Za mną kolejny miesiąc treningów. Czas kształtowania się nie tylko nowych, zdrowych nawyków, ale i sylwetki. Aż ciężko uwierzyć jak bardzo mnie to napędza do kolejnych treningów. Szczególnie jak efekty są widoczne gołym okiem.
Wieczorne bieganie wpisało się na stale w mój plan dnia do tego stopnia, że nawet podczas krótkich wakacji w Barcelonie nie mogłam odmówić sobie porannego joggingu.
To moim zdaniem najlepsze miejsce na świecie, gdzie ludzie chodząc ulicami uśmiechają się do Ciebie, zaczepiają, zagadują, a bieganie po plaży nad wodą to jest to czego właśnie w Warszawie trochę mi brakuje :)
Znajomi podczas wyjazdu byli pełni podziwu dla mojej wytrwałości i dbałości o regularne treningi choć pokus było wiele, jak to na wakacjach...
Treningi usystematyzowały mój dzień, bez nich czuję się już jakoś dziwnie. Wieczór w domu bez wcześniejszego treningu jest po prostu niepełny.
To czas tylko dla mnie. Chwila kiedy mogę przeanalizować problemy dnia codziennego, a otwarty, dotleniony umysł pozwala znaleźć wyjście z każdej sytuacji.
Wymierne efekty biegania napędzają mnie do dalszej pracy nad swoja formą.
Już odliczam dni do września i nie mogę się doczekać kiedy sprawdzę się na prawdziwych zawodach!!!