Tragedia pod Wyszkowem. 34-latek widział, jak płonie dom z jego żoną i jej babcią, nie mógł pomóc

Nina Nowakowska
30 stycznia 2024, 06:50 • 1 minuta czytania
Do tragicznego pożaru doszło w poniedziałek (29.01) w domu jednorodzinnym pod Wyszkowem na Mazowszu. Ogień zabił dwie kobiety, babcię i wnuczkę. Dziadek trafił do szpitala.
Makabryczny pożar na Mazowszu. Zginęła babcia i jej wnuczka Fot. JAROSLAW JAKUBCZAK/POLSKA PRESS/Polska Press/East News

"Fakt" podaje, że pożar wybuchł w poniedziałek wieczorem, 29 stycznia w miejscowości Turzyn-Kolonia (woj. mazowieckie). Zapalił się murowany, dwukondygnacyjny budynek. Według tabloidu ofiar mogło być więcej, ponieważ w czasie tragedii nie było w domu ojca, który pojechał akurat do przedszkola odebrać dziecko. Gdy mężczyzna wrócił na miejsce, jego dom trawiły już płomienie.


Makabryczny pożar pod Wyszkowem

Ojciec rzucił się na ratunek, ale ogień był na tyle rozwinięty, że nie był w stanie nic zrobić. Ponadto duszący dym nie pozwalał wejść do środka. Pomoc wezwała zaalarmowana sąsiadka.

Do akcji wkroczyli strażacy, którzy dość szybko opanowali niebezpieczny żywioł. Niestety dwóch kobiet w wieku 81 i 34 lat nie udało się uratować. Redakcja podaje, że ofiary śmiertelne to babcia i wnuczka.

Nie żyją babcia i wnuczka, dziadek walczy o życie

Poważnie ranny został też 71-letni dziadek, którego ratownicy przetransportowali do szpitala. Mężczyzna walczy o życie. "Fakt" ustalił, że mężczyzną, który wzywał pomoc był mąż 34-latki.

Policjanci pod nadzorem prokuratora badają przyczyny tragedii. Wiadomo, że w sprawie będzie wypowiadał się także biegły w zakresie pożarnictwa. Nadkomisarz Damian Wroczyński z wyszkowskiej policji zdradził, że na miejscu pracowała też ekipa dochodzeniowo-śledcza, która zabezpieczała wszelkie możliwe ślady, istotne dla prowadzonego postępowania.