Amatorów morsowania nie brakuje, a jak wpływa na zdrowie? Dietetyk wsadził kij w mrowisko
Idąc za przysłowiem, "co nas nie zabije, to nas wzmocni" można przyłączyć się do całej rzeszy aktywnych w Polsce o tej porze roku morsów.
Amatorów tej zimowej aktywności nie brakuje, a prawdziwy szał na kąpiele w lodowatej wodzie zaczął się w pandemii. Morsowanie w 2020 roku stało się wręcz nowym narodowym sportem Polaków, o czym świadczyć mogła liczba zdjęć z morsowania w mediach społecznościowych. Tam, gdzie tylko jest możliwość zanurzyć się zimą w jeziorze, stawie, rzece czy morzu, powstały jak grzyby po deszczu kluby morsowania, bo to zawsze trochę raźniej robić coś razem. Ale nie brakuje też "jednostek" zażywających zimowych kąpieli w samotności.
Ci, którzy morsują, twierdzą, że nie mogą przestać tego robić, bo przynosi im to tyle radości. Przekonują też do zdrowotnych właściwości zimowych kąpieli. Entuzjaści morsowania mówią m.in., że skutkiem morsowania jest większa odporność na infekcje.
A jak jest faktycznie? Twardych dowodów naukowych na zdrowotne skutki morsowania - jak przekonuje dietetyk dr Damian Parol - nie ma.
Pod postem, w którym przekonuje, że morsowanie nie wpływa na większą odporność, pojawiło się tysiące komentarzy, w których entuzjaści zimowych kąpieli twierdzą, że jest inaczej.
"I odchudzać też nie odchudza"
Damian Parol zachęca do dyskusji pod zdjęciem z hasłem: "Morsowanie nie poprawia odporności".
Jak dodaje "odchudzać też nie odchudza" i "ogólnie (...) mało robi z tego, co mu się przypisuje".
Na reakcję entuzjastów morsowania nie trzeba było długo czekać. Pod postem pojawiły się setki komentarzy.
Sam autor posta podkreśla, że nie doczekał się w dyskusji dowodów na to, że morsowanie poprawia odporność. Za to przekazał przeciwną tezę, że "osoby pływające w zimnej wodzie chorowały tak samo często, jak te pływające w basenie - choć rzadziej niż ich nieaktywni partnerzy".
"Wskazuje to na korzyści z samej aktywności, ale nie ekspozycji na zimno"- argumentuje dietetyk. Odwołał się do wyników jednego z badań.
"To jest mała praca i nie uważam, że to jakiś ostateczny dowód, ale to najlepsze co mamy na ten moment. Są prace wskazujące na zmiany w ilości leukocytów czy interleukin, ale układ immunologiczny jest na tyle skomplikowany, że nie da się na tej podstawie przewidzieć czy ktoś będzie częściej, czy rzadziej chorował" - podsumował.
Co "poprawia" morsowanie?
Amatorzy morsowania odwołują się z kolei do osobistych doświadczeń i m.in. pozytywnego wpływu na psychikę, co przekłada się na zdrowie:
- "Morsowanie poprawia psychikę, a z silną psychiką żaden wirus Cię nie dopadnie"- tak m.in. w komentarzach bronią morsowania.
- "Dla mnie to 100 % mental. Zwyczajnie czuję się mocniejszy, że to zrobiłem. Mam duży zastrzyk pozytywnej energii".
- "Mi sprawia przyjemność, daje miłe pobudzenie, a potem odpręża ciało. Jak dla mnie to wystarczy. Nie potrzebuję medycznych analiz, biorę z całym dobrodziejstwem to, jak się czuję, a czy ma to jakieś długotrwałe efekty, to w zasadzie mam w nosie".
Inni odwołują się do pozytywnego wpływu kontaktów społecznych w ramach morsowania, ale też faktu, że już samo pójście na morsowanie i rozgrzewka to aktywność fizyczna, która pozytywnie wpływa na zdrowie.
- "Udowodniono, że kontakty społeczne i dobre relacje w grupie wpływają pozytywnie na nasze zdrowie. Znam kilka osób morsujących i są to osoby, które w tym środowisku czują się bardzo dobrze, mają wspólne tematy do rozmowy, spędzają czas na powietrzu, poddają ciało ekspozycji na światło dzienne, etc. Przed kąpielą robią rozgrzewkę różnymi ćwiczeniami, trochę się pomoczą, wyjdą, pośmieją i mają o czym pogadać. To by było na tyle. Jeśli ktoś zmieni sposób spędzania wolnego czasu z siedzenia na aktywność w miłym dla siebie towarzystwie, to wyjdzie mu to na zdrowie. Nordic Walking, Zumba, CrossFit, piesze wycieczki, zabawy w survival, osiedlowa liga piłki nożnej czy siatkowej, etc. W tym chyba cała tajemnica".
Jeszcze inni podają własne przykłady dobrego wpływu na stawy czy wygląd skóry:
- "A co robi krioterapia? Bo wychodzi mi na jedno troszkę. Mnie przestały boleć kolana i stawy, poprawiłam ukrwienie, pozbyłam się uporczywego cellulitu, zmniejszyłam obwody, przestały mi dokuczać alergie wziewne w większości. No i tego strzała energii na cały dzień nie da się zastąpić "kawką". Nawet jeśli to wymysł i placebo... to jednak worth the shoot".
- "O odporności nie mam pojęcia, faktem jest natomiast, że cellulit mi się zmniejszył po regularnym morsowaniu i bez stosowania diety, bez dodatkowej aktywności fizycznej czy masaży".
Jeszcze inna z komentatorek napisała:
- "Dobrze, może nie poprawia odporności niemniej działa jako zajebiste placebo, tak jako placebo. Jak nie morsowałam, przez rok zdychałam. Lubię wierzyć, ze jednak coś to daje i serio czuje się po tym po prostu dobrze. A zdjęcia z morsowania przestałam dodawać. A i chodzę sama na morsowanie, więc nie robię tego ani dla towarzystwa, ani dla zdjęć".
Zapewne za jakiś czas doczekamy się większych i bardziej licznych badań naukowych dotyczących skutków zdrowotnych morsowania.
Niezależnie od ich wyników część amatorów kąpieli w lodowatej wodzie będzie to robić, bo po prostu to lubi.