1 listopada Magdalena Stępień nie złożyła wizyty na grobie Oliwiera. W tym okresie przebywała w Dubaju, co udokumentowała na swoim Instastory. W serii postów wyjaśniła, dlaczego podjęła taką decyzję. Po publikacji wpisów otrzymała wiele niemiłych komentarzy, na które zareagowała, wydając stanowcze oświadczenie.
Reklama.
Reklama.
Stępień nie była grobie syna we Wszystkich Świętych. Teraz się tłumaczy
Przypomnijmy, że syn, który był owocem związku Magdaleny Stępień i Jakuba Rzeźniczaka, ciężko zachorował. Podczas standardowej wizyty lekarskiej odkryto u niego duży, 12-centymetrowy nowotwór złośliwy w wątrobie.
Stępień poszukiwała leczenia dla syna w izraelskiej klinice, lecz mimo niezłomnej walki, nie udało się uratować życia chłopca. Zmarł niedługo po tym, jak skończył roczek.
Spodziewano się, że 1 listopada Stępień zjawi się przy grobie syna w Oleśnicy. Jednak ku zdziwieniu obserwatorów, modelka zdecydowała inaczej. Tego dnia przebywała w Dubaju, miejscu, które kiedyś odwiedziła ze swoim synem. Na Instastory Stępień wyznała, że to właśnie tam czuje się najbliżej swojego dziecka.
Później modelka wrzuciła jeszcze zdjęcie z synkiem, które zostało zrobione właśnie w Dubaju.
"Pamiętam ten dzień jak dziś, i ten Twój uśmiech w dniu naszego wylotu do Dubaju. Dzisiaj jestem sama, w tym samym miejscu, ale już bez Ciebie. Miałam już nic nie wrzucać z Oliwierkiem, ale dzisiaj tak po ludzku jest mi mega ciężko. Życie jest tak nieprzewidywalne" – podkreśliła.
W czwartek (2 października) Stępień odezwała się na InstaStory. Odpowiedziała na hejterskie komentarze, które trafiły na jej skrzynkę.
"Bardzo długo zastanawiałam się nad tym, aby napisać ten post, wczoraj jednak limit został osiągnięty!" – podkreśliła na wstępie oświadczenia.
"Minęło prawie półtora roku od śmierci mojego syna! Od września zeszłego roku regularnie pracuje i zarabiam pieniądze! Serio, ile jeszcze będziecie mnie dojeżdżać, że żyje za nie swoje pieniądze? lle jeszcze będziecie mnie niszczyć drodzy hejterzy? Długo milczałam serio, ale to jest jakiś żart, to wszystko przestaje robić się śmieszne" –zaznaczyła.
Potem odniosła się do kwestii finansowych, w tym do zbiórki na leczenie dziecka.
Dzisiaj mądrzejsza o doświadczenia, pracuje, zarabiam, oszczędzam, za swoje pieniądze żyję oraz podróżuję. Dziś mówię dość! – zagrzmiała.
"A co jeśli oprócz tego, że pracuje mam faceta, który dba o mnie, o nas, o naszą przyszłość, bo widzi ile pracuje jak staram się podnieść i stanąć na nogi w tak krótkim czasie? To, że nie pokazuje już szczegółów ze swojego życia prywatnego nie oznacza, że ono się nie zmieniło" – wyjaśniła.
Stępień nie ma już siły mierzyć się z atakami wścibskich ludzi. "Tak wiem, lepiej w tych czasach dorobić sobie własną historię. Wychodzi na to, że po tak wielkiej tragedii nigdy już nie może się do mnie uśmiechnąć szczęście, nie mogę zarabiać, podróżować i po prostu żyć? W taki o to sposób niszczymy się nawzajem, dopowiadając, pomawiając, i często doprowadzając człowieka do załamania lub depresji, a może tak warto byłoby zatrzymać się i spojrzeć na siebie?" – zwróciła uwagę.
"Nigdy w życiu nie miałabym sumienia, aby wydać pieniądze zebrane na leczenie mojego synka na coś innego! Pomawiacie mnie, że zatrzymałam te pieniądze, bo chciałam się zabezpieczyć na życie po śmierci Oliwiera! Serio?! Która matka by tak zrobiła?!" – zapytała wymownie.
"Która matka myśli o tym, że jej dziecko umrze?! To jest tak nieludzkie, że zbiera mnie na wymioty gdy o tym myślę. Dodatkowo hejtem oberwały również osoby, które za wszelką cenę próbowały pomoc! Dzisiejszy świat jest chory! Osoby, które wylewają swoje frustracje i niepowodzenia w internecie nie mają hamulców!" – dodała.
"Serio myślicie, że na oczach 256 tys. moich obserwatorów plus innych osób, które mnie nie obserwują byłabym w stanie latać po świecie za nie swoje pieniądze wiedząc jak medialna była moja sprawa? Brak słów! Serio! Zastanów się hejterze za nim coś napiszesz" – podsumowała ostro.
Redaktorka, reporterka, koordynatorka działu show-biznes. Tematy tabu? Nie ma takich. Są tylko ludzie, którzy się boją. Szczera rozmowa potrafi otworzyć furtkę do najbardziej skrytych zakamarków świadomości i rozjaśnić umysł. Kocham kolorowych i uśmiechniętych ludzi, którzy chcą zmieniać szarą Polskę. Chcę być jedną z tych osób.
Przez ostatni rok otrzymałam dużo znaków od Oliwierka, dzięki którym zrozumiałam, że nie ilość wizyt na cmentarzu czyni mnie dobrą matką (choć i tak chodziłam codziennie), tylko to, co mam w sercu, i to, że gdziekolwiek jestem, on jest ze mną. Teraz po roku pełnym znaków wiem, że on nie chce moich łez, mojego smutku. Chce, abym wykorzystała to życie, które mi zostało tu na ziemi w dobry sposób. Życzę Wam dobrego dnia z bliskimi. Ja spędzam go z dala od domu, w miejscu, gdzie po raz ostatni przed diagnozą czuliśmy się razem najszczęśliwsi na świecie. Czas płynął wówczas wolno, a radość z tego, że mam Oliwierka, była bezgraniczna.
Magdalena Stępień
Instagram
Pragnę przypomnieć, że w chwili choroby mojego syna nie pracowałam nie miałam żadnych dochodów oraz oszczędności, oprócz 3 tys. alimentów, które dostawałam na Oliwierka na cały miesiąc życia. Tak, kiedyś polegałam na mężczyźnie, zakochana, zagubiona, ufałam i totalnie nic nie oszczędzałam. Dlatego później na oczach całej Polski postanowiłam poprosić o pomoc, nie miałam wyjścia, musiałam walczyć o Oliwierka do końca, każda matka by tak postąpiła.