Monika Ruszkowska
Monika Ruszkowska fot: Teodor Klepczyński

Sport w wydaniu rekreacyjnym był zawsze obecny w moim życiu, również bieganie. Pierwszy pięciokilometrowy bieg uliczny zaliczyłam dziewięć lat temu i była to spektakularna... porażka.

REKLAMA
Przez wszystkie te lata udało mi się ukończyć z gorszym lub lepszym wynikiem wiele biegów, ale zawsze z gigantyczną satysfakcją. Te dłuższe, na dystansie 10 km zawsze powodują ogromne zmęczenie i nie ukrywam, że to właśnie one spowodowały, że z wielkim podziwem i szacunkiem spoglądam na biegaczy, którzy biorą udział w półmaratonach i maratonach. Z mojego punktu widzenia to po prostu herosi, jeśli chodzi o kondycję fizyczną, jak i mentalną!
logo
Monika Ruszkowska podczas treningu fot: Teodor Klepczyński

Kiedy więc pojawiła się szansa wzięcia udziału w profesjonalnie przez markę PZU przygotowanym programie #biegajnazdrowie, nie zastanawiałam się ani minuty.
Dlaczego?
Otóż wierzę, że udział w tym programie pozwoli usystematyzować moje aktywności fizyczne, co już się zaczęło. Trening rozpisany na minuty, bardzo precyzyjnie ustalone oczekiwania co do jego regularności, powtarzalności, ale także specjalnie ‚uszyta na moją miarę‘ dieta i ćwiczenia z zakresu fizykoterapii.
Dodatkowo przez Partnerów akcji zapewniony sprzęt, w tym przeznaczona specjalnie dla biegających kobiet bielizna marki SHOCK ABSORBER (nota bene już wypróbowana, w moim przypadku okazała się odkryciem na miarę Ameryki! znakomicie zaprojektowana i uszyta ze świetnych tkanin w czasie treningu wszechstronnie dba o nasze ciało i zabezpiecza je przed utratą jędrności). A wszystko to połączone, aby równo za rok przebiec PZU półmaraton warszawski, a na jesieni 2015 roku PZU Maraton Warszawski!
Mija właśnie drugi tydzień terningów, a ja po raz kolejny w życiu przekonuję się, że aktywność fizyczna jest mi potrzebna jak powietrze. Przede wszystkim cztery razy w tygodniu daje co najmniej godzinę wyłącznie dla siebie. Ile to znaczy, wiedzą wszystkie pracujące mamy kilkulatków. Dla wielu z nas, to pierwsza od narodzin naszych dzieci przestrzeń i czas tylko dla siebie. Ja uwielbiam wtedy bardzo głośno słuchać ulubionej muzyki, lubię ‚puścić‘ swobodnie myśli lub wręcz przeciwnie bardzo intensywnie analizować konkretne zadanie czy problem. Z reguły wtedy właśnie wpadają mi do głowy najlepsze pomysły.
logo
Monika Ruszkowska podczas treningu fot: Teodor Klepczyński

Wszystkie dziewczyny, nie tylko te w roli mam, docenią, jak wspaniale taki trening wpływa na przemianę materii, łatwość utrzymania figury czy kondycję skóry. Z pewnością też sprawia, że czujemy się silniejsze, pewniejsze siebie, bardziej uśmiechnięte i zadowolone z siebie i świata.
I dlatego właśnie, choć czasami leje deszcz i wieje wiatr (dosłownie lub w przenośni) wiążę sznurówki i wkładam na uszy słuchawki, po to by kolejny raz poczuć się po prostu lepiej! Wierzę też całemu zaangażowanemu przez PZU sztabowi profesjonalistów, że jeśli tylko będę się stosować się do ich zalceń i przestrzegać zaprojektowanego dla mnie programu, mam wszelkie szanse wbiec na metę maratonu. Mówią też, że najwięcej osob odpada w pierwszych dwóch miesiącach treningów... A więc metodą małych kroków trzymajcie za mnie kciuki na początek za te pierwsze dwa miesiące!