"Może mi ktoś pomóc?!". Doda zaliczyła wpadkę na koncercie w Łodzi

Weronika Tomaszewska-Michalak
22 stycznia 2024, 08:45 • 1 minuta czytania
W przedostatni weekend stycznia w Łodzi odbył się koncert Dody. Wokalistka dała spektakularne show, ale nie obyło się bez wpadki. W pewnym momencie zdenerwowała się i zawołała na scenę kogoś do pomocy.
Doda dała show w Łodzi. Fot. Instagram / Doda

Doda od października prowadzi swoją trasę koncertową "Aquaria Tour". 20 stycznia 2024 roku wystąpiła w łódzkiej Atlas Arenie.


Wpadka na koncercie Dody

Jak wiadomo, koncerty na żywo rządzą się swoimi prawami. Często dochodzi do wpadek. Tak było i tym razem. Rabczewska miała problemy techniczne. Chciała niepostrzeżenie wezwać pomoc. W końcu jednak wybuchła.

– Poproszę tu... Może mi ktoś pomóc z odsłuchem? Dziesiąty raz pokazuje. Nie wiem, czy robię to zbyt subtelnie, więc powiem niesubtelnie. No chodź tu! – wykrzyczała, zwracając się do pracownika.

Z pomocą przybyło kilku mężczyzn. – Teraz nagle siedem chłopów – skomentowała. Po chwili poprosiła o zmniejszenie głośności w słuchawce. – Tak głośno się drę, że aż sama siebie nie słyszę – stwierdziła. Po drobnej poprawce wszystko było już w porządku.

Reakcje na show Dody

Przypomnijmy, że na premierowym show Dody był dziennikarz naTemat i opisał swoje wrażenia. – Trzeba przyznać, że show Dody było zrealizowane "na bogato" i z przytupem (...) Jestem przekonany, że kolejne przedstawienia będą miały jeszcze większego kopa. Pod warunkiem, że Doda i cały jej team pozwolą sobie na jeszcze więcej swobody i kontaktu z publicznością. Więcej elektrody plis! – podkreślił Kamil Frątczak.

Szerokim echem odbiła się też recenzja Mariusza Kozaka, który jest jednym z uczestników programu "Gogglebox. Przed telewizorem", który emitowany jest na TTV. Celebryta w sobotę (6 stycznia) nagrał filmik na TikToka. – Wracam właśnie z koncertu Dody. Podczas koncertu wyraziłem moje zdanie. Już mam życzenia śmierci, ale zdania nie zmienię – zaznaczył na wstępie.

– Scenografia, wizualizacje, dźwięk, tancerze - super, na światowym poziomie – wymienił gwiazdor "Gogglebox". – Najsłabszym ogniwem tego koncertu była Doda – stwierdził gorzko.

– Zero kontaktu z publicznością. Ta laska nawet nie przywitała się i nie pożegnała. Sztywna. Mina jak "sr**ący kot na pustyni". Widać, że na scenie się męczyła – dodał, po czym nawiązał w dość dosadny sposób do tego, że jakiś czas temu artystka zapowiedziała, że prawdopodobnie to jej ostatnia trasa koncertowa w życiu.

Bardzo dobrze, że kończy karierę, to dla jej dobra. Mam nadzieję i trzymam mocno kciuki, że Doda sprawdzi się w innym zawodzie, bo widać, że na scenie strasznie się męczy – skwitował Kozak.