Awantura na komisji śledczej, gdy Filiks maglowała Sobonia. "Widzę, że puszczają nerwy"

Dorota Kuźnik
18 marca 2024, 19:58 • 1 minuta czytania
Przed komisją śledczą ds. wyborów kopertowych ponownie stawił się Artur Soboń. To już jego drugi raz, ponieważ na poprzednim przesłuchaniu od byłego wiceministra aktywów państwowych niewiele udało się dowiedzieć. Tym razem zdecydował się częściowo odpowiadać na pytania, ale robił to niechętnie. Umniejszał też swoją rolę w procesie organizacji wyborów, a także wielokrotnie spiął się z Magdaleną Filiks z KO.
Soboń na komisji śledczej. Odpowiadał na pytania i kłócił się z Filiks Fot. Filip Naumienko / REPORTER

Pierwszy raz Artura Sobonia przed komisją śledczą zapamiętała cała Polska. Były zastępca Jacka Sasina w resorcie aktywów państwowych na każde pytanie odpowiadał wówczas: "wszystko co miałem do powiedzenia zawarłem w swobodnej części swojej wypowiedzi." I tyle. Tym razem było nieco inaczej.


Soboń przed komisją śledczą. Umniejszanie swojego udziału i kłótnie z Filiks

Po trwającym od rana przesłuchaniu przyszła kolej na konfrontację byłego wiceministra z Grzegorzem Kurdzielem. To menedżer i były wiceprezes ds. sprzedaży Poczty Polskiej.

Kiedy przyszła pora na zadawanie pytań przez Magdalenę Filiks, doszło do wielu spięć. Posłanka Koalicji Obywatelskiej "wzięła w obroty" byłego ministra, którego wypytywała o spotkania organizowane przed podjęciem decyzji o organizacji wyborów.

Co mogliśmy usłyszeć? Na początku było łagodnie: – Panie Soboń, ja bardzo pana proszę, żeby sobie pan tam siedział i poczekał na swoją kolejkę – zwracała uwagę byłemu wiceministrowi Filiks. Im dalej, tym jednak robiło się goręcej.

– Proszę mi nie przerywać! Przerywa mi pan już szósty raz! Nic panu nie muszę wskazywać! Pan może czytać protokoły! Nie jestem od tego, żeby czytać za pana (...)_ – ostro zwracała się do Sobonia Filiks, dalej próbując się dowiedzieć, czy polityk przyszedł z jednego ze spotkań z informacją, że "umowa będzie podpisana"/"będzie decyzja" ws. tego, że Poczta Polska "zajmie się konfekcjonowaniem pakietów wyborczych". O te rzeczy pytany był drugi ze świadków – Grzegorz Kurdziel.

To wskazywałoby na czynny udział Sobonia w organizacji wyborów, a nie jak próbował przekonać – jedynie incydentalno-grzecznościowy. Ale polityk Pis co rusz próbował się wtrącić w przesłuchanie Grzegorza Kurdziela, co Filiks ostro stopowała.

– Pani próbuje manipulować – zarzucał Soboń, po jednej z wypowiedzi. – Skończyłam z Panem dyskusję – odpowiedziała na to Magdalena Filiks, ale świadek ciągnął dalej:

– Pani kłamie w żywe oczy... – dodał Soboń.

– Ja pana ostrzegam, bo widzę, że panu naprawdę puszczają nerwy. Prosił pan przed chwilą, żebyśmy już skończyli, ale my skończymy, jak pan skończy odpowiadać na pytania – skwitowała posłanka.

Soboń w końcu coś powiedział. Co konkretnie?

Filiks udało się jednak osiągnąć swój cel, bo unikający dotąd jednoznacznych odpowiedzi na pytania Artur Soboń wprost ustosunkował się do jednego z pytań. Konkretnie o to, czy wiedział, że umowa między resortem aktywów państwowych a Pocztą Polską ma być zawarta.

Słowa, że "to kompletny absurd" z ust Sobonia padły przy okazji przytoczonego przez Filiks cytatu jednego ze świadków, że "Soboń wrócił od Sasina i powiedział, że umowa będzie podpisana". Na koniec b. wiceminister powiedział, że chce jeszcze raz zapoznać się z fragmentem zeznań byłego prezesa Poczty Polskiej Przemysława Sypniewskiego.