Matka zmarłego strażaka z Białego Dunajca zabrała głos. Po pogrzebie padły mocne słowa

redakcja naTemat
17 sierpnia 2024, 15:24 • 1 minuta czytania
Śledczy wciąż wyjaśniają okoliczności śmierci Pawła Z. z Białego Dunajca. Mężczyzna był strażakiem miejscowej ochotniczej straży pożarnej. Zmarł kilka dni po tym, jak został pobity w remizie. W piątek odbył się jego pogrzeb, a lokalne media przytaczają też słowa matki 25-latka. – Gdy wyła syrena, od razu leciał na akcję. A teraz ta straż mi syna zabrała – powiedziała kobieta.
Pogrzeb strażaka pobitego w remizie w Białym Dunajcu. Tak jego matka mówi o jednostce OSP Fot. NewsLubuski / East News / Zdjęcie poglądowe; Facebook

W piątek (16 sierpnia) odbył się pogrzeb młodego strażaka z Białego Dunajca. 25-letni Paweł Z. zmarł dziesięć dni po tym, jak trafił do szpitala. Mężczyzna został pobity w miejscowej remizie. Okoliczności jego śmierci wzbudzają w lokalnej społeczności wiele kontrowersji.


W pogrzebie Pawła, który odbył się w kaplicy przykościelnej w Białym Dunajcu, wzięli udział rodzina, przyjaciele oraz strażacy OSP w Białym Dunajcu i okolicznych jednostek. "Gazeta Krakowska" przytacza też słowa matki młodego strażaka.

Pogrzeb strażaka pobitego w remizie. Tak jego matka mówi o jednostce OSP

Paweł bardzo kochał straż, angażował się w działalność jednostki od 10 lat. Gdy wyła syrena, od razu leciał na akcję. A teraz ta straż mi syna zabrała – powiedziała rozgoryczona kobieta.

Jak czytamy, rodzina 25-latka nie zgodziła się także, by wóz strażacki wiózł trumnę z ciałem na cmentarz. "Zamiast tego trumna została przewieziona góralską dorożką zaprzęgniętą w parę siwych koni" – podaje gazeta.

Strażacy z jednostki w Białym Dunajcu uczestniczyli natomiast w pogrzebie. Pełnili też wartę honorową przy trumnie w kościele i wynieśli ją po zakończeniu nabożeństwa żałobnego.

Trwa śledztwo ws. bójki w remizie w Białym Dunajcu

Śledztwo w sprawie bójki w remizie prowadzi Prokuratura Rejonowa w Zakopanem – pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci. Na tę chwilę śledztwo jest "w sprawie", co oznacza, że nikt nie został zatrzymany ani nie usłyszał zarzutów.

W miejscu, gdzie matka i siostra znalazły młodego strażaka, postawiono także symboliczny drewniany krzyż. "Mieszkańcy protestują przeciwko przemocy w swojej miejscowości" – podaje "Tygodnik Podhalański".

Tuż po tragedii z mieszkańcami Białego Dunajca rozmawiała Katarzyna Zuchowicz z naTemat.pl. – Atmosfera jest naprawdę ciężka. To jest potężna tragedia, która dotyka nas wszystkich. Jesteśmy małą społecznością, która mocno to przeżywa. Każdy to odczuwa. Każdy ma to z tyłu głowy – powiedział nam jeden z mieszkańców.

W sieci pojawiło się także wiele komentarzy sugerujących, że w remizie odbywała się impreza zakrapiana alkoholem. W rozmowie z naTemat zaprzeczył temu jeden ze strażaków OSP, a według relacji lokalnych mediów strażacy spotkali się w remizie w przeddzień odpustu parafialnego, by umyć wóz strażacki.

– W garażach trzeba porobić, pozamiatać, węże pozwijać. Chłopy się schodzą, czyszczą remizę, auta. Wszyscy normalnie pracują, nie mają czasu, przychodzą wtedy, kiedy kto ma czas. Czasami nawet trzy razy w tygodniu, jak trzeba coś zrobić. Tam żadnej imprezy nie było – usłyszeliśmy.

Paweł Z. został pobity w nocy z 1 na 2 sierpnia w remizie OSP w Białym Dunajcu. O godz. 2:00 mężczyzna został znaleziony w krzakach niedaleko remizy przez matkę i siostrę. I to one zaalarmowały pogotowie. Od początku lekarze określali stan Pawła jako bardzo ciężki, miał bardzo poważne obrażenia głowy. Po 10 dniach w szpitalu młody strażak zmarł.