Elżbieta Zającówna zniknęła ze sceny już kilka lat temu. Wszystko przez rzadką chorobę

Weronika Tomaszewska-Michalak
29 października 2024, 18:15 • 1 minuta czytania
Pod koniec października do mediów trafiła przykra wiadomość. Zmarła znana aktorka Elżbieta Zającówna. Popularność przyniosły jej występy w takich produkcjach jak "Vabank" czy "Matki, żony i kochanki". W ostatnich latach nieco wycofała się z życia publicznego. Choć nieznana jest bezpośrednia przyczyna śmierci aktorki, to wiadomo, że zmagała się z nieuleczalną chorobą.
Nie żyje Elżbieta Zającówna. fot Adam Jankowski/REPORTER

"Z wielkim smutkiem i niedowierzaniem żegnamy naszą koleżankę Elżbietę Zającównę, członkinię ZASP-u, absolwentkę krakowskiej PWST" – przekazał 29 października 2024 roku Związek Artystów Scen Polskich.


Choroba Elżbiety Zającówny

Zającówna zapisała się na kartach historii jako jedna z najpopularniejszych aktorek. Nie podano do publicznej wiadomości przyczyny jej śmierci. Znanym faktem jest natomiast, że zdiagnozowano u niej chorobę von Willebranda.

Jak czytamy na stronie choroba-von-willebranda.pl jest to wrodzona skaza krwotoczna, spowodowana niedoborem m.in. czynnika von Willebranda. Osoby zmagające się z tą chorobą mają problemy z krzepliwością krwi.

W pewnym momencie stan zdrowia aktorki skłonił ją do głębszej refleksji nad tym, co naprawdę liczy się w życiu. – Kiedy poważnie zachorowałam, zrozumiałam, co jest w życiu najważniejsze. Zmieniło się moje podejście do zawodu. Powiedziałam sobie, że nie będę umierać na scenie – mówiła w rozmowie z "Vivą".

Kariera Elżbiety Zającówny

Wielką popularność przyniosły jej role Natalii z filmu "Vabank" i "Vabank II" czy Hanki Trzebuchowskiej w serialu "Matki, żony i kochanki" Juliusza Machulskiego, u którego zagrała też aktorkę Krystynę w obrazie "V.I.P" czy Strażniczkę w blokhauzie w "Seksmisji".

– W filmie Juliusza Machulskiego zagrałam w czasie studiów na krakowskiej PWST. Wtedy, jako bardzo młoda i niedoświadczona osoba, byłam zachwycona tym, że mogę pracować z tak fantastycznymi artystami. W tamtych czasach nie było castingów. Producenci filmu wyłowili mnie po prostu na korytarzu szkoły i tak trafiłam do 'Vabanku' – opowiadała w wywiadzie dla Onet Kobieta.

Zającówna miała też bogaty dorobek teatralny.

Występowała w warszawskich teatrach Syrena, Na Targówku, Komedia, Bajka i Rampa, a także w Teatrze Nowym w Łodzi, Teatrze Miejskim w Lesznie czy Teatrze Muzycznym w Gdyni.

Jak przypomniano, "na scenie była Karoliną w 'Madame Sans-Gene' duetu Marianowicz i Minkiewicz, Dafne w 'Sekcie i polityce' Grońskiego i Passenta, Giselą Mosca w 'Huśtawce' Colemana, Kaczką, Zającem Marcem i Trójką w 'Alicji w krainie czarów' Carroll, Harriet w 'Prywatnej klinice' Chapmana i Freemana, Luizą w 'Dzikich rządzach' Tobiasa, tytułową Królową Śniegu autorstwa Roberta Szmita, czy Raniewską w 'Wiśniowym sadzie' Czechowa".

Swego czasu współpracowała z Polsatem: prowadziła teleturniej "Sekrety rodzinne". Przez kilka lat pełniła funkcję wiceprezeski Fundacji stacji. Potem nagle zaczęła się wycofywać z życia na świeczniku.

Jej ostatnim występem filmowym był najprawdopodobniej ten w komedii romantycznej "Szczęścia chodzą parami" z 2022 roku. Prywatnie Elżbieta Zającówna była żoną Krzysztofa Jaroszyńskiego, reżysera, scenarzysty i twórcy kabaretowego. Para doczekała się córki Gabrieli.