Wiecie kogo najchętniej zobaczyłbym przed sądem? To byłoby prawdziwe rozliczenie PiS
Przez Rządową Agencję Rezerw Strategicznych przewalono miliony złotych. Ba, setki milionów. Jej były szef, harcerz, kolega byłego premiera Morawieckiego czeka na areszt. Wiadomość niby wstrząsająca. Ale czy naprawdę?
Przecież wiemy, że przez RARS przepuszczono potężne pieniądze dla krewnych i znajomych królika. Że sprawa śmierdzi na kilometr. W sumie szef RARS z szefem sklepu z odzieżą patriotyczną sprzeniewierzyli prawdopodobnie dziesiątki, jeśli nie setki milionów publicznych (naszych) pieniędzy.
Ale to nie jest sprawa, na którą czekam. Ja ciągle oczekuję komunikatu, że do aresztu zapraszany jest kto inny. Wiecie, o kogo mi chodzi? Pewnie nie.
Michał K. został szefem RARS dzięki Mateuszowi Morawieckiemu. Ale to nie oni zaczęli psuć kraj. Przypomnę, że większość problemów związanych z całym okresem rządów PiS zaczęła się od… Beaty Kempy. I to ją chcę widzieć za kratami.
Psucie zaczęły dwie Beaty
Beata Kempa nie opublikowała wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Wszystko wskazuje na to, że działała na zlecenie ówczesnej premier Beaty Szydło. Jeśli nie pamiętacie już o co chodziło, w skrócie przypomnę. Otóż pod koniec poprzednich rządów PO Sejm wybrał pięcioro sędziów TK. Trzech na wakujące stanowiska i dwóch "na zapas".
Było to działanie bezprawne, ale w międzyczasie Sejm opanował PiS i wziął się za ponowny wybór. No i obsadził nie tylko dwa miejsca "zarezerwowane" za rządów PO, ale i te trzy, które były obsadzone poprawnie.
3 grudnia 2015 Trybunał Konstytucyjny orzekł, że wybór trzech z pięciu sędziów był legalny, a prezydent ma obowiązek niezwłocznie przyjąć ich ślubowanie. W marcu 2016 premier Beata Szydło ustami Beaty Kempy i rękami ówczesnej szefowej Rządowego Centrum Legislacji odmówiła publikacji tego wyroku. I tak system prawny w Polsce padł.
Wiecie, co było jego konsekwencją?
Okazało się, że w TK mamy sędziów zwanych dublerami. A kiedy Kaczyński miał już pełnię władzy nad najważniejszym sądem w Polsce, mógł zrobić wszystko. I robił, nie ponosząc za to żadnej odpowiedzialności.
Sejm głosował, Senat odrzucał, Sejm głosował ponownie, Duda podpisywał. W razie czego Trybunał zwany Konstytucyjnym podrzucał jakieś rozwiązanie, przyklepywał najbardziej durne rozwiązania albo kasował przepisy stojące Kaczyńskiemu na drodze.
Na czele TK stanęła osoba o co najmniej wątpliwych kompetencjach, ten organ stracił jakikolwiek autorytet. Mieliśmy 8 lat dewastacji systemu prawnego. I przypadki takie jak byłego już szefa RARS, Michała K., który z palca dawał koledze warte dziesiątki milionów zlecenia, stały się normą.
Oczywiście nie mówię, że K. jest niewinny. O tym zadecyduje sąd. Ale moim zdaniem rozliczenie rządów PiS będzie pełne nie wtedy, gdy więzienia zapełnią się przekręciarzami, lecz w momencie, gdy niezawisły sąd zajmie się przypadkami osób, które z premedytacją umożliwiły psucie Polski.