O co chodzi z aferą z fejkowymi Swifties? Trump opublikował te zdjęcia i się zaczęło
Po rezygnacji prezydenta Stanów Zjednoczonych Joe Bidena ze startu w listopadowych wyborach prezydenckich kandydatką Partii Demokratycznej została wiceprezydent USA, Kamala Harris. To ona stanie przeciwko Donaldowi Trumpowi, którego jako swojego reprezentanta wybrała Partia Republikańska.
Z ostatnich sondaży politycznych wynika, że Harris cieszy się coraz większą popularnością wśród Amerykanów. Czy w kampanii wyborczej wszystkie chwyty są dozwolone? Ostatnia aktywność Trumpa w internecie sugeruje, że znany przedsiębiorca może obawiać się swojej rywalki, skoro postanowił podnieść swoje szanse na wygraną fejkowymi zdjęciami fanek Taylor Swift ubranych w koszulki z napisem: "Swifties for Trump".
O co chodzi w aferze z fejkowymi zdjęciami Swifties popierającymi Donalda Trumpa?
W niedzielę na portalu Truth Social (serwis społecznościowy stworzony przez firmę Trump Media & Technology Group) Donald Trump udostępnił wygenerowane przez AI zdjęcia kobiet – a konkretnie Swifties – w białych T-shirtach z napisami świadczącymi o ich poparciu dla jego kandydatury.
Jakby tego było mało, były prezydent Stanów Zjednoczonych podał dalej satyryczny wpis, w którym pada stwierdzenie, że fanki amerykańskiej gwiazdy pop mają rezygnować z głosowania na Demokratów po tym, jak udaremniono zamach Państwa Islamskiego w Wiedniu. Celem ataku terrorystycznego był stadion, na którym miał się odbyć koncert w ramach trasy The Eras Tour.
Trump załączył również do wpis, w którym napisał od siebie krótkie "I accept!", grafikę z Taylor Swift w stroju i pozycji Wuja Sama. "Taylor chce, byś głosował na Donalda Trumpa" – takie napisy widnieją na tym równie fejkowym memie.
Tylko dwa zdjęcia udostępnione przez Trumpa są prawdziwe i przedstawiają jego zwolenniczkę Jenny Piwowarczyk na trumpowskim wiecu w Racine w stanie Wisconsin.
Post Trumpa zawierający w większości fejkowe fotografie i nagłówki wywołał spore poruszenie w amerykańskich mediach społecznościowych. Internauci wiedzą, że nie warto zadzierać ani z k-poperkami, ani ze Swifties.
"Taylor Swift pozwała studenta college'u za śledzenie jej samolotów zanieczyszczających powietrze dwutlenkiem węgla, więc serio mam nadzieję, że tak samo potraktuje Donalda Trumpa" – czytamy na portalu X (dawnych Twitterze).
Internauci wskazują, że Beyoncé zajęło niecałe dwie godziny, by zareagować na spot wyborczy Trumpa, w którym bez żadnej zgody wykorzystano jej piosenkę "Freedom". "Taylor, mijają kolejne dni, a ty nadal nie reaguje. Ocknij się" – nawołują fanki w mediach społecznościowych.
Przypomnijmy, że w poprzednich wyborach prezydenckich w USA Swift, którą obserwowało wówczas na Twitterze około 87 mln osób, poparła Joe Bidena. Obecnie liczy 95,2 mln obserwatorów. Mówi się, że mając taki zasięg, może wywrzeć spory wpływ na wybory prezydenckie, jeśli postanowi znów publicznie poprzeć jednego z obecnych kandydatów.
Taylor Swift zabrała głos ws. próby zamachu w Wiedniu
Jak pisaliśmy wcześniej w naTemat, Taylor Swift długo nie zabierała głosu w sprawie udaremnionego w ostatniej chwili zamachu w Wiedniu. W czwartkowym poście na Instagramie 34-letnia gwiazda zasugerowała, że miała powód, by milczeć.
"Powiedzmy sobie jasno: nie będę mówić głośno o czymś, jeśli uznam, że mogłoby to sprowokować kogoś do skrzywdzenia fanów przychodzących na moje koncerty" – oznajmiła.
Czytaj także: https://natemat.pl/567398,taylor-swift-o-probie-zamachu-w-wiedniu-i-smierci-jej-fanek-druzgocace