Niemcy ostrzegają, że Putin szykuje się na kolejne wojny. Wskazano coś kluczowego
"Wszystko dla zwycięstwa" – portal niemieckiego dziennika Bild przypomina, że właśnie tak nazwano niedawne forum w rosyjskiej Tule, na którym Władimir Putin groził całemu światu dalszą agresją. Dyktator próbował też wyjaśnić, dlaczego rozpętał wojnę w Ukrainie i dlaczego jego wojska okupują Krym.
Przekonywał, że zrobił to, bo "chcieli tego mieszkańcy Krymu" i "całej Rosji". – Byłem pewien, że chcą powrotu do ojczyzny, tak jak przytłaczająca większość ludzi w kraju chce pomóc Donbasowi i nie chce pozostawić tam ludzi na łaskę tych neonazistów – mówił. – Gdyby nie ten nastrój społeczeństwa, nic by się nie stało. Robimy to, czego ludzie od nas oczekują – dodał w swoich kłamstwach.
Putin szykuje się na kolejne wojny? Już uzbraja Rosję i wzywa do mobilizacji
W trakcie tego wydarzenia Putin wezwał również do "wszechstronnej mobilizacji społecznej i gospodarczej, przypominającej tę za czasów Związku Radzieckiego podczas II wojny światowej".
Jak czytamy w artykule niemieckiego dziennika, w swoim wystąpieniu rosyjski dyktator pochwalił się także wielkością rodzimego przemysłu obronnego i ponad 16 tys. firm, które zaopatrują jego wojska. – 99 proc. ludności naszego kraju broni Rosji w walce z wrogiem – mówił.
I dodał: – Jeśli weźmiemy naszą najnowszą broń, będzie ona wyraźnie lepsza od wszystkiego innego. To oczywisty fakt. Mam na myśli technologię rakietową, wyposażenie czołgów i wszystko, co jest używane na polu bitwy.
"Zaostrza się retoryka Kremla w sprawie możliwej wielkiej wojny z NATO. Putin wzywa do mobilizacji, takiej jak za czasów ZSRR, a Dmitrij Miedwiediew jawnie grozi członkom sojuszu" – czytamy.
Bliski powiernik Putina wydał bowiem kolejne ostrzeżenie w kierunku NATO. Jak stwierdził, jeśli Sojusz "zaatakuje rosyjską integralność, będzie to oznaczać tylko jedno – wielką wojnę".
Eksperci od kilku tygodni ostrzegają przed rozszerzeniem wojny w Ukrainie na inne kraje. Jak informowaliśmy w naTemat.pl, w odpowiedzi NATO zorganizowało manewry Steadfest Defender z udziałem ok. 90 000 żołnierzy. To największe tego typu ćwiczenia od czasów zakończenia zimnej wojny. Potrwają one aż do maja i wezmą w nich udział wszyscy członkowie Sojuszu Północnoatlantyckiego oraz Szwecja.
A także ponad 50 okrętów – od lotniskowców po niszczyciele, ponad 80 myśliwców, helikopterów i dronów oraz co najmniej 1100 wozów bojowych, w tym 133 czołgi i 533 bojowe wozy piechoty. Manewry, symulujące wybuch trzeciej wojny światowej, odbędą się w Niemczech, Polsce i krajach bałtyckich.
Szef polskiego MSZ: Mam nadzieję, że Putin aż tak szalony nie będzie
W piątek "Rzeczpospolita" informowała, że "w pasie przygranicznym z Białorusią i Rosją budowane są umocnienia inżynieryjne – w tym schrony". Jak czytamy, zbyt wiele na ten temat nie wiadomo, ponieważ MON tłumaczy, że "plany przy granicy są niejawne".
Ekspert ds. bezpieczeństwa Marcin Samsel ocenił jednak w TOK FM, że nie można wykluczyć, iż Władimir Putin planuje atak na kolejne państwa, w tym Polskę.
– Front byłby znacznie krótszy, a działania ofensywne szybkie. Rosjanie liczyliby też, że kraje NATO nie byłyby zdolne do gwałtownej reakcji. W ich planie mieści się zajęcie krajów bałtyckich i kawałka Polski, zajęcie pozycji obronnych, a potem wyczekiwanie na ruchy NATO – stwierdził.
I dodał, że atak Rosji na kraje bałtyckie i Polskę mógłby nastąpić z dwóch kierunków, w tym z Białorusi. Zaznaczył jednak, że można przeszkodzić Rosjanom w tych planach. – Idea fix Putina jest taka, żeby odbudować wielkie imperium rosyjskie. Połączyć się granicą lądową z obwodem królewieckim – powiedział Samsel.
Jego zdaniem to właśnie fragment Polski rozciągający się od Królewca do granicy z Białorusią jest najbardziej narażony na atak. – Może w tym przeszkodzić silna koalicja państw bałtyckich, w tym Polski. Należy dalej lobbować w Unii Europejskiej, aby inne kraje rozumiały istotę zagrożenia. Bo atak na kraje bałtyckie niesie za sobą szersze konsekwencje. Samo pokazywanie tego może odstraszać Rosję – ocenił.
W najnowszym wywiadzie dla "Newsweeka" szef polskiego MSZ również powiedział, że w niektórych europejskich krajach mówi się o gotowości do wojny z Rosją. – Mam nadzieję, że Putin aż tak szalony nie będzie, żeby atakować Sojusz Północnoatlantycki – stwierdził Radosław Sikorski.
– Jedna wojna już poszła nie po jego myśli. Wcale jej nie wygrywa. Stracił połowę pierwotnie okupowanego terytorium. Jako NATO jesteśmy dwadzieścia razy potężniejsi gospodarczo i w tej chwili zachodni przemysł obronny wreszcie wzmaga produkcję, więc Rosja by taką konfrontację przegrała – dodał minister spraw zagranicznych.