Minister obrony Niemiec Boris Pistorius powiedział w piątek w rozmowie z dziennikiem "Tagesspiegel", że Rosja może pewnego dnia zaatakować kraje NATO. Jego zdaniem taki scenariusz może rozegrać się w ciągu najbliższych lat.
Reklama.
Reklama.
"Prawie codziennie słyszymy groźby ze strony Kremla, ostatnio ponownie wobec naszych przyjaciół w krajach bałtyckich. Musimy więc liczyć się z tym, że pewnego dnia Władimir Putin zaatakuje nawet kraj NATO" – stwierdził minister obrony Niemiec w rozmowie z "Tagesspiegel".
Pistorius stwierdził, że "mamy do czynienia z sytuacją zagrożenia militarnego w Europie, która nie istniała od 30 lat". Polityk pokusił się również o wskazanie, kiedy mogłoby dojść do agresji ze strony Putina. "W tej chwili nie sądzę, by rosyjski atak był prawdopodobny. Nasi eksperci szacują, że jest to możliwe w okresie od 5 do 8 lat" – przekazał, zaznaczając, że chce „wstrząsnąć” niemieckim społeczeństwem i żąda gotowości Bundeswehry do wojny.
Minister odniósł się również do apeli o zwiększenie niemieckiej pomocy wojskowej dla Ukrainy. "Nie możemy pójść na całość, jak niektórzy wzywają. W przeciwnym razie sami zostalibyśmy bezbronni" – ocenił.
Zmiany w niemieckiej służbie wojskowej
Choć eksperci przewidują eskalację konfliktu dopiero za kilka lat, to zdaniem Pistoriusa Niemcy już teraz powinny podjąć pewnie środki ostrożności, takie jak modyfikacja obowiązkowej służby wojskowej i przyjmowanie żołnierzy bez niemieckiego paszportu.
"Nie bylibyśmy pierwszymi siłami zbrojnymi w Europie, które by to zrobiły" – podkreślił. Mowa tutaj chociażby o francuskiej Legii Cudzoziemskiej, która od lat oferuje służbę obywatelom innych krajów. Ministerstwo Obrony naszych zachodnich sąsiadów ma w tej kwestii przygotować szczegółową propozycję do kwietnia 2024 r.
Tajne dokumenty Bundeswehry
Przed kilkoma dniami niemiecki dziennik "Bild" dotarł do tajnego dokumentu Bundeswehry, który opisuje ewentualny przebieg konfliktu zbrojnego Rosji z NATO. Materiały przewidują, że wraz z początkiem 2025 r. Rosja rozmieści na Białorusi dwie dywizje pancerne i dywizję strzelców zmotoryzowanych, liczące łącznie ponad 70 tys. żołnierzy.
Polska i inne kraje bałtyckie zwołają wówczas posiedzenie Rady NATO i ogłoszą, że są zagrożone atakiem ze strony Mokswy. W maju 2025 roku Sojusz przeniesie na wschodnią flankę blisko 300 tys. personelu wojskowego, w tym 30 tys. żołnierzy niemieckiej armii, szykując się na eskalację konfliktu.
"Rozważanie różnych scenariuszy, nawet skrajnie nieprawdopodobnych, jest częścią zwykłych działań wojskowych" – przekazało kierownictwo Bundeswehry w odpowiedzi na pytanie dziennikarzy o tajny dokument.
Potężna mobilizacja sił NATO
Co ciekawe, "Bild" podał, że omawiany scenariusz ma zostać wykorzystany podczas ćwiczeń NATO w rejonie Morza Bałtyckiego w 2024 roku. Te informacje potwierdziły się kilka dni później. W czwartek, 18 stycznia Sojusz zapowiedział manewry Steadfest Defender 2024, które rozpoczną się w przyszłym tygodniu.
W ćwiczeniach, które potrwają do maja, wezmą udział wszyscy członkowie Sojuszu Północnoatlantyckiego oraz Szwecja - łącznie ok. 90 tys. żołnierzy. W Niemczech, Polsce i krajach bałtyckich pojawi się ponad 50 okrętów, od lotniskowców po niszczyciele, a także ponad 80 myśliwców, helikopterów i dronów oraz co najmniej 1100 wozów bojowych, w tym 133 czołgi i 533 bojowe wozy piechoty.
"Steadfast Defender 2024 zademonstruje zdolność NATO do szybkiego przemieszczenia sił z Ameryki Północnej i innych części Sojuszu w celu wzmocnienia obronności Europy" – podkreślił głównodowodzący połączonych sił zbrojnych NATO w Europie generał Christopher Cavoli. Manewr nastąpi w trakcie "symulowanego scenariusza pojawiania się konfliktu z niemal równym przeciwnikiem” – dodał.