Jak rozpoznać sepsę? "Na OIOM zwykle trafiają pacjenci 'przeciągnięci', w dramatycznym stanie"
Co zatem można i należy zmienić, aby ta sytuacja zaczęła wyglądać inaczej? Perspektywę pacjentów, ich rodziców, profesjonalistów ochrony zdrowia oraz przedstawicieli instytucji rządowych poznaliśmy podczas seminarium "SEPSA - wizja przyszłości", zorganizowanego 13 września 2024 r. przez Fundację Urszuli Jaworskiej, we współpracy z PIM MSWiA (Państwowy Instytut Medyczny Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji).
Portal naTemat.pl był jednym z Patronów Medialnych tego wydarzenia.
Sepsa nie wybiera i może przydarzyć się każdemu
– U mnie to się zaczęło totalnie niewinnie. Będąc na urlopie, dźwignęłam starszą osobę i z bolącymi korzonkami trafiłam do lekarza. Potem pojawił się silny ból głowy, przestałam jeść, miałam mdłości. Trafiłam do szpitala, gdzie po podstawowych badaniach okazało się, że jest bardzo wysoki stan zapalny. Po kolejnych godzinach miałam diagnozę sepsy, wywołanej bakterią meningokokową – opowiada Katarzyna Żelaźnicka.
U syna Katarzyny Lisowskiej sepsa pojawiła się w szpitalu, gdzie przebywała z powodu wypadku komunikacyjnego. Komisarz policji Sławomir Sobolewski sepsy doświadczył trzykrotnie, podczas 99-dniowego pobytu w szpitalu, z powodu m.in. Covid-19. Wszystkie te trzy przypadki sepsy miały miejsce podczas jego czterdziestodniowego stanu śpiączki farmakologicznej.
– Jedyne co pamiętam z tego czasu, to piekielne sny, w których ciągle spotykałem się ze śmiercią. Był to efekt halucynacji i podanych leków, również fragmentów bodźców słuchowych i wzrokowych, które jednak, pomimo śpiączki, odbierałem – opowiada komisarz Sobolewski.
Moment diagnozy, leczenie i rzeczywistość poszpitalna
Szybka i prawidłowa diagnoza sepsy jest kluczowa, każda godzina opóźnienia w podaniu odpowiedniego leczenia zwiększa ryzyko śmierci. Często jednak są z tym problemy. Po pierwsze, ze względu na fakt, że jej objawy mogą być niespecyficzne i przypominać inne stany chorobowe. Po drugie, brak standardowych protokołów diagnostycznych w placówkach medycznych może prowadzić do błędnych diagnoz i opóźnień w leczeniu.
Jak te chwile, momenty strasznej diagnozy sepsy, samo leczenie, a następnie funkcjonowanie w rzeczywistości poszpitalnej wspominają pacjenci? Czy w ich przypadku i przypadkach ich bliskich diagnoza nastręczała problemów? Leczenie w szpitalu, a potem w domu przebiegało, jak należy i z dostatecznym wsparciem?
Wioletta Wilk, mama urodzonej w 25. tygodniu ciąży i ważącej 830 gramów Karolinki przyznaje, że gdy u jej małej córeczki zdiagnozowano sepsę, otrzymała od personelu medycznego duże wsparcie.
– Lekarze, widząc mnie przy córeczce, ale za szybą, zapłakaną i bezsilną zostawali po dyżurze, byli ze mną. Dzięki temu było mi łatwiej przetrwać tę sytuację. Tym bardziej że, gdy niemal już wychodziłyśmy do domu, sepsa zaatakowała drugi raz. To już było ponad moje siły, ale personel potrafił mnie wyciszyć, uspokoić, miał dla mnie dużo cierpliwości – opowiada Wioletta.
Katarzyna Żelaźnicka opowiada, że lekarze nie rozmawiali z nią o przebiegu sepsy, nie wtajemniczali w proces leczenia. Natomiast ten brak świadomości o zagrożeniu i ewentualnych skutkach choroby, z punktu widzenia pacjentki zadział korzystnie dla jej psychiki.
Sławomir Sobolewski również pozytywnie wspomina swój pobyt w szpitalu i zachowanie ludzi, którzy go otaczali i okazali mu ciepło, wsparcie i zrozumienie.
Zupełnie inne doświadczenia ma Katarzyna Lisowska, u której syna z początku personel medyczny ignorował objawy, dopiero po prośbach matki chłopca zdiagnozowano pod kątem sepsy. Pani Katarzyna musiała ponadto szukać wsparcia u specjalistów z zewnątrz.
– Mój syn nic z tej sepsy nie pamięta. Ja mam wyłącznie traumatyczne przeżycia ze szpitala dziecięcego. Ordynator był tyranem, bał się go personel, bali pacjenci. Sami lekarze upominali mnie, abym jak najszybciej zabrała syna z tego miejsca. Wszystkie badania konsultowałam ze znajomymi lekarzami z zewnątrz, z innych szpitali, to oni mnie wsparli tak naprawdę – opowiada.
Po przejściu sepsy i wyjściu ze szpitala leczenie pacjenta się nie kończy. Pani Wioletta jeszcze przez rok musiała jeździć z Karolinką na liczne wizyty do wielu specjalistów, aby dziewczynka funkcjonowała tak jak inne dzieci w jej wieku. Dzięki wsparciu lekarzy i świadomości matki, Karolinka ma aktualnie jedynie niewielkie kłopoty ze wzrokiem.
U Katarzyny Żelaźnickiej jedyną poszpitalną "konsekwencją" sepsy była konieczność miesięcznego zwolnienia od pracy. W przypadku komisarza Sławomira Sobolewskiego pokłosiem sepsy i pobytu w szpitalu były kłopoty z psychiką, które miały wpływ m.in. na jego postępy podczas fizjoterapii i energię do działania. Pomógł powrót do pracy i wsparcie rodziny, przyjaciół oraz współpracowników.
Znaczenie wczesnej diagnostyki i działań profilaktycznych
Światowa organizacja Zdrowia (WHO) wymienia 5 celów strategicznych, związanych ze skutecznym rozpoznawaniem i profilaktyką sepsy. Są to:
- wczesne wykrywanie,
- efektywna opieka w nagłych przypadkach, ukierunkowana na terapię przeciwdrobnoustrojową,
- kontrola źródeł infekcji,
- intensywne monitorowanie i wykrywanie pogorszenia się stanu klinicznego,
- zapobieganie niewydolności narządowej i wszelkim powikłaniom.
Które z nich są najistotniejsze z punktu widzenia ekspertów i profesjonalistów ochrony zdrowia? I jakie są największe problemy w obszarze leczenia sepsy w Polsce?
– W mojej ocenie najbardziej kluczowym z tych pięciu punktów jest wczesne wykrywanie, tu jest najważniejsza ta pierwsza godzina, kiedy pacjent do nas dociera z podejrzeniem posocznicy. Ten moment wymaga największej poprawy, świadomości zarówno pacjentów, jak i lekarzy - POZ, ale także specjalistów na oddziałach ratunkowych – mówi prof. dr hab. n. med. Miłosz Parczewski, krajowy konsultant ds. chorób zakaźnych z Kliniki Chorób Zakaźnych Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego.
– Identyfikacja źródła infekcji nie zawsze się udaje, pomimo nowoczesnych metod, to poszukiwanie jest bardzo trudne. Istotne jest również odpowiednie podejście do długoterminowej antybiotykoterapii – dodaje.
Prof. dr hab. med. Jacek Wysocki, Kierownik Katedry i Zakładu Profilaktyki Zdrowotnej Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu uważa, że tak naprawdę powinniśmy zrobić krok w tył i podkreślać tak mocno, jak to możliwe, istotną rolę profilaktyki sepsy, w tym przede wszystkim odpowiednich szczepień ochronnych.
Mogą one znacząco zmniejszyć ryzyko wystąpienia infekcji i zakażeń do sepsy prowadzących. Nie zapobiegniemy wszystkim jej przyczynom, ale możemy zabezpieczyć się przeciw chorobom, które ją powodują, takim jak np. Hib, pneumokoki, meningokoki czy grypa. Niestety Polacy wciąż zbyt rzadko się szczepią przeciw tym chorobom. Co mogłoby to zmienić?
– Ważne, aby szczepionki były refundowane, a dostęp do nich prosty, bez barier logistycznych. Nie może być tak, że pacjent najpierw musi iść po receptę do lekarza, potem wydać pieniądze na szczepionkę, którą musi zabezpieczyć, wrócić z nią do lekarza i jeszcze poczekać na szczepienie. To jest oczywiste, że pacjent się zniechęci – podkreśla prof. Jacek Wysocki.
Kolejnym problemem z sepsą w Polsce, są ogromne koszty jej leczenia dla systemu opieki zdrowotnej.
– My musimy mieć na uwadze te konsekwencje ekonomiczne, w Polsce na leczenie sepsy wydaje się między 1,5-2 mld zł rocznie. Zatem działania profilaktyczne to zdecydowany priorytet. Również wczesna diagnostyka, która mogłaby zatrzymać tego pacjenta na poziomie lekarza pierwszego kontaktu. Jeśli tego nie zrobi, pacjent trafi, jeśli zdąży, do specjalisty, który dla systemu już jest zdecydowanie droższy – tłumaczy prof. dr hab. Marcin Czech, Prezes Polskiego Towarzystwa Farmakoekonomicznego, specjalista epidemiolog z Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie.
Ekspert dodaje, że kolejnym etapem są bardzo kosztowne hospitalizacje, z najdroższym pobytem na Oddziale Intensywnej Opieki Medycznej (OIOM). W Polsce to koszt między 30 a 60 tys. złotych na pacjenta.
Rola edukacji lekarzy i personelu szpitalnego w diagnostyce sepsy
Według pracowników ochrony zdrowia, w kwestii edukacji ważne jest, aby personel medyczny – pielęgniarski, lekarski, jak również ratownicy medyczni – potrafił przyznać się do swojej niewiedzy, braków w edukacji dotyczącej sepsy.
– Na Odział Intensywnej Terapii zwykle trafiają pacjenci z sepsą, tak zwani "przeciągnięci", w dramatycznym stanie. A ich wczesne zdiagnozowanie nie jest takie trudne. Istnieje tzw. skala QuickSOFA, wskazująca na dysfunkcje narządów, która opiera się na trzech parametrach: stanu świadomości, ciśnieniu tętniczym i liczby oddechów – mówi dr Paweł Witt z Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii Dziecięcej WUM, specjalista pielęgniarstwa anestezjologicznego i intensywnej terapii, pracujący również w Lotniczym Pogotowiu Ratunkowym.
– Takiego rozpoznania może dokonać lekarz POZ, czy nawet pielęgniarka. Jeżeli każdego pacjenta z infekcją ocenią wg tej skali, to możliwa będzie natychmiastowa reakcja. Kolejną przesłanką sepsy mogą być np. zauważalne wybroczyny na ciele i podwyższone CRP – dodaje.
Dr n. med. Jakub Klapaczyński, specjalista chorób wewnętrznych z Kliniki Chorób Wewnętrznych i Hepatologii MSWiA wskazuje na czynniki, które należy zmodyfikować, aby zniwelować szpitalne zakażenia sepsą. Są to m.in. unikanie utrzymywania wkłuć i dostępów dożylnych czy cewników, w sytuacji, kiedy nie jest to konieczne, tym bardziej, że to spory czynnik ryzyka.
Również odpowiednie żywienie w szpitalu, które ma kolosalne znaczenie dla poprawy rokowania chorych z sepsą. I na koniec - racjonalna antybiotykoterapia, dotycząca zarówno lekarzy POZ, jak i oddziałów szpitalnych. Antybiotyki nie mogą być podawane tak zwaną lekką ręką, bez wskazań. Ich nadużywanie również może być przyczyną zgonów.
Konieczne są zmiany w systemie ochrony zdrowia
Aby stworzyć organizacyjny system, który umożliwi skuteczne leczenie pacjentów zagrożonych ciężkim przebiegiem zakażenia, konieczne jest wprowadzenie zmian w systemie ochrony zdrowia.
Powinny one obejmować m.in. wprowadzenie standardowych procedur postępowania w przypadkach podejrzenia sepsy, lepszą koordynację między oddziałami, odpowiednie zasoby do intensywnej terapii. Również szkolenia personelu oraz dostęp do nowoczesnych technologii diagnostycznych. Wdrożenie tych zmian może znacząco poprawić wyniki leczenia pacjentów i zmniejszyć liczbę zgonów z jej powodu.