Kierowca potrącił dziecko i odjechał. Zarzuty postawili... matce malucha
Przypomnijmy: do koszmarnie wyglądającego zdarzenia doszło w piątek około godziny 8:00 na skrzyżowaniu ulicy Pocztowej i Wojska Polskiego w Wągrowcu (województwo wielkopolskie).
Przed nissana, który chciał włączyć się do ruchu, wszedł chłopiec. Nagranie pokazał portal WRC. – Na szczęście okazało się, że dwulatek nie odniósł poważniejszych obrażeń – przekazał wówczas TVN24 aspirant Dominik Zieliński z KPP w Wągrowcu.
Matka dziecka usłyszała zarzuty ws. dramatycznie wyglądającego zdarzenia
Jak podaje w sobotę Polsat News, to matka dziecka usłyszała zarzuty. Grozi jej do pięciu lat więzienia. "Po analizie zebranych informacji policjanci posądzają ją o narażenie syna na utratę życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu przez to, że nie sprawowała nad nim należytej opieki" – przekazała telewizja.
Kobieta miała złożyć wyjaśnienia. Policja do czasu wyjaśnienia sprawy zatrzymała też prawo jazdy kierowcy samochodu.
Ruch policji ws. zarzutów dla matki wzbudził jednak kontrowersje. "Rodzice nie upilnowali dziecka" to odwracanie uwagi, bo dziecko zachowało się ZGODNIE Z PRZEPISAMI i przeszło przez jezdnię w miejscu do tego przeznaczonym" – napisał dziennikarz "Gazety Wyborczej Jakub Wencel.
Dodał on jednak, że "oczywiście opiekunowie nie powinni puszczać dziecka samopas, ale nie ma to nic wspólnego z tym wypadkiem".
Decyzja policji wzbudziła liczne kontrowersje
"JEDYNYM WINNYM przejechania dziecka na pasach jest kierowca. Zrobił to, bo pieszego nie widział tylko dlatego, że złamał inny przepis i zatrzymał się na pasach" – wskazał. Pisownia postów jest oryginalna.
Z kolei aktywista miejski Jan Mencwel zwraca uwagę, że "jeśli ktoś nie widzi winy kierowcy, który popełnił aż 4(!) błędy, a przede wszystkim złamał przepis o pierwszeństwie, to nie tylko nie powinien pleść bzdur, ale powinien też oddać prawo jazdy".