Prokop o obecnych kontaktach z Hołownią. Tak wyglądało ich spotkanie w gabinecie marszałka

Weronika Tomaszewska-Michalak
20 lutego 2024, 18:54 • 1 minuta czytania
Ten duet przed laty pokochali widzowie TVN. Dziś Szymon Hołownia sprawuje urząd marszałka Sejmu, a Marcin Prokop jest prowadzącym "Dzień dobry TVN". Prezenter w najnowszym wywiadzie opowiedział, jak się poznali. Zdradził też, jak dziś wyglądają ich rozmowy.
Marcin Prokop o Szymonie Hołowni. Fot. Piotr Molecki/East News

Szersza publiczność o ich świetnym flow dowiedziała się w 2008 roku, gdy wystartował program "Mam talent". Szymon Hołownia i Marcin Prokop byli tam prowadzącymi. Skradli serca widzów i przez kolejne 12 edycji spełniali się w roli gospodarzy formatu.


Prokop: Nie zapłaciłem Hołowni za jego pierwszy tekst

Okazuje się jednak, że początek ich znajomości sięga wielu lat wstecz. Prokop w nowej rozmowie z Michałem Misiorkiem z Plejady podkreślił, że z nowym marszałkiem Sejmu X kadencji zna się już od ponad 20 lat.

– Byłem wtedy redaktorem naczelnym. Usłyszałem, że na medialnym firmamencie pojawił się sprawny, acz specyficzny dziennikarz, który właśnie wyszedł z zakonu. Byłem nim zaintrygowany. Zaproponowałem mu napisanie teksu, który miał być pewnego rodzaju prowokacją – opowiedział dziennikarz.

– Chodziło o to, żeby został na chwilę pracownikiem sekstelefonu – wtedy popularnego narzędzia do rozładowania ludzkich napięć, i zrobił z tego reportaż wcieleniowy – dodał.

Jak poszło Hołowni? Zdaniem Prokopa "wybrnął brawurowo". – Napisał świetny tekst, za który mu nie zapłaciłem – ujawnił.

W dalszej części rozmowy rozwinął wątek braku wynagrodzenia. – "Machina" przeżywała kryzys i na nic nie było pieniędzy. Pod moim gabinetem stało wiele osób, czekających na wypłaty. Wszystkim mówiłem, jak sprawy się mają i że nie mogę z tym za wiele zrobić – przyznał wprost.

O pieniądze upomniał się też Hołownia. – Do moich drzwi zapukał też Szymon, żeby dowiedzieć się, kiedy dostanie 700 zł za ten reportaż. Zamiast dać mu kasę, wziąłem go na obiad, pogadaliśmy o życiu i tak zaczęła się nasza znajomość – opisał.

"Dziś już nie pójdziemy na winko"

Obecnie panowie są w zupełnie innym miejscu w życiu. Jeden został w mediach i jest doświadczonym prezenterem, a drugi poszedł w politykę. Prokop odpowiedział na pytanie, czy ten nowy świat wpłynął na Hołownie jakoś negatywnie.

– Nie zauważyłem, żeby na poziomie kumpelsko-towarzyskim Szymon zmienił się na gorsze. Natomiast na pewno nasze relacje wyglądają dziś inaczej – zaznaczył.

Nie możemy już pójść do knajpy, posiedzieć wieczorem przy winku i poplotkować, jak robiliśmy wcześniej. Wchodząc ostatnio do gabinetu Szymona, musiałem schować telefon do specjalnego pudełka, zwanego "szumidłem", w którym zagłuszane są różne sygnały i które zapobiega nagrywaniu rozmów.Marcin Prokop

– Co chwilę przychodzili do niego ludzie znani z pierwszych stron gazet, którzy podsuwali mu jakieś dokumenty do podpisu lub chcieli z nim porozmawiać. Siedziałem tam, jadłem sejmowe ciastko i czułem się, jakbym oglądał telewizję – opowiadał o ich ostatnim spotkaniu Prokop.