Elektryzujące wieści z Chin. Tamtejszy rynek samochodów aż furczy od zmian i nowości

Adam Borusewicz
17 września 2024, 20:21 • 1 minuta czytania
Ponieważ w chińskiej motoryzacji sprawy toczą się z dużo większą prędkością niż na naszym kontynencie czas na kolejne podsumowanie najważniejszych wydarzeń ostatnich tygodni. Będzie trochę o polityce, przegląd najważniejszych nowości oraz krótkie omówienie trendów. Zaczynamy.
Chińskie firmy planują wypuścić nowe samochody elektryczne. Materiały prasowe

1. Rozmowy o elektrycznych samochodach na najwyższym szczeblu

Już w najbliższych dniach dojdzie do spotkania na dwóch bardzo ważnych osób. Minister handlu ChRL, Wang Wentao, spotka się w Brukseli z unijnym komisarzem Valdisem Dombrovskisem. Temat rozmowy będzie oczywisty i są nimi cła na samochody elektryczne produkowane w Chinach.


Warto bowiem wiedzieć, że dotychczasowe ustalenia Komisji Europejskiej dotyczące dodatkowych ceł w wysokości od 9 procent dla Tesli do ponad 35 procent dla SAIC są tylko propozycją. Mają one wejść w życie z końcem października jeśli rozmowy między UE a ChRL nie dadzą pozytywnych rezultatów. A jak pokazuje kalendarz, nie zostało już na nie za wiele czasu. Także najbliższe dni mogą być bardzo interesujące w tym względzie.

2. Chińczycy nie chcą dzielić się technologiami

Agencja Bloomberg dotarła do wytycznych, które chińskie ministerstwo przemysłu rozesłało do producentów samochodów planujących otwarcie fabryk poza granicami Chin. A tak naprawdę o takich inwestycjach mówi każda duża firma motoryzacyjna z Chin. I obejmują one nie tylko zakłady w Europie, ale także, a nawet przede wszystkim o Turcji czy Brazylii, czy innych krajach azjatyckich.

Z dokumentów upublicznionych przez Bloomberga wynika, że firmy takie jak BYD czy GWM powinny się skupić na tym, aby lokalne zakłady nie były fabrykami w pełnym tego słowa znaczeniu, a montowniami, które tylko składają samochody z gotowych zestawów dostarczonych z Chin.

Rząd chiński chce w ten sposób, aby kluczowe procesy technologiczne miały miejsce na terenie ich kraju. Boją się, że ww. kraje będą bowiem je kopiować i na ich bazie rozwijać swoje własny przemysł motoryzacyjny. Jest w tym spora dawka ironii, bowiem to właśnie potęga motoryzacyjna ChRL powstała na bazie fabryk budowanych przez Volkswagena czy inne firmy motoryzacyjne z Zachodu.

Przepisy, które wprowadziły wtedy Chiny, zmusiły te koncerny, do stworzenia spółek JV i podzielenia się wiedzą z lokalnymi firmami. Także teraz Chińczycy nie chcą, aby inne kraje podążyły tą samą drogą co one same. Czy przypominam Wam to trochę moralność Kalego?

3. Już prawie co drugie chińskie auto jest elektryczne 

W sierpniu tego roku udział w produkcji aut z kategorii new energy vehicle wyniósł 45 procent. Oczywiście jak to w Chinach, do tej kategorii zaliczą się jednakowo auta w pełni elektryczne, czyli BEV, oraz auta hybrydowe, które mają możliwość ładowania baterii, czyli PHEV.

To naprawdę pokazuje postęp w elektryfikacji floty w Chinach, bowiem jeszcze rok temu było to około 30 proc. Te prawie 50 procent oznacza, że ponad 1.1 miliona aut sprzedanych w zeszłym miesiącu miało baterię, którą można doładować z sieci. Widać jak wielki nacisk jest w Chinach, aby uniezależnić się od dostaw ropy naftowej.

Z tego ponad miliona aut 646 tysięcy to auta pełni elektryczne, a 453 tysiące to samochody hybrydowe PHEV. Co ciekawe to ta druga kategoria wykazuje w tej chwili większe wzrosty. Aczkolwiek sytuacja może ulec zmianie bowiem coraz więcej miast w Chinach chce utrzymać ułatwienia w rejestracji pojazdów tylko dla aut elektrycznych pozbawiając tego przywileju samochody z napędem hybrydowym.

A warto wiedzieć, że w obecnej chwili uzyskanie tablicy rejestracyjnej dla samochodów spalinowych np. w Pekinie jest praktycznie niemożliwe albo kosztuje więcej, niż wynosi cena samego auta. 

4. Bateria na 1500000 kilometrów

CATL, czyli największy producent baterii litowo-jonowych na świecie zaprezentował nowy typ akumulatora. Jest on przeznaczony przede wszystkim dla autobusów, zarówno tych miejskich, jak i międzymiastowych. Jest on wykonany w najnowocześniejszej technologii, która gwarantuje przewagi nad innymi dostępnymi rozwiązaniami.

Przede wszystkim baterie nowego typu charakteryzują się dużą gęstością energetyczną. Każdy kilogram masy ogniwa jest w stanie zgromadzić 175 Wh energii elektrycznej. Dodatkowo producent obiecuje, że trwałość tego akumulatora sięgnie 15 lat lub przebiegu 1500000 kilometrów.

Nawet w autobusach, które pokonują dużo większe dystanse niż auta osobowe to świetny wynik, który obniży koszt eksploatacji na przestrzeni wielu lat. Dodatkowo specjalna konstrukcja obudowy gwarantuje, że nawet zanurzenie jej pod wodę na 72 godziny nie spowoduje żadnych problemów. Ostatnią cechą, którą podkreślał producent, jest szybkie ładowanie.

Na odpowiedniej ładowarce uzupełnienie poziomu energii o 60 proc. potrwa zaledwie 12 minut. CATL już zebrał zamówienia na ten nowy akumulator od wielu firm w tym Yutong, która jest mocno obecna na polskim rynku autobusów elektrycznych. Rozwój tej technologii jest bardzo ważny, bowiem każdy wie jak wiele zanieczyszczeń, emitują autobusy spalinowe. Zamiana ich na elektryczne spowoduje widoczną poprawę jakości powietrza, którym oddychamy. A dodatkowo zmniejszy się poziom hałasu. 

5. Kolejna marka aut elektrycznych będzie produkować hybrydy

Xpeng poinformował właśnie, że w pierwszym półroczu 2025 roku wypuści na rynku samochód z napędem hybrydowym. To kolejny producent, który rozpoczął swoją działalność, koncentrując się wyłącznie na autach w pełni elektrycznych, a z biegiem czasu poszerza ofertę o napędy hybrydowe.

I tak, jak w wypadku firm takich jak Neta, Leapmotor czy Avatr najnowszy model Xpeng będzie miał napęd EREV. Działa on na zasadzie napędzania kół wyłącznie silnikami elektrycznymi, natomiast motor spalinowy służy wyłącznie jako generator prądu, który wkracza do akcji, gdy poziom energii w akumulatorze zbliża się do niebezpiecznie niskiego poziomu.

Taka strategia wymienionych producentów jest wprost odpowiedzią na sytuację rynkową. W ostatnich miesiącach widać, że sprzedaż aut hybrydowych rośnie w Chinach zdecydowanie szybciej niż samochodów w pełni elektrycznych. A dodatkową zachętą jest fakt, że planowane cła w UE także mają dotyczyć tylko pojazdów całkowicie elektrycznych.

6. Nowy SUV od Voyah

Ta marka obecna już od dłuższego czasu w Europie (w tym w Polsce) zaprezentowała właśnie nowy model, który został specjalnie zaprojektowany z myślą o rynkach eksportowych. Nazwa się Courage i z całej oferty tej marki właśnie ten ma szanse być bestsellerem. Jest to SUV o długości 4.7 metra, a więc mniejszy i  tańszy od innych modeli Voyah, czyli dużego SUV Free, minivana Dreamer oraz limuzyny Passion.

Na premierze, która miała miejsce w czasie targów motoryzacyjnych w Turynie, nie ujawniono za dużo danych technicznych, ale możemy bazować na informacjach z Chin gdzie ten samochód dostępny jest jako Voyah Zhiyin. Dostępne są trzy wersje napędowe. Standardowa ma baterie o pojemności 70 kWh i mocy ok 300KM, odmiana o największym zasięgu łączy ten sam silnik, ale połączony z potężnym akumulatorem 108 kWh a wersja performance ma dwa silniki elektryczne o łącznej mocy 525 KM.

Najciekawszy oczywiście wydaje się wariant Long Range, ponad 100 kWh w takim aucie powinno spokojnie wystarczyć na przejechanie powyżej 500 kilometrów na jednym ładowaniu.

Samochód oferuje ciekawą opcją gniazdka 230 V, które pozwala korzystać z prądu w baterii trakcyjnej do zasilania urządzeń na kempingu lub nawet w domu w razie awarii prądu. Największą niewiadomą oczywiście pozostaje cena, ale według mnie nie powinna ona przekroczyć 200000 złotych za odmianę podstawową oraz 250 tysięcy za wersję z pełnym wyposażeniem.

Na razie wszystko wskazuje, że na rynek europejski trafi tylko odmiana w pełni elektryczna podczas gdy w Chinach ten samochód oferowany jest także jako hybryda ładowana z gniazdka.

7. Nowy model od Lynk&Co

Lynk&Co to marka koncernu Geely, która ma bardzo niezwykły model sprzedaży. Po pierwsze jej salony są chyba wyjątkowe ze wszystkich, jakie znam. Dlatego, że samochód jest w nich na ostatnim miejscu często schowany gdzieś na końcu pomieszczeń.

Królują dam designerskie przedmioty codziennego użytku oraz dobra kawa. Organizowane są koncerty i pokazy mody. A samochody sprzedawane są niejako przy okazji. Co więcej, sam proces sprzedaży także jest niezwykły. Auto można kupić za gotówkę, wziąć w leasing lub wypożyczyć.

A szczególnie ta ostatnia opcja jest bardzo ciekawa. Nie podpisuje się umowy z bankiem i nie załatwia licznych formalności. Klient po prostu instaluje aplikację na telefon, podpina kartę kredytową i umawia termin odbioru samochodu. A producent pobiera około 600 euro miesięcznie z karty i w ramach tej kwoty mamy opłacony wynajem samochodu, serwis, ubezpieczenie i podatek drogowy.

Co więcej, ten system wynajmu działa w obie strony. To także klient może umożliwić innym osobom korzystanie ze swojego auta w czasie gdy on z niego nie korzysta. Wszystko dzieje się w ramach jednej aplikacji. I co ciekawe okazuje się, że taki system działa. W krajach gdzie Lynk&Co jest obecny, świecił naprawdę duże sukcesy, będąc w paru przypadkach najlepiej sprzedającym się autem w swojej kategorii.

Ale oferując tylko jedno auto, nie można utrzymywać sukcesu przez dłuższy czas. Właśnie dlatego firma pokazała właśnie oficjalne zdjęcia drugiego modelu samochodu, który został zaprojektowany specjalnie dla Europy. Nazywa się on Z20 i jest innym wcieleniem Volvo EX-30, który jest bestsellerem w Europie.

I tak samo jak siostrzany model to pojazd w pełni elektryczny. Auto ma 4.4 metra długości i ostro opadająca linie dachu. Widać także charakterystyczne dla tej marki przednie światła. Za napęd odpowiada silnik o mocy 272KM napędzający tylną oś. Na razie niestety nie podano więcej szczegółów. Nawet wygląd wnętrza jest, póki co tajemnicą. Na więcej informacji poczekać do europejskiej premiery, która ma mieć miejsce w październiku.

8. Wymiana baterii nie tylko dla bogatych

System wymiany baterii w autach elektrycznych marki Nio był już opisywany na łamach naTemat. Jednakże auta tej marki to zdecydowanie klasa premium i nie są dostępne dla statystycznych Kowalskich, dla statystycznego pana Li zresztą też nie. W Polsce cena podstawowego modelu, czyli ET5 to około 300 tyscięcy złotych. 

Dlatego bardzo cieszy fakt, że Nio wprowadza do oferty tańsze samochody, które będą nosiły nazwę Onvo. Ich pierwszy model właśnie trafił do sprzedaży w Chinach, a wszystko wskazuje, że na przełomie roku będzie dostępny także w Europie. L60, bo o nim mowa, to rodziny SUV, który zarówno wymiarami jak i stylistyką celuje prosto w Teslę Model Y.

Ma 4.7 metra długości oraz bardzo przestronne wnętrze i duży bagażnik. Zaspokoi więc potrzeby transportowe większość rodzin w Europie i w Chinach. Aby osiągnąć niższą cenę producent musiał iść na pewne kompromisy. Samochód jest dostępny w wersji z napędem na jedną oś, baterię wykonane są w tańszej technologii LFP a materiały wykończeniowe nie są aż tak wysokiej jakości.

Ale nie są to dokuczliwe oszczędności a w zamian za to Onvo L60 jest o 30 proc. tańszy od najtańszego auta marki Nio. A z racji tego, że auto jest nowym modelem, ma architekturę 800 V, czyli będzie ładować się szybciej niż modele Nio. Ale oczywiście większość użytkowników, którym zależy na czasie, skorzysta z opcji wymiany akumulatora.

Cała ta operacja zajmie od 3 do 5 minut w zależności od tego, na którą generację stacji wymiany trafimy. W Chinach takich stacji jest już ponad 2500, ale i w Europie co chwilę powstają nowe. Całkiem niedawno otwarto koło Lipska w Niemczech stację numer 53. Do końca roku ma ich być ponad 100.

Niestety na razie nie ma podanych żadnych oficjalnych informacji o cenie w Europie, ale według mnie będzie to około 150 tys. złotych. Oczywiście do tej kwoty trzeba doliczyć koszt wynajmu akumulatora, który powinien wynosić około 600-800 złotych miesięcznie.

Czytaj także: https://natemat.pl/556940,wymiana-baterii-zamiast-ladowania-elektryka-jak-to-dziala

Już niedługo w Paryżu odbędą się największe tegoroczne targi motoryzacyjne w Europie. Będzie na nich obecnych bardzo dużo producentów i wielu z nich szykuję sporo nowości oraz niespodzianek.

O jednej z nich mogę zdradzić tyle, że będzie to naprawdę rzecz, która może być game changerem dla aut z Chin w Europie. Ale na szczegóły trzeba poczekać do połowy listopada. Ja oczywiście będę obecny w na miejscu, aby opisać wszystko, co dotyczy motoryzacji z Kraju Środka.