Tusk ostro zareagował na doniesienia ws. Nord Stream. I od razu rozpalił polską prawicę

Konrad Bagiński
17 sierpnia 2024, 18:55 • 1 minuta czytania
Od kilku dni polskie władze dość oszczędnie komentowały doniesienia, jakoby podmorski gazociąg Nord Stream 2 wysadzono na zlecenie Polski i Ukrainy. Głos zabrał w końcu premier Donald Tusk. Jego dwa zdania opublikowane na platformie X wywołały spore poruszenie. Co napisał premier i jak to rozumieć?
Premier zabrał głos w sprawie oskarżeń, jakoby to na zlecenie polskich władz wysadzono Nord Stream Fot. Wojciech Olkusnik/East News

"To all the initiators and patrons of Nord Stream 1 and 2. The only thing you should do today about it is apologise and keep quiet" – napisał na platformie X (d. Twitter) szef polskiego rządu.


Jego słowa to apel do "wszystkich patronów i inicjatorów (inwestycji) Nord Stream 1 i 2". "Powinniście dziś zrobić w związku z nią tylko jedno: przeprosić i siedzieć cicho" – stwierdził Donald Tusk.

O czym pisze Donald Tusk?

Premier w ten sposób odnosi się do doniesień amerykańskich i niemieckich mediów. Kilka dni temu "Wall Street Journal" podał, że za atak na rurociągi Nord Stream 1 i 2 odpowiadają władze Ukrainy.

Z kolei August Hanning, były szef niemieckiego wywiadu zagranicznego (BND), powiedział redakcji "Die Welt", że cała akcja musiała odbyć się przy wsparciu Polski oraz za jej aprobatą. Wymienił przy tym obu prezydentów – Wołodymyra Zełenskiego i Andrzeja Dudę.

– Takie decyzje podejmuje się na najwyższym poziomie politycznym i w tym przypadku sądzę, że było porozumienie między prezydentem Zełenskim i prezydentem Dudą – mówił.

Rewelacjom "WSJ" zaprzeczył już doradca prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, Mychajło Podolak. Ze strony polskiej głos zabrał minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski. – Polska nie była zamieszana w uszkodzenie gazociągu Nord Stream – mówił na antenie Polsat News. Dodał, że te zarzuty to "rosyjska dezinformacja".

Niemcy prawdopodobnie opierają swoje informacje m.in. na dość dziwnej reakcji polskiego wymiaru sprawiedliwości. Otóż polska prokuratura potwierdziła, że w czerwcu otrzymała z Niemiec nakaz aresztowania Ukraińca podejrzanego o wysadzenie gazociągu Nord Stream w 2022 roku. Ale nic z tym nie zrobiła, podejrzany wyjechał na Ukrainę, zanim mógł zostać zatrzymany.

Jednocześnie polscy prokuratorzy twierdzą, że podejrzany opuścił Polskę, ponieważ niemieccy urzędnicy nie umieścili go w bazie danych osób poszukiwanych przy wydawaniu nakazu aresztowania. Nie mieli więc podstaw do zatrzymania.

Tusk wywołał burzę

Na słowa obecnego premiera zareagował już były premier Mateusz Morawiecki. Skomentował wpis Tuska emotikonką z przymrużonym okiem i definicją "wojownika klawiatury", czyli osobnika, który napina się w mediach społecznościowych, zaś w realnym świecie nie znaczy nic.

Z drugiej jednak strony premiera szybko wsparł szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacek Siewiera. "Bad news for the addressees: there is an rock-solid consensus in Poland on this matter as well" ("Złe wieści dla adresatów: w Polsce również w tej sprawie panuje jednomyślność") – napisał Siewiera w serwisie X.

Siewiera (człowiek prezydenta Dudy) nieco uspokoił wrzawę, jaką tweet premiera wywołał po prawej stronie polskiej sceny politycznej.

Wybuchy w Nord Stream 1 i Nord Stream 2

Wybuchy i wyciek gazu z Nord Stream 1 i Nord Stream 2 miały miejsce we wrześniu 2022 roku nieopodal duńskiej wyspy Bornholm, w wyniku czego powstały łącznie cztery uszkodzenia rurociągów. W momencie wybuchów w żadnym nie przesyłano gazu ziemnego, jednak rury były nim wypełnione.

Dostawa gazu z Rosji przez Nord Stream 1 została zakończona już pod koniec sierpnia 2022 roku, a drugi z gazociągów nigdy nie został uruchomiony. Przyczyną była między innymi inwazja Rosji na Ukrainę.

Zniszczenia rurociągów nastąpiły na głębokości około 80 metrów na dnie Morza Bałtyckiego. Przez wiele lat duża część rosyjskiego gazu ziemnego dla Niemiec była dostarczana bezpośrednio przez Nord Stream 1.

Do tej pory nie wiadomo, kto wysadził rurociągi. Kraje Zachodu uważają, że za atakami na Nord Stream stoją Rosjanie. Ci jednak od początku odrzucają te oskarżenia. Niedługo po wybuchach rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow uznał oskarżenia o sabotaż jako "przewidywalne, głupie i absurdalne".

– Dość przewidywalne, a zarazem głupie i absurdalne jest dopuszczanie takiej narracji do debaty – przekazał wtedy mediom rzecznik.

Z kolei niemiecki Federalny Urząd Kryminalny uznał, że to "ukierunkowany sabotaż". Nie podano, kto jest sprawcą, ale jak wskazano, są to najpewniej "podmioty państwowe". "Zwłaszcza z uwagi na dużą złożoność popełnienia tego czynu, jak i na związane z nim przygotowania" – przekazano po śledztwie w sprawie eksplozji.

Czytaj także: https://natemat.pl/498335,niemieckie-media-rosja-byla-zaangazowana-w-atak-na-nord-stream