Takie słowa po debiucie w TVP. Stockinger zareagował na występ syna
Tomasz Stockinger o debiucie syna w "Pytaniu na Śniadanie". "Zgrany duet"
Joanna Górska oraz Robert Stockinger zaliczyli swój debiut w programie "Pytanie na śniadanie". Już wiadomo, że Ida Nowakowska, Małgorzata Opczowska, Anna Popek, i Robert Rozmus nie pojawią się więcej w roli gospodarzy tego porannego show.
Na oficjalnej stronie programu na Facebooku, gdzie zamieszczono informację o nowych prowadzących, widzowie nie pozostali obojętni i wyrazili swoje pierwsze opinie, które okazały się dość zróżnicowane.
– On (red. Robert) w TVN-ie od dawna marzył o awansie i roli prowadzącego. Był rozczarowany, jak ostatnio kolejny raz inne osoby sprzątnęły mu tę fuchę sprzed nosa. Gdy pojawiła się propozycja z TVP, długo się nie wahał. Nie chciał być wiecznie tylko reporterem, a niestety TVN widział go tylko w tej roli – przekazał informator portalu Plotek.
Stockinger ma też ponoć mieć na swoim horyzoncie inne wyzwania w Telewizji Polskiej. Możliwe, że będzie prowadził różne wydarzenia organizowane pod szyldem stacji.
Przypomnijmy, że Robert, który przez ponad 10 lat pracował w TVN, prywatnie jest synem Tomasza Stockingera, znanego m.in. z roli w serialu "Klan". Od lat jest też w szczęśliwym związku z dziennikarką TTV Patrycją Drozd, z którą doczekał się dwójki dzieci – córki Oliwii oraz syna Adama.
Jak ojciec ocenił debiut prezentera w śniadaniówce TVP? – Bardzo ładnie prezentuje swoją formę zawodową na ekranie, szczególnie że jest to w gorącym czasie pod ostrzałem mediów, publiczności i widzów, którzy w jakimś stopniu są przywiązani do poprzedniej obsady, więc tutaj stopień trudności jest wyższy niż normalnie. Podoba mi się cała para. Razem z Joasią Górską tworzą bardzo zgrany duet, mimo że znają się parę godzin – podkreślił Tomasz Stockinger na łamach Plejady.
Aktor odniósł się także do tego, że jego syn zamienił TVN na TVP. – Temat jest skomplikowany i trudny, dlatego że przy wszystkich zmianach w telewizji publicznej trzeba zachować też ciągłość. Warto zwrócić uwagę wszystkich ludzi chętnych do krytyki, że to jest bardzo duży wysiłek dla wszystkich – zaznaczył.
– Tak się stało, że Robert dostał tę propozycję i z niej skorzystał, bo poczuł się troszkę niedoceniony i mało wykorzystany w "Dzień dobry TVN". A dla niego jest najważniejsze, żeby po prostu się rozwijać – wyjaśnił.
– Myślę, że dobrze, że tak się stało. Tutaj najważniejsze dla mnie jest, żeby dobrze rozwijać się i pracować w zgranym zespole z entuzjazmem i przede wszystkim zawodowo. Mam nadzieję, że to jest widoczne i będzie docenione. Całe to przejście, które wiadomo, nie jest łatwe, bo po 10 latach w "Dzień dobry TVN" przeszedł do TVP, zaowocuje dalszym rozwojem Roberta. Jestem z niego dumny i życzę mu jak najlepiej – podsumował tata Roberta.