Sejm odrzucił dziś projekty ustaw o związkach partnerskich - głównie głosami posłów PO, którzy odważyli się zagłosować zgodnie z własnym sumieniem. Podobno to brak tolerancji i obsukranctwo. Nieprawda - to dowód na posiadanie cojones na tyle mocnych, by nie ulegać emocjonalnym szantażom.

REKLAMA
Uporządkujmy fakty - geje i lesbijki w Polsce nie są prześladowani. Nie bardziej niż grube dzieci w przedszkolach, albo chytra baba z Radomia w internecie. Oczywiście, zdarzają się w stosunku do nich akty nietolerancji, czy agresji. Kilka co najmniej wypowiedzi podczas sejmowej debaty było nieprzemyślanych lub niepotrzebnych. Ale to nie jest nietolerancja. Nietolerancja, to coś z czym spotykają się np. chrześcijanie w Pakistanie, Mali czy niektórych krajach arabskich, gdzie bywa, że ich domy i kościoły płoną podpalane przez ekstremistów, a żony i córki są gwałcone, bo wierzą w Chrystusa. Jasne - porównanie może jest zbyt duże. Szacunek należy się każdemu i nigdy nie należy się godzić na to, by ktoś był raniony czy obrażany. Nie ma z tym dyskusji. Ale nie każda krytyka oznacza odbieranie praw.
Tomasz Lis na swoim blogu stwierdził, że "zdaniem kilkudziesięciu posłów tej partii [PO] obywatelom funkcjonującym w związkach partnerskich nie należą się prawa, respektowane w ogromnej większości państw Unii Europejskich". Ostatnia kilkusettysięczna demonstracja w Paryżu przeciwników homoseksualnych małżeństw w praktyce pokazała, że takie argumenty "z zagranicy" to mit. Redaktora naczelnego "Newsweeka" trzeba jednak dodatkowo odesłać do polskich przepisów, chociażby do ustawy o zawodzie lekarza, czy ustawy o prawach pacjenta. Nie dajmy się zwariować - zdecydowana większość wszystkich praw, o jakie upominają się publicyści dla gejów i lesbijek ci ostatni już mają. I to w absolutnie normalnym wymiarze. Te, których nie mają, nie wynikają z nietolerancji, ale z logiki. Brak wiedzy, czy dobrej woli? Zakładam to pierwsze.
O co więc chodzi katolikom, że tak jednoznacznie przeciwstawiają się prawnemu zrównaniu rodzin i związków partnerskich? Najprościej rzecz ujmując, o to:
I prościej się już tego wytłumaczyć nie da. To prosta ekonomia i psychologia. Reszta jest ideologią.
Warto przy okazji zwrócić jednak uwagę na inny temat. Wszyscy posłowie, którzy zagłosowali dziś za odrzuceniem projektów, postąpili zgodnie z własnymi przekonaniami. Wszyscy mamy sumienia i poglądy. Także Tomasz Lis, który oskarżając posłów o obsukrantym, wychodzi od tego, że sam ma jakieś przekonania. W normalnym społeczeństwie, przy zdrowych relacjach, wszyscy to rozumieją. Nie wolno ludziom zabraniać mieć własnych systemów wartości - nawet jeśli są to wartości chrześcijańskie, czy katolickie. Bo to jest właśnie nietolerancja.
Jak to zaś wygląda w praktyce? Poniżej screen z gazeta.pl. Wypowiedź posła Godsona, w której wyjaśnia, że po to ma sumienie, by z niego korzystać. A poniżej wypowiedzi zwolenników - jak zakładam - tolerancji.
logo
gazeta.pl
Czy doszliśmy już w Polsce do momentu, w którym nie będziemy przyznawać prawa do wolności (poglądów i działań) przeciwnikom "wolności"? Pewnie nie. I mam nadzieję, że nie dojdziemy. Jesteśmy przecież krajem, który niejednego się w tym temacie z historii nauczył. Szanujmy się, jakkolwiek kochamy.

Tomasz Sulewski