Ptaki w Warszawie zabija groźna choroba. GIS podał wyniki badań

Adam Nowiński
13 sierpnia 2024, 12:57 • 1 minuta czytania
Od połowy lipca w Warszawie mieszkańcy znajdują dziesiątki martwych ptaków. Chore zwierzęta trafiają do Ptasiego Azylu przy warszawskim zoo. Tydzień temu mieliśmy poznać wyniki badań, jednak te zostały podane dopiero we wtorek 13 sierpnia. Sprawdził się czarny scenariusz – w próbkach wykryto Gorączkę Zachodniego Nilu.
Wiadomo, co zabija ptaki w Warszawie. Fot. Ptasi Patrol Fundacji Noga w Łapę

Od początku lipca na terenie różnych dzielnic mieszkańcy Warszawy odnajdują wiele martwych ptaków, głównie wron. 

– U nas, na Bielanach, na Chomiczówce pierwszą chorą wronę zauważyłam 19 lipca. Ta wrona nie przetrwała transportu do Ptasiego Azylu. Po powrocie do domu zobaczyłam wiadomość od sąsiadki, która zauważyła martwe ptaki w tym samym miejscu co ja. Okazało się, że na miejscu była martwa kawka, wrona i jedna osowiała kawka – mówiła w rozmowie z naTemat.pl Beata Niedomagała z Ptasiego Patrolu Fundacji Noga w Łapę.


Niedomagała wyjaśniła, że początkowo podejrzewała, że ptaki mogą być otruwane. Wolontariuszka zawiadomiła policję, która zaczęła ustalać okoliczności zdarzenia.

Podkom. Elwira Kozłowska przyznała, że policja przyjęła zgłoszenie w tej sprawie. – 19 lipca policjanci interweniowali na ulicy Bogusławskiego 8. Na miejscu policjanci wykonali niezbędne czynności. Kilka ptaków było martwych, a jeden trafił do Ptasiego Azylu. Przyjęto zawiadomienie, a obecnie trwa ustalanie świadków oraz okoliczności zdarzenia – poinformowała w rozmowie z nami.

Służby przekazały sprawę inspekcji weterynaryjnej i GIS, a te pobrały próbki do badań. Ich wyniki miały być podane w poniedziałek w zeszłym tygodniu, ale sprawa odwlekła się w czasie. W końcu poznaliśmy rezultaty. Wynik jest jednoznaczny.

"W pięciu z siedmiu próbek pochodzących od wron siwych przekazanych do badania w PIW – PIB w Puławach w dniu 29 lipca 2024 roku z Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Warszawie, stwierdzono obecność materiału genetycznego wirusa Gorączki Zachodniego Nilu (WNV-West Nile virus)" – czytamy w komunikacie GIS.

Gorączka Zachodniego Nilu – co to za choroba?

Gorączka Zachodniego Nilu to odzwierzęca choroba wirusowa, której symptomy mogą być grypopodobne. Jeśli nie doszło do zajęcia układu nerwowego, może pojawić się: gorączka, uczucie silnego zmęczenia, ból głowy, osłabienie mięśni, dekoncentracja, wysypka grudkowa (pomiędzy 5. a 12. dniem od pierwszych objawów).

W tzw. postaci inwazyjnej może zaś dojść do: ostrego zaburzenia świadomości, zaburzenia odruchów, drgawek, sztywności karku.

Patogen wywołujący chorobę może się łatwo rozprzestrzeniać m.in. przez ptaki, które często są kąsane przez zainfekowane komary. Owady te mogą z kolei zakażać zarówno ludzi, jak i zwierzęta (głównie konie). Nie przenoszą się na duże odległości. Samodzielnie są w stanie pokonać około 3,2 km.

Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) potwierdza, że nawet 80 proc. przypadków zakażeń wirusem powodującym gorączkę Zachodniego Nilu może przebiegać bezobjawowo.

Jak się chronić przed Gorączką Zachodniego Nilu?

Jak podaje GIS: "najlepszym sposobem zapobiegania zakażeniem tym wirusem jest eliminacja owadów krwiopijnych (takich jak np. komary i meszki) oraz kleszczy ze środowiska, a także stosowanie indywidualnych środków ochrony, takich jak ubrania osłaniające części ciała narażone na ukąszenia, szczególnie w porze wieczornej, stosowanie mechanicznych barier przeciwko komarom w oknach i drzwiach mieszkań oraz stosowanie preparatów odstraszających komary (repelenty, elektrofumigatory, lampy owadobójcze i inne).

Czytaj także: https://natemat.pl/565607,to-do-niej-trafiaja-umierajace-ptaki-z-warszawy