Przetestowałem najbardziej zaawansowane auto elektryczne na świecie. Oto Lucid Air

Adam Borusewicz
21 grudnia 2024, 21:51 • 1 minuta czytania
Lucid to firma, w której pierwsze skrzypce gra Peter Rawlinson. To inżynier, który nie tylko zaprojektował pierwsze masowe auto Tesli, czyli model S, ale był pionierem  metody komputerowego wspomagania projektów w branży automotive. Więc jak można się spodziewać, samochód firmy, której przewodzi taka osoba, musi błyszczeć najnowocześniejszą technologią. Dlatego jak tylko dowiedziałem się, że będę miał możliwość testu modelu Air, byłem bardzo podekscytowany. I jak pokazał czas, absolutnie się nie zawiodłem.
Oto Lucid Air. W białym mu bardzo ładnie! Fot. Adam Borusewicz

Lucid Air jest samochodem, który naprawdę wygląda jak z przyszłości. To długa i niska limuzyna o bardzo aerodynamicznych kształtach. Auto jest zaprojektowane w minimalistycznym stylu, ale w drobnych szczegółach jak wloty powietrza na masce czy delikatny spojler na klapie bagażnika widać dbałość o to, aby opór powietrza był zminimalizowany.


Także w tym celu klamki chowają się do środka drzwi. Otwierają się gdy tylko właściciel zbliży się na parę metrów do samochodu. Moje testowe auto było w jedynym kolorze, który nie wymaga dopłaty, czyli miało biały lakier. Ale na firmowym parkingu, gdzie stały modele w różnych barwach, to właśnie biały przyciągał wzrok najbardziej.

To, co zwróciło moją uwagę, to niezbyt dokładne spasowanie poszczególnych elementów nadwozia. Widać, że ta firma nie ma jeszcze wielkiego doświadczenia w produkcji i cały czas się uczy. Ale już np. dźwięk zamykania drzwi brzmiał bardzo dobrze. Także wszystkie ruchome elementy jak dźwigienki kierunkowskazów czy przyciski sterowania szybami działały bardzo precyzyjnie i z przyjemnym oporem.

Wyposażenie i wykończenie wnętrza Lucid Air

Wnętrze Air jest przykładem połączenia świetnego designu i funkcjonalności. Największe wrażenie w środku auta robią ekrany, dokładnie to cztery wyświetlacze OLED-owe. Trzy znajdują się za kierownicą i są pięknie dopasowane do deski rozdzielczej. To rzadkie, bowiem najczęściej w takim przypadku ekran jest prostokąty, a dopasowanie kształtu obydwa się za pomocą czarnego plastiku.

Lucid nie poszedł na łatwiznę i zamówił ekrany w dokładnie takim rozmiarze, jaki był potrzebny. Dwa z tych trzech ekranów są dotykowe. Producent powinien jednak popracować na samym ekranem wskaźników. Jest on duży i ma świetną rozdzielczość, ale ilość przekazywanych informacji jest aż zaskakująco niewielka. Jestem przekonany, że można go wykorzystać dużo lepiej. Ale tak naprawdę to można zmienić za pomocą nowego oprogramowania. I dokonać aktualizacji wszystkich aut zdalnie. To są zalety nowoczesnych aut. Nawet egzemplarze, które zostały już dawno wyprodukowane, mogą z czasem zyskiwać nowe funkcje.

Większość sterowania odbywa się przez ekran, ale na szczęście producent pozostawił parę tradycyjnych przycisków np. tych do sterowania temperaturą wnętrza. Upraszcza to obsługę i powoduje, że kierowca nie musi odrywać wzroku od drogi. Ciekawym elementem jest też wyświetlacz na konsoli środkowej. Jest on duży i służy do obsługi całego systemu infotainment, ale dodatkowo znajduje się pod nim wolna przestrzeń.

Jeśli naciśniemy przycisk na samym dole ekranu, elektryczny silniczek podniesie go i uzyskamy dostęp do całkiem dużego schowka. Jeśli chodzi o praktyczny aspekt wnętrza, to moim największym zastrzeżeniem są słupki boczne.

Ponieważ auto zaprojektowane jest pod kątem aerodynamiki, są one mocno pochylone, a wymogi bezpieczeństwa spowodowały, że muszą być bardzo grube. Powoduje to, że widoczność z miejsca kierowcy jest ograniczona. Oczywiście w aucie są wszystkie możliwe systemy bezpieczeństwa oraz świetny zestaw kamer, ale jednak w czasie jazdy wielokrotnie musiałem mocno odchylić głowę, aby upewnić się, czy nie wymuszę na kimś pierwszeństwa.

Jeśli chodzi o ilość miejsca to na długość, jest go naprawdę sporo, na tyle że spokojnie można złożyć nogę na nogę, ale już nad głową nie ma aż go tak wiele, ja z moim wzrostem 177 cm mieściłem się bez problemu, ale już osoby mające więcej niż 190 cm mogą zacząć delikatnie narzekać.

Obszarem, w którym producent błyszczy są natomiast bagażniki. Tak, użyłem liczby mnogiej, bo jak na auto typowo elektryczne przystało, pod maską jest dodatkowa przestrzeń. I co więcej, przedni bagażnik ma aż 283 l. To zdecydowanie najlepszy wynik w autach osobowych. 

Ta klasyczna przestrzeń bagażowa z tyłu auta także jest pokaźna, w końcu który sedan ma 620 litrów pojemności? Co więcej, pomimo że klapa bagażnika otwiera się bez szyby, to otwór załadunkowy jest bardzo duży. Więc umieszczenie w bagażniku nawet większych przedmiotów odbywa się bez problemu. Brawo Lucid, w tej kwestii naprawdę samochód wyprzedza konkurencję.

Wersja, którą jeździłem, to był praktycznie podstawowy model, dlatego fotele, notabene bardzo wygodne, były wyposażone tylko w ogrzewanie, nie oferowały ani wentylacji, ani masażu. Za obie funkcje trzeba dopłacić 3500 euro, co nie jest specjalną okazją. Ale z drugiej strony to auto tak dobrze nadaje się na długie trasy, że takie dodatki bardzo się przydadzą. Wentylacja spowoduje, że ubrania nie będą klecić się do fotela, a masaż pozwala zmniejszać napięcie mięśni pleców. Proszę mi uwierzyć, to naprawdę robi różnicę jeśli spędzamy w aucie długie godziny. 

Napęd, zasięg oraz zużyce energii w Lucid Air

Lucid Air to samochód, który pokazuje, jak powinien wyglądać dobrze zaprojektowany układ elektryczny. W testowanej odmianie tylna oś napędzana była przez silnik o mocy 442 KM, który czerpał prąd z baterii o pojemność 92 kWh. Całość łącznie z elektroniką sterującą została zoptymalizowana w perfekcyjny sposób.

Naprawdę, to samochód, w którym do napędu nie można się po prostu przyczepić. Praca pedału przyspieszenia, hamowanie rekuperacją, płynność oddawania mocy. To wszystko działało po prostu wspaniale. Co więcej, za pomocą komputera pokładowego można było ustawić parametry pracy dokładnie do swoich wymagań.

Także każdy kierowca po paru chwilach znajdzie takie ustawienie, które będą pasować idealnie. Samochód waży 2300 kilogramów, ale jadąc nim, nie mamy pojęcia, gdzie się te kilogramy się podziały. Układ kierowniczy pracuje ze świetnym wyczuciem, a auto prowadzi się stabilnie, ale zwinnie. Naprawdę nie czuć, że prowadzimy pojazd o długości pięciu metrów.

Co ciekawe zawieszenie świetnie wybiera nierówności pomimo tego, że nie używa do tego pneumatyki. Dawno już nie jechałem tak komfortowym autem na klasycznych sprężynach. Choć oczywiście amortyzatory są wyposażone w elektroniczną regulację siły tłumienia. Oprócz komfortu zawieszenia wygodne podróże gwarantuje naprawdę świetne wyciszenie wnętrza.

Na autostradzie bez ograniczeń, a testowałem auto w Bawarii, udało mi się rozpędzić Lucida do 180 km/h. Nawet przy tej prędkości poziom hałasu wciąż umożliwiał rozmowę z pasażerem praktyczne szeptem. Ciekawą funkcją jest też wyświetlanie na ekranie przed kierowcą obrazu z kamer po lusterkami gdy włączony jest kierunkowskaz. Przydaje się to nie tylko w trakcie zmiany pasa ruchu, ale także przy skręcie w prawo, pozwalając dostrzec rowerzystę jadącego ścieżka dla rowerów. A jak wiadomo, ludzi poruszających się na rowerach przybywa w ostatnim czasie bardzo szybko.

Długie podróże modelem Air są przyjemnością także z innego powodu, a mianowicie zasięgu i prędkości ładowania. Tutaj widać jak zaawansowane jest to auto. Podczas całego testu zużycie prądu wyniosło około 15 kWh na każde 100 kilometrów.

Ponieważ auto ma baterię 92 kWh, w praktyce będziemy się ładować co około 600 kilometrów. Producent wyposażył auto w instalację 800 V, co oznacza, że uzupełnienie energii do poziomu 80 procent pojemności akumulatora zajmie nam około 20 minut, akurat, aby rozprostować kości oraz wypić kawę lub herbatę.

Oczywiście jeśli znajdziemy odpowiednio szybką ładowarkę. O ile za naszą zachodnią granicą nie stanowi to żadnego problemu, to w Polsce nie ma już tak lekko. Jeszcze przez jakiś czas większość stacji ładowania w naszym kraju będzie oferowała moc poniżej 200 kilowatów.

Korzystając z takiego urządzenia, czas ładowania Lucida wydłuży się o około 10 minut. Warto też dodać, że testowany model Pure miał mniejszą z dwóch dostępnych baterii. Droższy model nazwany Grand Touring, posiada akumulator o pojemności 112 kWh co zapewni zasięg o 150 kilometrów większy.

Zaczynamy więc dochodzić do granicy, w której kierowcy aut elektrycznych będą się zatrzymywać nie z powodu konieczności uzupełnienia energii a z chęci skorzystania z toalety lub zjedzenia posiłku.

Cena Lucid Air

Lucid to zdecydowanie marka, która ma ambicje bycia premium, ale trzeba przyznać, że ceny ich samochodów nie są specjalnie wygórowane. Podstawowa wersja modelu Air kosztuje 85 tysięcy euro.

Porównywalny model z gamy Mercedesa, czyli EQS to już wydatek od 106 tysięcy euro. Amerykański producent przyjął strategię będącą tak w połowie drogi między tym co oferują niemieccy producenci premium, gdzie do ceny samochodu trzeba dodać mnóstwo pojedynczych opcji, a sposobem konfiguracji, jaki występuje w takich markach jak chińskie Nio albo Voyah, gdzie praktycznie wszystko jest w standardzie.

Do modelu Air można dobrać pakiety wyposażenia, ale nie ma ich wiele ani nie są jakoś szczególnie drogie. Tak naprawdę model Pure w pełnej opcji to wydatek około 100 tys. euro. Jeśli chcemy mieć model z większym akumulatorem oraz napędem na obie osie to musimy przygotować 129 tys. euro.

A gdy naszym pragnieniem jest połączyć komfort jazdy z osiągami godnymi najdroższych Ferrari, to możemy zamówić wersję Saphire. Potrafi ona przyspieszać od zera do 100 km/h w zaledwie dwie sekundy, a dzieje się to dzięki dwóm silnikom elektrycznym o łącznej mocy 1250 koni mechanicznych. Takich osiągów w luksusowej limuzynie nie zapewnia żaden niemiecki producent. Koszt takiego auta w przeliczeniu na złotówki wynosi ponad milion złotych.

*****

Ten test dał mi bardzo dużo radości, przede wszystkim z tego jak można połączyć komfort jazdy z wydajnością, która zaowocowała tak niskim zużyciem prądu. Za to należą się wyrazy uznania dla całego zespołu Lucid. Jeśli miałbym się zdecydować na to auto, to na pewno wybrałbym wersję podstawową i dokupił brakujące wyposażenie.

Kwota trochę powyżej 400 tys. złotych to oczywiście mnóstwo pieniędzy, ale z drugiej strony, żeby kupić podobne auto spalinowe, trzeba wydać zdecydowanie więcej. A i tak nie osiągniemy tego poziomu komfortu, szczególnie akustycznego.

Firma sprzedaje w tej chwili około 1000 sztuk tego modelu w każdym miesiącu. To zdecydowanie za mało, aby myśleć o rentowności firmy, ale w przyszłym roku wynik powinien być dużo lepszy. Do sprzedaży wchodzi bowiem drugi model, czyli SUV o nazwie Gravity. A jak wiadomo, ten rodzaj nadwozia jest dużo bardziej popularny.

Na 2026 rok zaplanowano natomiast premierę tańszych modeli, które cenowo mają zbliżyć się do Tesli Model Y i Model 3. To może być dla firmy przełomowy moment, w którym w końcu zacznie zarabiać, zamiast przepalać pieniądze od inwestorów, głównie tych z Zatoki Perskiej.

Na razie producent nie przewiduje natomiast wejścia na Polski rynek. Nieoficjalnie dowiedziałem się, że po prostu udział aut elektrycznych, a tylko takie planuje produkować Lucid, jest zdecydowanie za mały, aby miało to ekonomiczny sens.

Szkoda, bowiem im więcej tak ciekawych aut na polskich drogach, tym lepiej. Ale może za dwa czy trzy lata doczekamy się pierwszego salonu tej amerykańskiej marki w Polsce.

Czytaj także: https://natemat.pl/580223,test-nio-et7-oto-auto-elektryczne-na-dlugie-trasy