"Celem jest leczenie, a nie zapewnianie rozrywki". Telewizji nie będzie za darmo w szpitalu

Beata Pieniążek-Osińska
22 stycznia 2024, 13:36 • 1 minuta czytania
Jeżeli leżałeś kiedyś w szpitalu, to wiesz, że trzeba wziąć ze sobą zapas monet 2-złotowych, jeżeli nie możesz się obyć bez szklanego ekranu. Pacjenci chcieliby, aby telewizja w szpitalu była bezpłatna, ale ministerstwo ma w tej kwestii inne zdanie. "Celem jest leczenie, a nie zapewnianie rozrywki" – odpowiedziało na petycję w tej sprawie.
Darmowa telewizja w szpitalu? Nie ma na to szans, bo to nie element leczenia Piotr Kamionka/REPORTER/ East News

Pacjenci, zwłaszcza ci, którzy co jakiś czas trafiają do szpitala, chcą darmowej telewizji w tych placówkach.

Stąd ich petycja do Ministerstwa Zdrowia w sprawie bezpłatnego dostępu do oglądania telewizji na oddziałach szpitalnych.


Teraz telewizory są dostępne w salach pacjentów tylko w niektórych placówkach i na dodatek należą do zewnętrznych operatorów, a za możliwość oglądania trzeba płacić. Za dostęp na określony czas trzeba wrzucić do specjalnego urządzenia kilka złotych.

Nie każdy z pacjentów jest przygotowany i ma ze sobą rozmienione pieniądze, ale też nie każdego stać na to, aby dorzucać kolejne monety, zwłaszcza gdy pobyt w szpitalu nie trwa 2-3 dni, ale np. kilka tygodni.

Wprawdzie wielu pacjentów zamiast z telewizji korzysta z oglądania poprzez różnego rodzaju platformy na smartfonach, tabletach czy laptopach. Pozostaje jednak wielu takich, którym trudno przetrwać bez szklanego ekranu kolejne dni i ciągnące się godziny w szpitalu między badaniami i zabiegami.

W petycji do Ministerstwa Zdrowia pojawiły się takie argumenty, że "dostęp do telewizji poprawia jakość życia i samopoczucie pacjenta, co może mieć pozytywny wpływ na jego zdrowie i proces leczenia", a obecnie "pacjent musi płacić wysoką opłatę za telewizję, która jest ustalana przez firmę prywatną, a nie przez szpital". Ponadto według autorów petycji "opłata jest często nieproporcjonalna do jakości i ilości oferowanych kanałów telewizyjnych".

Dodano też, że obecna sytuacja "jest niezgodna z prawem pacjenta do godnej opieki zdrowotnej".

Nieugięte Ministerstwo

Ministerstwo Zdrowia jednak ma tu jasne stanowisko i nie zamierza finansować dostępu do telewizji, bo tego typu rozrywka nie jest elementem leczenia. Nie można jej uznać za świadczenie towarzyszące.

"Podstawowym celem podmiotów leczniczych, w tym prowadzących szpitale, jest leczenie, a nie zapewnianie rozrywki" - napisał jednoznacznie resort w odpowiedzi na petycję. Tak więc pacjenci, którzy chcą telewizję w szpitalu oglądać, muszą za nią sami zapłacić.

Ministerstwo zdrowia argumentuje, że telewizory w szpitalach nie są przewidziane w żadnych przepisach prawa ani rozporządzeniach dotyczących tego, jakie wymagania muszą spełniać pomieszczenia i jak powinny być wyposażone placówki wykonujące działalność leczniczą.

Resort podkreśla jasno, że głównym celem tych placówek jest leczenie, a nie zapewnianie rozrywki.

Jednocześnie przypomina, powołując się na ustawę o działalności leczniczej, że w miejscu udzielania świadczeń zdrowotnych, czyli np. w szpitalu może być wykonywana działalność inna niż działalność lecznicza pod warunkiem, że nie jest uciążliwa dla pacjenta lub przebiegu leczenia.

Stąd możliwość instalowania telewizorów z płatnym dostępem przez zewnętrznych operatorów.

Jednak dostępu do telewizji nie można - w myśl przepisów - uznać za wchodzące w skład świadczenia gwarantowanego, świadczenie towarzyszące.

Za takie - w myśl ustawy o świadczeniach - uznaje się:

"Telewizor jest elementem wyposażenia, którego posiadanie i udostępnianie pacjentom do użytku w szpitalach i innych zakładach leczniczych nie jest wymagane przepisami prawa, w tym przepisami rozporządzenia Ministra Zdrowia w sprawie szczegółowych wymagań, jakim powinny odpowiadać pomieszczenia i urządzenia podmiotu wykonującego działalność leczniczą" - pisze Ministerstwo Zdrowia.

Dostawcami usług telewizyjnych pozostaną więc podmioty zewnętrzne, a pacjenci za dodatkową "rozrywkę" nadal będą płacić z własnej kieszeni.