Jeep z Polski dostał nowy napęd. I powiem wam, że warto było czekać prawie rok

Adam Nowiński
31 marca 2024, 15:20 • 1 minuta czytania
Jeep Avenger wszedł na polski rynek w kwietniu ubiegłego roku. Trafiliśmy do grona szczęśliwców, bo nad Wisłą podobnie jak w Hiszpanii i we Włoszech, gdzie kuleje elektromobilność, mieliśmy do wyboru dwie wersje: spalinową ze 100-konnym benzyniakiem i elektryczną. Teraz do gamy silnikowej dołączyła hybryda. I o ile dwie poprzednie miały pewne mankamenty, to o hybrydzie nie powiem złego słowa, bo jeździ naprawdę dobrze.
E-Hybrydowy Avenger to bardzo ciekawe auto! Fot. Adam Nowiński / naTemat.pl

Jeep Avenger miał premierę już w 2022 roku. Od początku był produkowany w fabryce Stellantisa w Tychach ze 156-konnym silnikiem elektrycznym z 260 Nm momentu obrotowego i baterią 54 kWh.


Ale w ostatniej chwili koncern zdecydował się wypuścić go także w wersji spalinowej z 1.2-litrowym silnikiem spalinowym o mocy 100 KM. Polska wraz z Włochami i Hiszpanią załapała się do tego "elitarnego" grona – czytaj elektromobilność tutaj tak kuleje, że trzeba wesprzeć sprzedaż spalinówkami.

Czytaj także: https://natemat.pl/472007,nowy-jeep-avenger-juz-w-warszawie

Obie wersje miały swoje zalety, ale także wady. Najbardziej kulała ta druga, bo trzycylindrowy silnik 1.2 do najzwinniejszych i najwydajniejszych nie należy. Dlatego z tej dwójki bardziej wyróżniał się elektryk. Ale to się moim zdaniem zmieni, ponieważ na rynku pojawiła się nowa, e-hybrydowa wersja Avengera.

A konkretniej 48-woltowa, miękka hybryda. Miałem okazję pojeździć nią w terenie, w trasie oraz na torze testowym Alfy Romeo w Balocco. Wrażenia? Bardzo pozytywne.

Jeep Avenger – jak wygląda?

W sumie w tej materii moi redakcyjni koledzy wypowiedzieli się już wystarczająco w obu poprzednich testach.

Wersja hybrydowa nie różni się zbytnio od elektryka. Też posiada przekładnię zmiany biegów w formie przycisków zamontowanych na kolumnie centralnej tuż pod panelem klimatyzacji, ma takie same wyświetlacze, nadwozie, systemy... no prawie wszystko jest tak samo.

Czytaj także: https://natemat.pl/525298,spalinowy-avenger-jak-jezdzi-i-ile-pali-jeep-z-polskiej-fabryki-test

Z mojej perspektywy mogę napisać, że wygląd i wyposażenie tego auta jest pewnym kompromisem włoskiej elegancji i finezji z praktycznością oraz surowością amerykańskiego Jeepa.

Na przykład mamy naprawdę ciekawie zdobioną deskę rozdzielczą z nagłośnieniem JBL Premium, która z kolei mocno kontrastuje z wnętrzem tylnych drzwi wykonanych z chropowatego, twardego plastiku. Jest więc trochę wielkomiejsko i wygodnie – trochę surowo i praktycznie. Widać, że projektanci nie mogli się zdecydować, na którą postawić.

Gdybym miał zdecydować, to moim zdaniem Avenger jest naprawdę fajnym autem miejskim i podmiejskim, a nawet w trasę i szedłbym z rozwojem w tę stronę. Bo o ile ufam, że samochód ten gładko pokona miejską dżunglę, to taką prawdziwą już nie bardzo.

I nie zrozumcie mnie źle – mieliśmy nim jazdy offroadowe na przygotowanym torze i radził sobie bardzo dobrze. Ma fajnego asystenta zjazdu z górki, czy też dodatkowe tryby Sand-Mud-Snow, dlatego wszelkie zjazdy, podjazdy, przechyły, błoto czy piasek nie były problemem. Ale sądzę, że z większym błotem, piaskiem lub śniegiem raczej by sobie nie poradził.

Nowy napęd

W tym teście pierwsze skrzypce grał jednak wspomniany przeze mnie nowy napęd: hybryda 3-cylindrowego silnika 1.2 o mocy 100 KM wspomagana przez silnik elektryczny o mocy 29 KM, zasilany baterią o pojemności 0,9 kWh, umieszczoną pod fotelem kierowcy.

Układ o takiej budowie znamy już z wielu pojazdów Stellantisa i działa on inaczej, niż miękkie hybrydy innych producentów. Tam silnik elektryczny wspomaga jedynie cały układ spalinowy np. podczas ruszania.

W Avengerze jest inaczej, bo silnik elektryczny nie tylko odpala się podczas ruszania, ale także w trakcie jazdy umożliwiając poruszanie się w całkowitym trybie elektrycznym. Stellantis twierdzi, że w ruchu miejskim możemy tak przejechać nawet 50 proc. swojej podróży. Na przykład jeśli poruszamy się w strefie z ograniczeniem do 30 km/h, to w trybie elektrycznym przejedziemy "longiem" nawet 1 km.

Testowałem to auto na drodze szybkiego ruchu, w mieście oraz na lokalnych drogach i muszę powiedzieć, że bez wielkich starań udało mi się pokonać trasę w 30 proc. w trybie bezemisyjnym, także wyszedł dobry wynik.

A jak przekłada się to na spalanie? Tutaj było już gorzej, ponieważ na papierze w cyklu mieszanym cały układ ma zużywać do 5 litrów na 100 km wg WLTP. U mnie wskaźnik pokazał średnie spalanie na poziomie ponad 6 litrów.

Jak jeździ?

Bardzo płynnie, zwinnie, bezproblemowo i... cicho. Byłem zaskoczony, bo w środku w ogóle nie słychać 3-cylindrowego 1.2 nawet przy wysokich obrotach, a zakładałem, że będzie inaczej. Do tego załączający się bardzo często silnik elektryczny.

Za płynność jazdy odpowiada natomiast dwusprzęgłowa 6-biegowa automatyczna skrzynia biegów. I trzeba przyznać, że robi robotę, ponieważ auto jedzie bardzo płynnie, nie ma szarpnięć przy zmianie biegów podczas przyspieszania lub zwalniania.

Avenger ma także trzy tryby do jazdy miejskiej i jazdy na długich dystansach: Normal-Eco-Sport. O ile dwa pierwsze są nudne, to tryb sportowy naprawdę odpowiada temu Jeepowi – auto jest sztywniejsze, stabilniejsze, a pedał gazu bardziej czuły. No może demonem prędkości to on nie jest, ale nie ma co wymagać nie wiadomo czego od silnika 1.2.

Cena?

I to też bardzo pozytywne zaskoczenie, bo cennik Avengera zaczyna się od kwoty prawie 117 tysięcy złotych w wersji benzynowej. Dokładając tylko 8 tysięcy mamy już hybrydę, a w gratisie dostajemy także skrzynię automatyczną, czyli dobry interes.

Ponadto w standardzie mamy w pełni cyfrowy zestaw wskaźników, system multimedialny Uconnect z ekranem o przekątnej 10,25-cala kompatybilny bezprzewodowo z AA/CP, reflektory w technologii LED, system zarządzania trakcją, łopatki do zmiany biegów przy kierownicy i pełen zestaw systemów i funkcji bezpieczeństwa.

Czytaj także: https://natemat.pl/492767,jeep-avenger-pierwsza-jazda-wersja-spalinowa-i-elektryczna