W PiS rośnie irytacja na Jacka Kurskiego. "Kura nie przychodzi do pracy, olewa robotę"

Konrad Bagiński
18 lutego 2025, 10:56 • 1 minuta czytania
Jacek Kurski po klęsce w eurowyborach i tak znalazł sobie dochodową posadkę w Brukseli. Ale może ją stracić, bo w szeregach PiS rośnie irytacja tym, co robi i czego nie robi. Kurski ma się w pracy pojawiać rzadko, ale jak już do niej trafi, to się "szarogęsi". Na dodatek jego szefem został Mateusz Morawiecki, a obaj panowie nie darzą się zbytnią sympatią.
Deputowani PiS złoszczą się na Jacka Kurskiego, który ma lekceważyć obowiązki w Parlamencie Europejskim Fot. Wojciech Strozyk/REPORTER

Jak pisze Onet.pl, wśród europosłów PiS miało dojść do kłótni o pozycję Jacka Kurskiego. Chodzi o to, że swoje stanowisko w Europarlamencie mało poważnie. Fakt rosnącej irytacji na Kurskiego potwierdziło kilku deputowanych PiS w nieoficjalnych rozmowach z naTemat.pl.


Wedle ich słów Kurski ma się szarogęsić, ale niezbyt często, bo gościem w Parlamencie Europejskim bywa rzadkim. I jedno, i drugie budzi wśród przedstawicieli PiS zdumienie.

Przypomnijmy: Kurski został odwołany z wygodnej dla niego posady polskiego przedstawiciela Banku Światowego w Waszyngtonie. W zeszłym roku Kurskiemu udało się wychodzić "dwójkę" w okręgu mazowieckim u Jarosława Kaczyńskiego. Oznacza to, że były prezes TVP startował z drugiego miejsca na liście do Parlamentu Europejskiego. Jego wynik był jednak kompromitacją. Uzyskał dopiero szósty wynik, do Brukseli z PiS pojechali Adam Bielan i Jacek Ozdoba.

Kurski jednak i tak dostał pracę w Europarlamencie. Jak? Został asystentem jednego z deputowanych. Było to jednak zajęcie poniżej jego ambicji i w końcu udało mu się dostać fuchę w strukturach frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów.

Pozycja Kurskiego chwieje się w posadach

Jak pisze Onet, Kurski dostał pracę formalnie w ramach delegacji Unia Europejska-Meksyk. Ma zarabiać ok. 5 tys. euro miesięcznie, czyli ponad 20 tys. zł. Portal dodaje, że część delegatów PiS do Parlamentu Europejskiego sprzeciwia się uprzywilejowanej pozycji byłego prezesa TVP, który zarabia w Brukseli krocie, a ma się nie pojawiać w pracy.

Jeden z polskich europosłów z prawicy narzeka, że EKR wprowadziła mniej posłów, niż w poprzedniej kadencji i musiała ściąć zatrudnienie. Ale Kurski posadę trzyma, chociaż bardziej przydałby się w Brukseli ktoś kompetentny.

– "Kura" nie przychodzi do pracy, olewa robotę, zarabia niezłe pieniądze, tymczasem my łożymy na utrzymanie jego i jego rodziny. Jaki jest z tego zysk? Dostaje pieniądze, więc powinien pracować – zastanawia się w rozmowie z Onetem europoseł Prawa i Sprawiedliwości.

– Kurski nie pracuje, błaznuje – dodaje inny.

Spore wzburzenie miał wywołać walentynkowy filmik Kurskiego. Opublikował w mediach społecznościowych wideo, na którym tańczy z małżonką na tle Kapitolu w Waszyngtonie.

Sytuacji Kurskiego nie poprawia fakt, że szefem frakcji EKR został Mateusz Morawiecki. Panowie nie słyną z sympatii do siebie, więc pozycja i posada "Kury" w Europarlamencie faktycznie może być zagrożona.