Nagły zwrot ws. tragedii na Trasie Łazienkowskiej. Śledczy wystawili list gończy
We wtorkowym komunikacie Prokuratura Okręgowa w Warszawie poinformowała, że zastosowano już areszty tymczasowe wobec osób podejrzanych w sprawie zdarzenia, do jakiego doszło w nocy z soboty na niedzielę na Trasie Łazienkowskiej. Na al. Armii Ludowej w tył jadącego w kierunku Pragi forda uderzył rozpędzony Volkswagen Arteon.
Po zderzeniu ford wjechał w bariery energochłonne. Na miejscu zginął 37-latek, pasażer tego auta. 37-letnia kierująca i dwoje dzieci w ciężkim stanie trafili do szpitala.
Policjanci wciąż poszukują mężczyzny, który jest podejrzewany o to, że siedział za kierownicą volkswagena. "Sprawca wypadku – Łukasz Żak poszukiwany listem gończym. Trwają intensywne czynności zmierzające do jego ujęcia" – poinformowali śledczy.
Łukasz Żak poszukiwany listem gończym. To sprawca wypadku w Warszawie
Przypomnijmy, że pierwsze doniesienia mówiły o tym, że volkswagenem miało podróżować trzech mężczyzn i kobieta. Mundurowi nie wiedzieli natomiast, kto siedział za kierownicą auta.
Kiedy służby dotarły na miejsce, przy samochodzie stało trzech mężczyzn i żaden z nich nie przyznał się do kierowania autem. Przekonywali, że to jadąca z nimi kobieta miała prowadzić samochód, ale śledczy im nie uwierzyli.
Według ustaleń portalu BRD24, po wypadku mężczyźni z volkswagena mieli zostawić na ulicy kobietę i początkowo udawali wręcz, że w ogóle nie jechali tym samochodem.
Cała trójka była pijana: 20-latek miał ponad 2 promile w organizmie, a dwaj pozostali w wieku 27 i 28 lat – ponad jeden promil. Kobieta, która była w tym samochodzie, również w ciężkim stanie została przewieziona do szpitala.
W poniedziałek śledczy potwierdzili natomiast, że w volkswagenie było pięć osób. Trzech mężczyzn udało się zatrzymać, czwarty – Łukasz Żak, za którym teraz wystawiono list gończy – uciekł i się ukrywa.
Z ustaleń służb wynika, że 37-letni mężczyzna siedział na tylnym siedzeniu forda. Po obu stronach siedziały natomiast jego dzieci zapięte w fotelikach. Samochodem kierowała jego żona, również 37-latka.
Do sieci trafiło wstrząsające nagranie pokazujące moment wypadku. Rodzina, która podróżowała fordem, nie miała żadnych szans, by uniknąć zderzenia. Zmiażdżony został cały tył samochodu.