Krzysztof Stanowski znów zaskoczył. Już nawet nie chodzi o Kanał Sportowy

redakcja naTemat
12 listopada 2023, 15:11 • 1 minuta czytania
Krzysztof Stanowski po odejściu z Kanału Sportowego już pracuje nad swoim nowym projektem na YouTube. Dziennikarz ma z nim oficjalnie wystartować w lutym przyszłego roku, ale już skierował specjalne ogłoszenie do swoich fanów.
Krzysztof Stanowski szuka ludzi do swojego nowego projektu. Fot. YouTube / WeszłoTV

Krzysztof Stanowski już szykuje się do startu swojego nowego projektu. Na YouTube założył "Kanał Zero", który ma być jego nowym miejscem na tej platformie. Jeszcze nic tam nie ma, ale już zgromadził ponad... 210 tys. subskrypcji.


Oficjalnie wszystko ma ruszyć w lutym 2024 r., ale Stanowski nie traci czasu i regularnie apeluje o nowe "suby". Ostatnio opublikował też ogłoszenie, które może wskazywać, że budowanie projektu jest już na zaawansowanym poziomie. Jak napisał, szuka "utalentowanych ludzi".

"Zostań zerem! Zero ograniczeń, setki możliwości. Zero kompromisów, pełno pasji. Szukamy dziennikarzy, researcherów i wydawców do nowego projektu na polskim YouTube. A tak naprawdę: szukamy wszechstronnie utalentowanych ludzi z dobrą energią" – wyjaśnił.

Stanowski zareagował na zarzuty Borka

Przypomnijmy, że w ostatnim czasie wyjątkowo gorąco jest wokół Kanału Sportowego. Stanowski był jednym z jego założycieli, ale kiedy odszedł, zaczęła się afera.

5 listopada w programie "Hejt Park" wzięli udział twórcy kanału: Tomasz Smokowski, Michał Pol oraz Mateusz Borek. Szczególnie ten ostatni postanowił dosadnie pokazać, co sądzi o ostatnich wydarzeniach z udziałem Stanowskiego.

– Rozmowa o biznesie z Krzyśkiem jest na poziomie podstawówki – mówił Borek. To był jednak tylko jeden z serii zarzutów. Borek wrócił też do początków Kanału Sportowego i zarzucił Stanowskiemu niesłowność. – Kiedy siedzieliśmy w restauracji cztery lata temu, to ja wiem, kim był Krzysztof Stanowski i kim był w swojej przygodzie zawodowej. (...) Ja się trzymam tego, co ustaliłem z wami. Dla mnie podanie ręki jest droższe od zapisu na papierze – dodał.

Stanowski najpierw odpowiedział na Twitterze, sugerując, że zarzuty w programie KS na jego temat są fałszywe. I już wtedy wydawało się, że raczej nagra coś od siebie, by przedstawić swoją wersję. 10 listopada pojawił się jego materiał.

Na początku dziennikarz wspomniał, że decyzja o odejściu z Kanału dojrzewała w nim od ponad roku. W dalszej części podkreślił, że "atmosfera w spółce oraz kwestie biznesowe mocno mu nie odpowiadały". Wspomniał, że wspólnicy o jego odejściu "dowiedzieli się 14 września".

– W największym skrócie: nie chciałem już przebywać w tym towarzystwie – zaznaczył.

Potem zacytował pismo, które wysłał do pozostałych członków spółki, gdy zdecydował o odejściu: "(...) Zwątpiłem w dalszy sens wspólnej drogi przez życie (bo ja być może za mało rozgraniczam pracę od życia i praca u mnie jest swego rodzaju drogą, którą z kimś dzielę). (...) Chciałbym mieć prawdziwą radość z tego, co robię. Od pewnego czasu coraz bardziej mi tego brakowało, a górę brała frustracja".

Tego samego dnia Kanał Sportowy miał swój kolejny program na żywo, ale gospodarze nie odnieśli się już szerzej do wersji Stanowskiego. Postanowili uciąć temat i nie podgrzewać emocji oraz życzyli swojemu byłemu wspólnikowi powodzenia z nowym projektem.