Oto co wiemy o zatopionym pojeździe Amerykanów. Los załogi ciągle nieznany

Konrad Bagiński
31 marca 2025, 08:40 • 1 minuta czytania
Akcja ratunkowa na litewskim poligonie w Pabrade (Podbrodzie) ciągle trwa. Mnożą się też pytania o to, co w zasadzie się stało. Pojazd opancerzony nie mógł zatonąć natychmiast, załoga musiała mieć czas na ewakuację. Nie wiadomo, czy żołnierze wydostali się z pojazdu. Jeśli nie, ich los był tragiczny. Ale jeśli się ewakuowali, to gdzie są?
W akcję wyciągania zatopionego amerykańskiego wozu na litewskim poligonie zaangażowano duże siły, brali też w niej udział Polacy Fot. x.com / @LTU_Army

Wokół nagłego zniknięcia amerykańskich żołnierzy na litewskim poligonie pojawiło się od razu kilka teorii. Mogli po prostu zabłądzić, ale mowa nie tylko o czwórce ludzi: naprawdę trudno jest zgubić kilkudziesięciotonowy pojazd opancerzony za zamkniętym terenie ćwiczebnym.


Podkreślano, że sytuacja zdarzyła się zaledwie kilkanaście kilometrów od białoruskiej granicy. W końcu jednak służbom udało się odnaleźć zatopiony w błocie pojazd. Wiele wskazuje na to, że czwórka amerykańskich żołnierzy po prostu nie zdążyła się z niego wydostać. Ciężki pojazd opancerzony M88A2 Hercules był całkowicie zanurzony w błocie.

Litewskie i amerykańskie wojsko, do których dołączyli m.in. polscy żołnierze i firmy prywatne, przez kilka dni próbowały wyciągnąć wóz na powierzchnię. Udało się dopiero dziś rano.

– Nie można wykluczyć, że ci żołnierze zginęli w tym ciągniku ewakuacyjnym pokaźnych rozmiarów i o dużej wadze: ponad 60 ton – mówił w RMF były zastępca szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, gen. Leon Komornicki.

Jednocześnie spekulował, że wóz powinien zanurzać się powoli, a to dałoby żołnierzom czas na ewakuację.

– Siłą rzeczy, jeśli ten ciągnik znalazł się w przestrzeni zabagnionej, to jego utopienie nie nastąpiło gwałtownie. To był proces długotrwały, a więc załoga mogła się ewakuować – mówił generał. Podkreślał, że to wszystko są spekulacje, nie można było też porzucić opcji celowego zatopienia wozu i dezercji.

Tak naprawdę nie wiemy, co się stało. Bardzo prawdopodobne jest jednak, że wojskowi cały czas są w pojeździe. Niestety bez dostępu świeżego powietrza ich los musiał być tragiczny.

Dlaczego wóz wyciągano tak długo?

Bagno "trzyma" wszystko, co do niego wpadnie. O wiele łatwiej byłoby wyciągnąć pojazd z rzeki. Kiedy błoto oblepiło ściany wozu, niemożliwe byłoby nawet otwarcie włazów od środka.

W niedzielę w wileńskiej katedrze odprawiono mszę za zaginionych żołnierzy. Dziś (poniedziałek 31 marca) rano, służbom udało się wyciągnąć wóz z bagna. Poprzedniego wieczoru udało się zaczepić do niego linę.

Przez kilka poprzednich dni rozkopywano i osuszano bagno. Jednocześnie pojazd zapadał się coraz głębiej. W niedzielę znalazł się 4 metry pod powierzchnią wody, przykryty dwoma metrami błota. Widać więc, że żołnierze powinni byli mieć czas na ewakuację.

Śledzimy sytuację i będziemy jeszcze o niej informować.