Partnerka Popka wydała oświadczenie. "Pozostaje w zamkniętym szpitalu psychiatrycznym"
Partnerka Popka wydała oświadczenie. Raper przebywa w psychiatryku
We wtorek (6 lutego) w godzinach popołudniowych na instagramowym profilu Popka wylądowało oświadczenie, którego autorką jest jego partnerka.
"W związku z obecną w mediach społecznościowych falą rozlewającego się hejtu względem mego partnera i ojca naszych małoletnich dzieci Pawła Mikołajuw pseud. Popek, w czasie kiedy pozostaje on w zamkniętym szpitalu psychiatrycznym walcząc z ciężką chorobą alkoholową i uzależnieniem od innych używek, apeluję i jednocześnie proszę o wstrzemięźliwość w ferowaniu wszelkich wyroków wobec jego osoby" – podkreśliła Katarzyna Chalecka.
Partnerka rapera zaznaczyła, że nagranie Popka z psami – owczarkami niemieckimi, na którym zachowywał się nieodpowiednio, zostało zarejestrowane wiele lat temu.
"Rozpowszechniony w internecie prywatny materiał filmowy nagrany wiele lat temu i udostępniony publicznie w sposób podstępny przez osoby bezsprzecznie nam nieżyczliwe i zarazem szukające dla siebie naszym kosztem taniej sensacji i wątpliwej popularności, stanowi dla Pawła potworny i niemal śmiertelny cios" – stwierdziła kobieta.
"Jednakże, stając w obliczu niemającego precedensu w jego życiu nieobyczajnego zachowania, z całą mocą podaję, iż poprzez wyrażone niezwłocznie przez niego przeprosiny wobec osób, które mogły stać się urażone taką postawą, nie ucieka on od konsekwencji swego zachowania i nie ma zamiaru tego robić w przyszłości, by umniejszyć swoją winę wobec tych wszystkich, którzy wierzą w autentyczność jego twórczości muzycznej oraz drogi sportowej" – podsumowała partnerka Popka.
Alan "Psychotrop" Gruchała, inny z kontrowersyjnych celebrytów, który opublikował wstrząsające nagranie, na którym słychać Popka, przekazał parę dni temu, że raper może przebywać w Tworkach (Mazowieckie Specjalistyczne Centrum Zdrowia w Pruszkowie), gdzie miał próbować odebrać sobie życie.
– Pod wpływem alkoholu i narkotyków chciał się powiesić. Tak słyszałem od sanitariuszy – przekazał jego informator.
Jak pisał o tym Kamil Frątczak, autor serwisu TopNewsy, wspomniany raper chwalił się na filmiku, że zamierza odbyć stosunek z dwoma psami. Warto też wspomnieć, wideo zostało częściowo ocenzurowane.
Po tym, jak w internecie wylała się fala hejtu, celebryta wydał oświadczenie. Do sprawy odniósł się też wspomniany wyżej "Psychotrop", który w relacji na Instagramie poinformował, że sprawę przekaże odpowiednim organizacjom. Okazało się, że świadkiem tego wszystkiego mogło być też... dziecko.
"W zawiązku z ujawnieniem szokujących informacji o zachowaniach zoofilskich wobec psów, jakich miał dopuścić się Paweł Mikołajuw pseudonim 'Popek' oraz w związku z nadesłaniem do nas materiałów, na których widać 4-letnie dziecko zmuszane do udziału w patologicznych nagraniach – zdecydowaliśmy się przesłać w tej sprawie zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa do Prokuratury Okręgowej w Warszawie" – czytaliśmy w poście Biura Obrony Praw Dziecka.
"Jednocześnie zwrócimy się do właściwego miejscowo wydziału sądu rodzinnego z wnioskiem o sprawdzenie sytuacji dzieci tego patostreamera" – dodano.
Jak informował Frątczak, nagranie z udziałem muzyka trafiło też do Fundacji dla Szczeniąt Judyta. Właścicielka organizacji podkreśliła, że przekazała je prawnikom, którzy obecnie zajmują się zbieraniem dowodów przeciwko Popkowi.
Sam Popek skomentował wcześniej całą sytuację na swoim Instagramie. – Chciałem się odnieść do najgłupszego filmiku, jaki nagrałem w mojej karierze i patrząc na to trzeźwym okiem, nie jestem z tego dumny. Prawda jest taka, że mam na***ane w głowie po narkotykach, po alkoholu. Powiem po prostu, jak było (...) Chciałem zrobić sobie żarcik, z którego nie jestem dumny (...) Przepraszam. To nie było śmieszne – podsumował.
Raper w ostatnim czasie był związany z federacją Gromda, gdzie pełnił rolę jej ambasadora.
– Z tym dniem i z tymi godzinami wrzucenia tego filmiku Popek już przestał być w Gromdzie. W Gromdzie są zasady, tymi zasadami się kierujemy, nie będzie innych (...) Nie ma wytłumaczenia na takie zachowanie jakie miało miejsce – powiedział w oficjalnym oświadczeniu Mariusz Grabowski, szef organizacji.