Zapłacą nawet 52 tys. zł za pójście w góry w klapeczkach. Drakońskie prawo
Góry są cudownym miejscem, w którym można odpocząć i cieszyć się pięknem natury. Jednak turyści często nie potrafią się tam właściwie zachować. Idealnym dowodem na to była niedawna sytuacja na Śnieżce. Turyści mimo śniegu i lodu zdobywali szczyt w dresach i adidasach. Na Teneryfie mają już dość podobnego lekceważenia. Za własną głupotę turyści będą musieli słono płacić.
Najwyższy szczyt Hiszpanii zdobywają w klapkach
Teneryfa jest jedną z najsłynniejszych wysp archipelagu Wysp Kanaryjskich. Na dłuższe lub krótsze wakacje ze względu na piękne plaże bardzo chętnie wybierają ją polscy turyści. Wiele osób lubi połączyć tam plażowanie z bardziej aktywną formą wypoczynku, dlatego ruszają w góry.
To właśnie na Teneryfie znajduje się wygasły wulkan Teide. Dzięki wysokości 3 715 m n.p.m. jest on najwyższym szczytem całej Hiszpanii. Jego wierzchołek można zdobywać na dwa sposoby. Cierpliwie wędrując od samego dołu, albo ułatwiając sobie sprawę, wjeżdżając koleją linową na wysokość 3555 m n.p.m. Kolej działa jednak tylko w dni bez większego wiatru.
Turyści, którzy decydują się zdobyć Teide, często zapominają, że na sam szczyt trzeba dojść kamiennym szlakiem. Problemem jest także różnica temperatur. Na wysokości ponad 3 tys. metrów jest znacznie chłodniej niż na dole. To wszystko sprawia, że wędruje tam wielu całkowicie nieprzygotowanych turystów i często dochodzi do wypadków. Teraz jednak za swoje nieodpowiedzialne postępowanie turyści będą musieli zapłacić.
W góry w klapkach i koszulce z krótkim rękawem? Kara wyniesie prawie 8 tys. zł
Teraz jednak zdobywanie najwyższego szczytu Hiszpanii będzie odbywało się na zupełnie innych zasadach. Jak podaje hiszpański serwis eldiario.es, od piątku 29 listopada dziennie wierzchołek Teide będzie mogło odwiedzić maksymalnie 300 osób. W celu uregulowania liczby odwiedzających zostanie wprowadzony system obowiązkowej rejestracji. Dodatkowo dostępne będą trzy tury wejść – od 9:00 do 16:00, od 16:00 do 24:00 i od 24:00 do 9:00.
To jednak nie koniec, ponieważ na baczności będą musieli mieć się przede wszystkim lekkomyślni turyści. Przed wejściem na szlaki, pracownicy parku narodowego będą weryfikować, czy każdy posiada przy sobie odpowiedni sprzęt. Oprócz butów górskich na liście wymagań znalazły się: płaszcz, koc termiczny, woda, telefon komórkowy z naładowaną baterią oraz latarka czołowa.
Niezastosowanie się od tych przepisów będzie wiązało się z dotkliwymi karami. Mandat wyniesie nawet 600 euro, czyli ok. 2,6 tys. zł. Jeszcze więcej trzeba będzie zapłacić za akcję ratunkową. Opłaty za nią zaczynają się od 2 tys. euro, a kończą na 12 tys. euro (ok. 8,6-52 tys. zł).