Ona ostatnia przed atakiem rozmawiała z nożownikiem. Dlaczego nie reagowała na groźby?
Ekspedientka o ostatniej rozmowie ze Zbysławem C.
Tragedia wydarzyła się w środę 18 października ok. godz. 10:00 przy ulicy Karwowskiego w Poznaniu. 71-letni Zbysław C. rzucił się na grupę przedszkolaków i zaatakował nożem 5-letniego Maurycego. Dziecko zmarło w szpitalu. Wiele mówi się o tym, jakim człowiekiem był Zbysław C. i tutaj pojawia się najwięcej nieścisłości. Niektórzy mieszkańcy w rozmowie z mediami przedstawiali, że mężczyzna ogólnie był agresywny. Pisaliśmy o wydarzeniu tak niepokojącym, jak to, że 2 lata wcześniej Zbysław C. zrzucił z balkonu list, w którym pisał, że kogoś zabije.
Inni podkreślają, że w codziennym obcowaniu był spokojny, a ekspedientki "Żabki" kojarzyły go, bo czasem wpadał kupić chleb albo tytoń. Wreszcie wypowiedziała się też ekspedientka, której Zbysław C. miał przed atakiem na Maurycego grozić śmiercią.
Młoda dziewczyna o imieniu Natalia wskazała, że Zbysław C. tego dnia zachowywał się inaczej niż zwykle. – Był taki za bardzo pewny siebie, widać było, że coś w tej głowie ma nie tak. Później ludzie mi opowiadali, że chodził i mówił, że powinna spaść bomba, że wszystkich pozabija – wspomina zszokowana kobieta w rozmowie z portalem.
Do kobiety miał podejść, gdy ta stała na zewnątrz sklepu i paliła papierosa. – Patrzył na mnie z pogardą w oczach. Stałam na zewnątrz i paliłam papierosa, a on powiedział, że palenie mnie nie zabije, że to on przyjdzie i mnie zabije. Zobaczysz, co się stanie jeszcze dzisiaj – cytuje słowa mordercy.
Natalia dodała jednak, że nie przestraszyła się tych gróźb. – Ja się nie przestraszyłam, bo klienci mówią mi tu różne rzeczy – wyznała kobieta. Portal podał dalej, że Zbysław C. szybko wyszedł ze sklepu, gdy zobaczył, że kobieta się go nie obawia.
Po 3-4 minutach doszło do tragedii. Zbysław C. przeszedł jedynie przez przejście dla pieszych i spotkał przedszkolaki maszerujące na pobliską pocztę. Miał do nich wykrzykiwać: "Wszystkich Was pozabijam". Co więcej wiadomo o 71-letnim mężczyźnie? Wszyscy powtarzają to, co zdążyło obiec media: że mieszkał w pobliskiej kamienicy.
Zbysław C. atakował przechodniów z balkonu
Ekspedientka zdradziła także inne wydarzenie, o które jeden z dziennikarzy pytał prokuratora na konferencji, ten wtedy jednak niczego nie potwierdził. Stwierdziła, że Zbysław C. miał podobno rzucać z balkonu doniczkami w ludzi na ulicy.
Opisała również scenę od razu po ataku i nóż, którym mężczyzna zabił chłopca. – To było coś strasznego – przyznaje. – Widziałam też, jak obezwładnili tego zabójcę po drugiej stronie ulicy, ktoś kopnął nóż, którym ranił chłopca, a mój dostawca przytrzymywał go nogą – wspomina. Opisuje, że to był zwykły nóż obiadowy, nieduży, z zaokrąglonym końcem.