Walka o Kraków coraz ostrzejsza. Gibała odpowiada na zarzuty Szalonego Reportera
W stolicy Małopolski pierwsza tura odsiała kilkoro kandydatów do stanowiska prezydenta miasta. Pozostali Łukasz Gibała i Aleksander Miszalski. Pierwszy nie należy do żadnej partii, ale ma poparcie posłanki partii Razem Darii Gosek-Popiołek. O stanowisko prezydenta Krakowa walczy po raz trzeci. Z tego powodu jest czasem nazywany "wiecznym kandydatem".
Z kolei Miszalski o prezydenturę walczy po raz pierwszy, pierwszą turę wygrał. Ma poparcie KO i Nowej Lewicy. Między oboma kandydatami wrze. Gibała wygrał już jeden proces wyborczy przed pierwszą turą. Teraz mogą rozpocząć się kolejne.
Zaczęło się od tego, że w mediach społecznościowych pojawił się film niejakiego "Szalonego Reportera". Wystąpiła w nim kobieta, Anna, która twierdzi, iż ojciec Łukasza Gibały wykorzystał finansowo jej ojca. Panowie byli kiedyś wspólnikami. Oskarżenia są ciężkiego kalibru.
Gibała odpowiedział niemal natychmiast swoim filmem. Nie przemilczał sprawy, zaatakował. W swoim materiale twierdzi, że "Szalony Reporter" to kolega Miszalskiego, więc nic dziwnego, że go zaatakował. Youtuber faktycznie nagrał wcześniej materiał z Aleksandrem Miszalskim. Jego wydźwięk jest dla Miszalskiego bardzo pozytywny.
Gibała tłumaczy też, że jego ojciec faktycznie prowadził interesy z ojcem pani Anny, ale obaj panowie biznesowo rozstali się 30 lat temu, w pełnej zgodzie i nikt nie był finansowo poszkodowany. Dodaje, że pani Anna oraz jej matka przegrały już 30 razy w sądach i urzędach, a żaden szanujący się dziennikarz nie wierzy w opowiadane przez nią historie.
Jego zdaniem kobiety usiłują jedynie wyłudzić pieniądze od jego ojca. Gibała dodaje, że pani Anna miała szantażować jego tatę, żądając pieniędzy w zamian za nieoczernianie Gibały juniora przed wyborami. Dodajmy też, że oczerniający rodzinę Gibałów film został opublikowany już w trakcie trwania ciszy wyborczej.
Walka przed drugą turą w Krakowie jest więc niezwykle zażarta, pada w niej mnóstwo ciężkich oskarżeń. Któreś z pewnością będzie wymagało interwencji sądu.