Absolutnie uważam, że każdy ma pełne prawo do takich, a nie innych poglądów, ale jedności ideologicznej i intelektualnej z posłankami Pawłowicz i Wróbel to ja koledze Gowinowi nie zazdroszczę.
Konserwatywni posłowie Platformy, głosując w październiku zeszłego roku za skrajnym projektem Solidarnej Polski w sprawie aborcji, wstrząsnęli partią i złamali wypracowane od 1993 roku wyważone status quo, którego Platforma była jednym z głównych gwarantów. Doprowadziło to do sytuacji, w której Donald Tusk musiał podjąć ryzyko głosowania nad wotum zaufania wobec swojego rządu. Głosujący wbrew przygniatającej większości klubu posłowie, powołali się na klauzulę sumienia oraz katalog wartości konserwatywnych.
Dzisiaj głosami tych samych kolegów z Platformy, myślących Gowinem, wywrócony został projekt samej Platformy o związkach partnerskich. Wyważony, zgodny z oczekiwaniem olbrzymiej części społeczeństwa, nie negujący roli małżeństwa, nie zrównujący związku partnerskiego z prawami związku małżeńskiego. Nie będę negował prawa kolegów, w tym Jarosława Gowina, do obrony swojego obrazu świata. Absolutnie uważam, że każdy ma pełne prawo do takich, a nie innych poglądów, ale jedności ideologicznej i intelektualnej z posłankami Pawłowicz i Wróbel to ja koledze Gowinowi nie zazdroszczę.
Broniąc swojego kredo życiowego, używa Minister Gowin pojęcia wytrychu – konserwatyzmu. Niestety, jak się bliżej przyjrzeć to można stwierdzić, że jest Gowin konserwatystą wybiórczym. Jego krucjata deregulacyjna, zwłaszcza w stosunku do prawniczych zawodów zaufania publicznego, stanowiących od pokoleń kręgosłup konserwatywnej organizacji społeczeństwa, dziwić musi niezmiernie. Entuzjastyczne poparcie w tym zakresie pomysłów Ministra Sprawiedliwości przez Jerzego Urbana w wywiadzie sprzed kilku miesięcy dla portalu Wirtualna Polska ("Tusk nie ma za co przepraszać, a Ewa Kopacz to biedna kobieta") powinno konserwatyście Gowinowi dać wiele do myślenia. Redaktor Urban jest znany z paru rzeczy, ale na pewno nie z popierania idei konserwatywnych, a niemała grupa admiratorów talentu publicystycznego Urbana raczej nie wywodzi się z grona stronników Jarosława Gowina. Nie wierzę, żeby Urban na stare lata został konserwatystą. Co jak co, ale człowiek to konsekwentny. Oznacza to niestety, że Gowin - przynajmniej w tym zakresie - konserwatystą być przestał, a został oportunistą. Szkoda, że w przypadku deregulacji, klauzula sumienia konserwatystów zdaje się nie dotyczyć. Niestety obawiam się, że rozsądek polityczny również przestał ich obowiązywać.