"Próbowali wciągnąć mnie do samochodu". Kożuchowska ujawnia swoją historię i wspomina Lizę

Weronika Tomaszewska-Michalak
07 marca 2024, 17:30 • 1 minuta czytania
Małgorzata Kożuchowska opublikowała w sieci przejmujący post. Nawiązała w nim do brutalnie zgwałconej Lizy, która parę dni później zmarła. Aktorka wyznała, że gdy była jeszcze studentką, także stała się ofiarą napaści. Na szczęście ktoś wystraszył oprawców. "Ja tym, którzy lata temu nie zostawili mnie na pustej ciemnej ulicy, zawdzięczam życie" – przyznała i zwróciła się z ważnym apelem.
fot Jacek Dominski/REPORTER

Sprawą Lizy żyje cała Polska. Białorusinka została brutalnie zgwałcona przez Doriana S. Stało się to na klatce schodowej w centrum Warszawy. Nikt z przechodniów nie zareagował. 25-latka kilka kolejnych dni walczyła o życie w szpitalu, ale nie udało się jej uratować.


Przejmujący wpis Kożuchowskiej o napaści

Małgorzata Kożuchowska opublikowała w czwartek (7 marca) post na swoim instagramowym koncie z czarno-białym zdjęciem zmarłej Lizy. W opisie przyznała, że ona też kiedyś została napadnięta, ale na szczęście... ktoś zareagował.

"Lata temu. Byłam jeszcze wtedy studentką. W drodze powrotnej z uczelni do domu zostałam napadnięta przez dwóch mężczyzn, którzy próbowali wciągnąć mnie do samochodu. Broniłam się. Nie mogłam krzyczeć, bo zasłonili mi usta. Po chwili szamotaniny puścili mnie i uciekli" – zaczęła wątek.

W uliczkę, na której się to działo wjechał samochód i to on ich wystraszył. Zatrzymał się przy mnie i odwiózł bezpiecznie do domu. To, że pojawił się w tym momencie, w tym miejscu uratowało mi życie.Małgorzata Kożuchowska

Dla aktorki było to traumatyczne przeżycie. "Jeszcze wiele lat później prześladował mnie sen, w którym grozi mi niebezpieczeństwo i wiem, że muszę krzyczeć; próbuje, ale nie mogę wydobyć głosu. Czasem się udawało i budziłam się z krzykiem. On był wyzwalający. Był ratunkiem" – wyznała.

"Minęło tyle lat i wciąż wokół nas jest przemoc, gwałt, napaści. Musimy reagować! Nawet jeśli sytuacja jest niejednoznaczna, ale intuicja podpowiada, że coś tu jest nie tak. Lepiej się pomylić i przeprosić niż żałować do końca życia, ze nie zareagowałam/em" – zaapelowała.

"Strach paraliżuje, pozbawia ofiary głosu! Bądźmy ich głosem! Reagujmy! Ja tym, którzy lata temu nie zostawili mnie na pustej ciemnej ulicy, zawdzięczam życie. Dziękuję" – podsumowała.