"Łzy płyną mi po policzkach". Magdalena Stępień zwróciła się do fanów z pilną prośbą

Joanna Stawczyk
09 listopada 2023, 16:12 • 1 minuta czytania
Po zakończeniu związku z Jakubem Rzeźniczakiem modelka została jedyną opiekunką ich wspólnego dziecka. Niedługo po pierwszych urodzinach, dokładnie 27 lipca 2022 roku, malutki Oliwier zmarł. Teraz Magdalena Stępień opublikowała chwytający za serce wpis. Zaapelowała do swoich fanów o pomoc w sprawie, która jest jej bardzo bliska.
Magdalena Stępień apeluje o pilną pomoc. "Łzy płynął mi po policzkach" Fot. VIPHOTO/East News

Magdalena Stępień apeluje o pilną pomoc. "Łzy płynął mi po policzkach"

W lipcu 2022 roku, po długiej walce z rzadką i agresywną formą raka wątroby, zmarł Oliwier Rzeźniczak. Po usłyszeniu diagnozy jego mama, Magdalena Stępień rozpoczęła zbiórkę środków na leczenie i wybrała się z nim do specjalistycznej kliniki w Izraelu, gdzie była obok niego do końca.


Po stracie Oliwiera modelka zaangażowała się w pomoc innym rodzicom w podobnej sytuacji. Ostatnio, za pośrednictwem Instagrama, podzieliła się historią chłopca o imieniu Wiktor, który również walczy z rakiem, zachęcając swoich obserwatorów do wsparcia jego zbiórki. "Łzy płynął mi po policzkach, gdy czytam wieści od mamy Wiktorka. Serce mi pęka, bo historia Witkorka jest mi bardzo bliska. Gdy patrzę na ich nierówną walkę, przypomina mi się moja" – zaznaczyła Stępień.

"Wierzę, Kochani, że wspólnymi siłami uzbieramy tę brakującą kwotę i uratujemy Wiktorka. Rak to okropny przeciwnik, w takich chwilach potrzebna jest pomoc i wsparcie, bez nich ciężko, wiem, co mówię. Udostępniajcie zbiórkę, jeśli możecie" – poprosiła obserwatorów.

Stępień: "Pomawiacie mnie, że zatrzymałam te pieniądze!"

1 listopada Magdalena Stępień nie odwiedziła grobu swojego syna Oliwiera, ponieważ była w Dubaju, co pokazała na swoich Instagramowych relacjach. W kilku postach podzieliła się przyczynami swojej nieobecności na cmentarzu.

Po opublikowaniu tych informacji modelka otrzymała serię negatywnych komentarzy. W odpowiedzi na to wydała wymowne oświadczenie.

"Minęło prawie półtora roku od śmierci mojego syna! Od września zeszłego roku regularnie pracuje i zarabiam pieniądze! Serio, ile jeszcze będziecie mnie dojeżdżać, że żyje za nie swoje pieniądze? lle jeszcze będziecie mnie niszczyć drodzy hejterzy? Długo milczałam serio, ale to jest jakiś żart, to wszystko przestaje robić się śmieszne" – zaznaczyła.

W dalszej części wpisu zwróciła się do osób, której zarzucają jej, że przeznaczyła pieniądze ze zbiórki na leczenie dziecka na inne cele.

"Pragnę przypomnieć, że w chwili choroby mojego syna nie pracowałam, nie miałam żadnych dochodów oraz oszczędności, oprócz 3 tys. alimentów, które dostawałam na Oliwierka na cały miesiąc życia. Tak, kiedyś polegałam na mężczyźnie, zakochana, zagubiona, ufałam i totalnie nic nie oszczędzałam. Dlatego później na oczach całej Polski postanowiłam poprosić o pomoc, nie miałam wyjścia, musiałam walczyć o Oliwierka do końca, każda matka by tak postąpiła" – tłumaczyła.

Dodała ostro: "Dzisiaj mądrzejsza o doświadczenia, pracuje, zarabiam, oszczędzam, za swoje pieniądze żyję oraz podróżuję. Dziś mówię dość!".

"Nigdy w życiu nie miałabym sumienia, aby wydać pieniądze zebrane na leczenie mojego synka na coś innego! Pomawiacie mnie, że zatrzymałam te pieniądze, bo chciałam się zabezpieczyć na życie po śmierci Oliwiera! Serio?! Która matka by tak zrobiła?!" – zapytała wymownie.

"Która matka myśli o tym, że jej dziecko umrze?! To jest tak nieludzkie, że zbiera mnie na wymioty gdy o tym myślę. Dodatkowo hejtem oberwały również osoby, które za wszelką cenę próbowały pomoc! Dzisiejszy świat jest chory! Osoby, które wylewają swoje frustracje i niepowodzenia w internecie nie mają hamulców!" – dodała.