To one wygrały drugi sezon "Love Never Lies". Ania i Paulina zdradziły, na co przeznaczą pieniądze

Joanna Stawczyk
09 lutego 2024, 18:19 • 1 minuta czytania
Bohaterowie drugiej edycji "Love Never Lies" dostarczyli fanom produkcji wielu emocji, więc nic dziwnego, że na finał programu wszyscy czekali w ogromnym napięciu. Tylko jedna para skłamała tylko raz - były to Ania i Paulina. Dziewczyny ostatecznie wygrały 124 tys. złotych. Na co przeznaczą nagrodę? O tym i nie tylko opowiedziały w najnowszym wywiadzie.
Ania i Paulina wygrały "Love Never Lies 2". Co zrobią z pieniędzmi? Fot. Instagram.com / @hienka_official

Ania i Paulina wygrały "Love Never Lies 2". Co zrobią z pieniędzmi?

W środę, 7 lutego na Netflixie wylądował finałowy, siódmy odcinek "Love Never Lies", w którym sześć par w końcu spotkało się po rozłące. Możemy też już obejrzeć reunion, czyli odcinek specjalny nagrany osiem miesięcy po zakończeniu programu.


Drugi sezon "Love Never Lies" zwyciężyły Paulina i Ania, jedyna jednopłciowa para w programie. Mało kłamstw mieli na koncie również Sandra i Bill oraz Karolina i Maks, ale dziewczyny zdeklasowały konkurencję: zataiły prawdę tylko raz. Zakochane wygrały 124 tysiące złotych.

Plejada zapytała dziewczyny o to, jak zagospodarują wygrane pieniądze. Wszystko wskazuje na to, że będą dużo podróżować - to ich współna pasja.

Założyłyśmy wspólne konto. To akurat Paulina wyszła z inicjatywą, przyznaję. Mnie się to oczywiście bardzo spodobało, bo jeszcze bardziej mnie utwierdziła w tym, że traktuje naszą relację poważnie. Jakąś część pieniędzy przeznaczymy na konto, z którego będziemy podróżować, będzie to na życie, a pozostałą część dzielimy na dwie i każda sobie robi z tym, co chce - to będzie na zachcianki. Paulinie chyba będziemy szukać jakiegoś małego auta – zdradziła Ania.

– Odkładamy też na jakąś wycieczkę – dodała Paulina. Zakochane oznajmiły, że skorzystałyby z opcji legalizacji swojego związku w Polsce, gdyby ta "furtka" w kraju się otworzyła.

– Myślę, że jakby się pojawiły obrączki, to ja jestem na tak! Już teksty na temat pierścionka się pojawiają - wydaje mi się, że to kwestia czasu i odpowiedniego momentu, by to nastąpiło. Tak naprawdę mieszkamy ze sobą od dwóch miesięcy, a jesteśmy ze sobą półtora roku, więc nasz związek rozwija się powoli. Przyjdzie na to czas! – zaznaczyła Ania.

Paulina i jej partnerka przyznają również, że nie z każdym uczestnikiem programu utrzymują stały kontakt.

Z Billem mam najlepszy kontakt - to jest mój synuś. Paulina poznała go z drugiej strony i teraz wie, że jest, jak jest. Jeszcze czekam, aż Kornel się przeprowadzi do Warszawy. Pewnie nasz kontakt będzie wtedy lepszy, bo on mieszka za granicą. Bill jest dla mnie numerem jeden, jeżeli chodzi o uczestników – podkreśliła DJ Hiena.

Zarzuty o "reżyserowanie" reality. "Wszystko się działo naprawdę"

Kontrowersyjny format, którego gospodynią jest Maja Bohosiewicz, znowu wzbudził wielkie emocje. Wielu widzów przyznaje, że byli tak ciekawi tego, co wydarzy się dalej, że praktycznie jednego dnia pochłonęli całość.

Opinie były podzielone - jedni stwierdzili, że pierwsza edycja była bardziej wciągająca, a inni, że to właśnie druga okazała się większym rollercoasterem.

"Ten sezon nie ma podjazdu do pierwszego"; "Wszystko jest tak udawane i naciągane, że maskara. Mimo wszystko wolałam pierwszą edycję, bo była bardziej realistyczna. Tu widać, że większość sytuacji to ustawka..." – czytamy w komentarzach.

Amanda i Kornel z "Love Never Lies", czyli uczestnicy, którzy mogli się pochwalić najdłuższym, 9-letnim stażem związku, również w rozmowie z Plejadą, zapewnili, że nic nie było wyreżyserowane, jak sugerują to niektórzy.

– Po pięciu minutach zapomniałem, że są kamery jakiekolwiek i że ktoś to ogląda, więc nic nie jest wyreżyserowane. Dzieje się wszystko, tak jak my chcemy, co chcemy - to robimy. Nikt nam niczego nie każe – oznajmił Kornel.

Ja musiałam się przyzwyczaić. Zajęło mi to jeden dzień. To też przez to, że ja miałam bardzo małą sypialnię i jak się poruszałam, to kamera również. Szybko idzie się przyzwyczaić. Wszystko się działo naprawdę – podkreśliła Amanda.