Kiedy zobaczyliśmy panią Janinę Ochojską wystającą w deszczu pod Sejmem w oczekiwaniu na akt łaskawości marszałka Kuchcińskiego, który ostatecznie nie wpuścił jej do budynku, którym zarządza w imieniu suwerena, przypomniała nam się szmoncesowa anegdota.
Dawno temu żydowski bankier negocjował z rządem CK pożyczkę, którą w jego banku chciała zaciagnąć monarchia. Kiedy negocjacje zbliżały się do końca premier rządu CK dyskretnie poniformował bankiera, że jego syn Maurycy, jest groźnym terorystą. I wtedy bankier miał powiedzieć: żadnej pożyczki nie nie udzielę, bo jaką gwarancję może mi dać monarchia, która boi się mojego Mońka!
Panie Marszałki, odwagi! Rozumiemy obawy przed wpuszczeniem do Sejmu pani Wandy Traczyk – Stawskiej, strzelca „Pączka” z Powstania Warszawskiego. Taka, to jak Kolegów skrzyknie, to i z Niemcem sobie poradzi. Ale mojra przed Ochojską? Toż ona w życiu muchy nie skrzywdziła, a Panu mogłaby pomóc wybudować studnię. Daj Bóg, mądrości.