Świadek tragedii w Wawrowie rzucił się w pościg za kierowcą bmw. Opisał, jak wyglądał wypadek
Ta tragedia wstrząsnęła całą Polską. W Wawrowie na jednej z ulic doszło do potrącenia 10-letniego chłopca, który wraz z innymi dziećmi szykował się do wyjazdu na zimowy wypoczynek. Po zdarzeniu sprawca wypadku uciekł z miejsca zdarzenia. Dziecko zmarło niedługo później w szpitalu.
Pogoń za kierowcą bmw
Zdarzenie stało się na oczach wielu świadków, wśród nich był jeden, który zachował zimną krew i rzucił się w pogoń za sprawcą.
– Kierowca ciemnego bmw jechał od strony ronda w Wawrowie. Przyśpieszył jeszcze trochę, my z synem cofnęliśmy się i nagle usłyszałem hałas. Przejechał po chłopaku i odjechał. A ja pobiegłem do samochodu i zacząłem go szukać. Niestety, nie udało mi się go dogonić, nie mogłem go znaleźć – mówi w rozmowie z Radiem Gorzów świadek zdarzenia.
Z relacji rzecznika lubuskiej policji Marcina Maludego wynika, że "czynnik ludzki" był bardzo ważny w poszukiwaniu sprawcy. Jak wyjaśnił, choć ostatecznie to działania doświadczonych policjantów doprowadziły do zatrzymania, nie można umniejszać roli, jaką odgrywają w takich sytuacjach właśnie świadkowie i osoby postronne.
Wypadek w Wawrowie. Zatrzymano sprawcę
Zatrzymanie kierowcy bmw, którym okazał się 26-letni mieszkaniec Gorzowa Wielkopolskiego, było zdaniem policji bardzo trudne. Funkcjonariusze wiedzieli praktycznie tylko to, że samochód prawdopodobnie był marki bmw i miał ciemny kolor. Podano też dwie pierwsze litery numerów tablic rejestracyjnych.
W związku z niekorzystną pogodą policjanci nie mogli bazować na nagraniu z kamer monitoringu. Samochód sprawcy pochodził z wypożyczalni, co było dodatkowym czynnikiem utrudniającym zatrzymanie. Całość operacji miała bazować na doświadczeniu i wiedzy policjantów, jak w takiej sytuacji ustalić sprawcę. To ostatecznie się udało.
Policja podczas konferencji prasowej przekazała, że mężczyzna został zatrzymany w momencie wsiadania do taksówki. Nie miał pojęcia, że policja jest na jego tropie. Przy sobie miał narkotyki i przyznał się do zażywania ich przed tym jak wsiadł do samochodu. Czy był pod ich wpływem w momencie wypadku, ma zostać ustalone dzięki badaniom, które przeprowadzono po zatrzymaniu. Jak informowaliśmy w naTemat, zostanie także obciążony zarzutami.
– Ze wstępnych ustaleń śledczych wynika, że 26-letni kierowca bmw, który śmiertelnie potrącił 10-latka w lubuskim Wawrowie, usłyszy zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym i ucieczkę z miejsca zdarzenia – poinformowała gorzowska prokurator regionalna Agnieszka Hornicka-Mielcarek, którą cytuje Polsat News. Grozi za to minimalną kara pięciu lat pozbawienia wolności, a maksymalna kara to 20 lat.
Dodatkowo postępowanie ma obejmować udział także dwóch innych osób, które pomagały 26-latkowi w zatuszowaniu sprawy. Sprawdzane będzie także, czy miejsce zbiórki było odpowiednie, bo z ustaleń wynika, że dotarcie do luku bagażowego wymagało wyjścia na pas jezdni.