Ku zaskoczeniu wszystkich Jacek T. po stawieniu się przed sądem okręgowym Warszawa-Śródmieście, został wypuszczony i nałożono na niego...dozór policyjny. Oznacza to ni mniej ni więcej, że musi się meldować na komisariacie trzy razy w tygodniu. Decyzja sądu wydaje się być nieco dziwna, szczególnie, że ów osobnik miał już wcześniej na koncie podpalenia. Doszło do nich w kwietniu ubiegłego roku, a Jackowi T. postawiono zarzuty. Te okoliczności nie były w stanie jednak sprawić, żeby sąd podjął nieco bardziej radykalną decyzję w sprawie syna znanego adwokata...
Już w poniedziałek zapłonął samochód w Łodzi, w środę podpalono kolejne samochody we Wrocławiu, a w czwartek spłonęły cztery samochody w Olsztynie.
Pozostaje tylko pytanie - ile jeszcze? Skoro wiadomo, że sprawca może pozostawać bezkarny, może to początek swoistej mody na podpalanie samochodów. I zastanawia mnie jeszcze jedno - jaka byłaby decyzja sędziego, gdyby to jego limuzyna obróciła się w popiół?