Tusk o Zachodzie jak o "następnej ofierze" Rosji. Tymczasem w Rydze... uspokajają

Jakub Noch
26 lutego 2024, 14:02 • 1 minuta czytania
W poniedziałek Donald Tusk wygłosił niezwykle alarmujące słowa. Podczas wspólnego oświadczenia z premierem Kanady Justinem Trudeau polski przywódca stwierdził, iż "Zachód stanie się następną ofiarą agresji rosyjskiej", jeśli szybko nie uzyska większych zdolności obronnych. Co ciekawe, w innych europejskich stolicach na zagrożenie ze strony Putina zaczynają patrzeć spokojniej.
Premier Polski Donald Tusk wygłosił bardzo alarmującą opinię ws. zagrożenia wojną Rosji z NATO. Fot. Wojciech Olkusnik / East News

– Musimy w ciągu nie najbliższych lat, ale najbliższych miesięcy uzyskać zdolności obronne w tym, jeśli chodzi o produkcje amunicji i wszelkiego rodzaju broni, która przewyższy zdolności rosyjskie. Inaczej Zachód stanie się następną ofiarą agresji rosyjskiej i nie będzie w stanie pomóc, ani Ukrainie, ani sobie – stwierdził Donald Tusk.


– Nie ma żadnego powodu, żeby tak bogate państwa jak państwa Zachodu – jak państwa członkowskie NATO – wspólnie nie były w stanie zbudować możliwości obronnych, które przewyższą możliwości rosyjskie. Polska będzie tutaj bardzo konsekwentna – podkreślił po spotkaniu z odwiedzającym Warszawę premierem Kanady Justinem Trudeau.

Choć finalnie szef polskiego rządu wskazał potęgę Sojuszu Północnoatlantyckiego, więcej uwagi przykuła pierwsza część jego wypowiedzi. Zabrzmiała ona niezwykle niepokojąco i już jest odnotowywana przez europejskich i amerykańskich dziennikarzy.

Premier Tusk o scenariuszu wojny z Rosji z NATO mówił wszakże o wiele bardziej alarmującym tonem, niż wcześniej wypowiadający się w tej sprawie politycy i dowódcy z Niemiec, Francji, czy Norwegii.

Wojna NATO z Rosją? Łotysze spokojniejsi Zachodu. "Zagrożenie minimalne"

Co ciekawe, w jednym z państw, które najczęściej wymieniane są jako cel potencjalnego ataku sił putinowskich, przyjęto aktualnie inną narrację. "W chwili, gdy Rosja skoncentrowała wszystkie swoje siły na Ukrainie, zagrożenie skierowane bezpośrednio w stronę Łotwy, wobec krajów NATO jest minimalne" – stwierdził sekretarz parlamentarny w łotewskim resorcie obrony Atis Švinka.

W rozmowie z serwisem mediów publicznych LSM.lv wtórował mu dowódca sił zbrojnych Łotwy gen. Leonīds Kalniņš. Wojskowy zauważył, że Rosja jest dziś zbyt osłabiona wojną w Ukrainie, aby mogła odważyć się na starcie z Sojuszem Północnoatlantyckim.

Kalniņš zagrożenia nowym konfliktem w Europie upatruje głównie w skutkach ewentualnej porażki Ukraińców. Jego zdaniem dopiero zwycięstwo mogłoby skłonić Rosjan do skierowania agresji dalej na Zachód. Tu generał wymownie zauważył jednak, że "obok jest Mołdawia".

Czytaj także: https://natemat.pl/543086,tak-rosja-zaatakuje-nato-zachod-przypomina-analize-ze-straszna-rola-polski