Przerażające relacje sąsiadów oskarżonego o gwałt Doriana. "Krzyki były codziennie"

Agnieszka Miastowska
29 lutego 2024, 15:00 • 1 minuta czytania
Informowaliśmy już o dramacie, który rozegrał się 25 lutego w samym centrum Warszawy na ulicy Żurawiej. 25-letnia dziewczyna została brutalnie zgwałcona i bez oznak życia trafiła do szpitala. Podejrzany w tej sprawie mężczyzna został schwytany. Dorian S. mieszkał z dziewczyną na Mokotowie. Sąsiadka pary zdradziła, że codziennie słyszała krzyk dochodzący z ich mieszkania.
Gwałt w centrum Warszawy. Sąsiadka Doriana S. o krzykach z jego mieszkania Fot. KSP

***

Sąsiadka Doriana S. oskarżonego o gwałt – "codziennie było słychać krzyki"

Przypomnijmy, że gdy po Doriana S. przyszła policja, ten był zdziwiony takim obrotem spraw. W szoku była również jego dziewczyna, bo okazało się, że 23-latek w mieszkaniu na ulicy Rakowieckiej mieszkał z partnerką.

Czy właściwie już byłą partnerką, bo ta w rozmowie z "Faktem" przyznała, ze łzami w oczach, że nie wiedziała, do czego zdolny był jej chłopak i wyprowadziła się z dzielonego z nim mieszkania.

Dziennikarze "Super Expressu" dotarli do sąsiadów pary i zapytali o to, jak Dorian S. zachowywał się na co dzień. Sąsiedzi powiedzieli wprost, że w mieszkaniu Doriana i jego dziewczyny "nigdy nie było spokojnie".

Co ciekawe, okazało się, że mieszkanie należy do dziewczyny (czy przez nią było wynajmowane), bo przez pierwsze lata, gdy sama tam zamieszkiwała, nie było z nią żadnych problemów czy awantur. Wszystko zmieniło się gdy przeprowadził się do niej 23-latek.

– Awantury i kłótnie w mieszkaniu zaczęły się dopiero w momencie, kiedy poznała tego chłopaka. Codziennie słyszałam krzyki − przekazała reporterom sąsiadka. Dodała również, że była w domu w czasie zatrzymania Doriana S. przez policję.

− Słyszałam ze swojego mieszkania krzyki na patio: „na glebę, kładź się na glebę” − opowiadała dalej. Chwilę po tych słowach zauważyła wyprowadzanego, zakutego w kajdanki Doriana.

Aktualnie Dorian S. przebywa w areszcie, gdzie spędzi w sumie trzy miesiące. Poinformował o tym rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie, Szymon Banna w rozmowie z naTemat.

Mężczyzna został przesłuchany i usłyszał zarzuty za usiłowanie zabójstwa na tle rabunkowym i seksualnym. Przyznał się do winy. Grozi mu kara nawet dożywotniego pozbawienia wolności. 23-latek był też wcześniej notowany przez policję w związku z kradzieżami i posiadaniem narkotyków.

Stan ofiary potwornej zbrodni jest ciężki. 25-letnia Liza cały czas przebywa w szpitalu. Lekarzom udało się przywrócić działanie serca poszkodowanej. Obecnie 25-latka jest nieprzytomna i podłączona do respiratora. Wiadomo, że to Białorusinka, która w minioną niedzielę wracała do domu prosto ze spotkania towarzyskiego.

Wtedy 23-latek z kominiarką na twarzy i nożem w ręku zaatakował ją przy Żurawiej na Śródmieściu. Okradł ją, pobił, brutalnie zgwałcił oraz pozostawił nieprzytomną na miejscu zdarzenia. W sieci chłopak Lizy uruchomił zbiórkę pieniędzy na jej leczenie.