"Zobaczyliśmy przerażone dzieci i kobiety". Wstrząsająca relacja świadków z Lubowidzy
Jak informowaliśmy, nie milkną echa okropnej zbrodni, do której doszło w sobotę (28 września), kiedy Dawid M. z zimną krwią dokonał egzekucji na kierowcy toyoty. Po wypadku, w którym ofiara wpadła w drzewo, sprawca ruszył za nią w pościg, a następnie oddał kilka strzałów z broni czarnoprochowej, trafiając mężczyznę w plecy i głowę.
Egzekucja w Lubowidzy. Nowe informacje od śledczych
Prokuratora ustaliła już, że motywem tego brutalnego morderstwa mogła być zazdrość. Dawid M. najprawdopodobniej nie mógł pogodzić się z faktem, że jego była partnerka weszła w nowy związek.
Śledztwo dotyczące brutalnego zabójstwa w Lubowidzy (woj. łódzkie) wciąż trwa. Prokuratura nadal prowadzi działania mające na celu wyjaśnienie szczegółów tej tragedii. Jak poinformował nas Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi, sekcja zwłok Dawida M., sprawcy tego przerażającego aktu przemocy, wciąż jest w toku.
– Wyniki sekcji zwłok nie są jeszcze znane. Myślę, że zostaną ogłoszone jutro tj. 2 października, po godzinie 12:00, co pozwoli na dalsze ustalenia w sprawie – powiedział nTemat.pl Krzysztof Kopania.
"Dziennik Łódzki" dotarł za to do świadków zdarzenia. – Usłyszeliśmy strzały, a w zasadzie huk – przekazał gazecie pan Włodzimierz, który mieszka blisko miejsca tragedii.
– Myśleliśmy, że polują na dziki. Była godzina 19.15, zrobiło się już ciemno. Syn miał z wnukiem wracać do swojego domu. Wyszliśmy przed bramę i zobaczyliśmy biegnące przerażone dzieci i dwie kobiety. Szukali pomocy. Syn zadzwonił po policję i pogotowie – relacjonował.
Głos zabrali świadkowe zdarzenia
Jak opowiadał, "dzieci bardzo płakały". – Ich mama była tak przerażona, że nie mogła mówić. Gdy dowiedziała się, że jej partner nie żyje, zemdlała. Trzeba było znowu wezwać pogotowie – przekazał.
Dawid M. zginął podczas policyjnej obławy. – To była oczywiście bardzo szeroko zakrojona akcja. Policjantom udało się ustalić mieszkanie, w którym mógł przebywać mężczyzna. Udali się tam – przekazał naTemat.pl w niedzielę prok. Kopania.
I dalej relacjonował: – Próbowali wejść. Nikt nie otwierał drzwi. Dobijali się. W pewnym momencie usłyszeli strzał. Weszli do środka. Jak dodał prokurator, "po wyważeniu drzwi okazało się, że mężczyzna się postrzelił". – Niebawem zmarł – poinformował śledczy.
Czytaj także: https://natemat.pl/571414,egzekucja-i-wypadek-pod-lodzia-nowe-ustalenia-prokuratury