Odbiorą, naprawią, odwiozą. W Warszawie działa serwis rowerowy “door to door”
Paweł Zamilski przedstawia się na stronie swojego serwisu jako człowiek z “korbą na punkcie rowerów”. W jego CV znajdziecie pozycję pod tytułem “Prowadzenie własnego salonu oraz serwisu rowerowego”, jak również kilka lat pracy za biurkiem. Obecny pomysł na biznes wydaje się być cudownym dzieckiem obu tych doświadczeń.
Ostatni dzwonek to rowerowy serwis door to door. Jak dokładnie działa ta usługa i dlaczego jest ona idealnie skrojona do potrzeb rowerzystów? Między innymi o to zapytaliśmy jego twórcę.
Dlaczego zdecydowałeś się założyć serwis rowerowy door to door?
A dlaczego nie? Niektórzy przyjeżdżają do naszego domu po zepsuty ekspres do kawy, inni, żeby zaopiekować się psem podczas nieobecności właściciela, ja postanowiłem wyręczać zabieganego człowieka w serwisie przed- lub posezonowym oraz wszelkich naprawach bicykla. Bez wychodzenia z domu albo przeznaczając cenny czas na inne sprawy, zyskują sprawny rower w kilka dni. Skąd wziął się pomysł na taką działalność?
Tu kłania się historia. Kiedyś posiadałem własny salon i serwis rowerowy na warszawskim Żoliborzu, potem postanowiłem przez długi czas (naście lat) siedzieć za biurkiem jako poważny pan w garniturze i planować, i liczyć… Aż zaplanowałem swoją najbliższą przyszłość tak, by robić coś, co wpisze się w mój dobry humor, wolność i hobby. Czyli wróciłem do rowerów, ale w nieco innej formule. Klienci podchwycili pomysł?
Przede wszystkim klientki. To właśnie panie dzwonią i piszą najczęściej. Odnoszę wrażenie, że męska część cyklistów najpierw stara się poradzić sobie samodzielnie albo odstawić rower osobiście do serwisu. Panie chętniej korzystają z prezentu w postaci zaoszczędzonego czasu. Nazwa firmy jest mówiąca… Nawiązuje do dwóch kwestii. Primo – załatwiania spraw na ostatni moment. Wtedy mogę śmiało powiedzieć: I teraz wchodzę ja, cały na biało: to ostatni dzwonek, by poratować właścicielkę/właściciela roweru i zapobiec jeździe na rowerze, który może się „pochwalić” mniejszą lub większą awarią.
Po drugie – to też trochę ostatni dzwonek dla mnie, żeby robić w ramach pracy, to, co sprawia mi satysfakcję. Do najmłodszych już nie należę, najwyższy czas na hasło love my job. Chociaż… jeszcze 10 lat temu, jak zapukał ksiądz po kolędzie, a ja otworzyłem, usłyszałem: Czy jest może ktoś z rodziców w domu? Dlaczego powinniśmy zadbać o rower? Ma dwa kółka, jeździ…
Przecież dbamy o samochód, prawda? Mniej lub bardziej trzymamy się przeglądów, bo to środek transportu. Taki rozruch przedsezonowy to po prostu forma dbania o bezpieczeństwo, a naprawa – wiadomo – wręcz konieczność.
Mała dygresja – ostatnio, wracając do domu, zwróciłem uwagę na rower „zaparkowany” pod blokiem. Miał na odwrót zamontowaną kierownicę, nie wytrzymałem – wróciłem do domu, napisałem kartkę, że dentysta drogi w tych czasach i że proszę śmiało zadzwonić, podpowiem, jak uniknąć implantów. Zadzwoniono?
Akurat tym razem nie, ale przy odwrotnie zamontowanym widelcu już tak.
Jak twoje usługi wyglądają cenowo? Przegląd roweru, w zależności od wariantu (rozpiętości usługi) to koszt 150 (mini), 250 (podstawowy) lub 500 zł (generalny).
Jeżeli dochodzą dodatkowe koszty (wymiana części) na bieżąco ustalam to z Klientem. Koszt dojazdu to 59 zł (bez względu na liczbę odbieranych rowerów), działam w obrębie Warszawy i najbliższej okolicy.
Jeżeli weźmiemy pod uwagę zaoszczędzony czas Klienta (zawiezienie i odbiór roweru) plus często długie terminy w stacjonarnych serwisach, myślę, że koszt 59 zł za dojazd w 2 strony brzmi ok.