Chojnacka pisze w swoim artykule: „zamiast dużych akcji muzułmanów przeciwko fundamentalistom media coraz częściej donoszą o dziwnych żądaniach brodatych radykałów”. To kluczowe sformułowanie prowadzi nas do sedna sprawy: a dlaczego media coraz częściej o tym donoszą jeśli liczebnie te żądania nie stanowią nawet ułamka tej masy jakiej oczekujemy od zwykłych muzułmanów? Czy te żądania słyszymy na jakichś wielotysięcznych demonstracjach lub padają one ze strony jakichkolwiek oficjalnych i reprezentatywnych organizacji muzułmańskich? Lokalna
garstka oszołomów w Londynie urasta do rangi
międzynarodowej informacji, według której „muzułmanie” (nie żadni ekstremiści, nie żadna marginalna grupa, ale ogólnie muzułmanie) domagają się zakazu alkoholu.
3 fanatyków, którzy zaczepiali ludzi na ulicach jednej z londyńskich dzielnic oraz „
szariacki patrol” w niemieckim Wuppertalu, który skończył się zanim jeszcze się zaczął, do dzisiaj są wystarczającym dowodem na rzekome istnienie całych dzielnic wyłączonych spod europejskiego prawa, w których rządzi szariat wprowadzany przez regularne i systematyczne patrole.