rzeszy ludzi, którzy szukali dla siebie szansy za granicą". Wszystko to, jak podkreślał, udało się zrobić "przez te ostatnie osiem lat".
Duda skomentował też niedzielne wybory parlamentarne. Zaczął od podziękowań za rekordową frekwencję i nawiązał do czasów PRL.
– Wszyscy doskonale pamiętamy, że przed 1989 rokiem tylko świnie chodziły na wybory. Ludzie, którzy wiedzieli, jak wygląda sytuacja w kraju i zdawali sobie sprawę, jaką farsą są organizowane przez komunistów wybory, po prostu na nie nie chodzili. Ogłaszano tylko jakieś niebotyczne wyniki frekwencyjne, podczas gdy lokale wyborcze świeciły pustkami. Dzisiaj mamy diametralnie inną sytuację – stwierdził.