Cała Polska biega! I dobrze! W Warszawie wychodząc o dowolnej porze mijam dziesiątki! Biegaczy. Gdy jeżdżę po Polsce – tez biegam i biegaczy widać wszędzie!
Jednak większość biegaczy zostaje na miejskich chodnikach czy w parkach. A dziś wiem, że szczęście jest gdzie indziej – w lesie, w górach, nad morzem czy jeziorem! Serio!
Twórca dotrzechdych.pl, bloger, badacz, ultramaratończyk.
Jakieś dwa lata temu zacząłem biegać poza asfaltowymi ścieżkami. Akurat w moim przypadku wzięło się to z potrzeby wydłużenia dystansu – chciałem się zmierzyć z dystansem ponad-maratońskim. I wbiegłem na górską ścieżkę. Od tamtej pory robię to tak często jak tylko mogę. Dlaczego? Bo tu jest prawdziwe szczęście, prawdziwa radość biegania!
Oto kilka argumentów za tym:
1. Masz kontakt z przyrodą – już dawno psychologowie dowiedli że zielone uspokaja a okoliczności przyrody pozytywnie wpływają na nasze mózgi
2. Nic cię nie rozprasza – w miejskim środowisku masz skrzyżowania, niebezpieczeństwa, w parkach ludzi – w lesie lub w górach dystraktorów jest znacząco mniej – możesz skupić się na biegu, na sobie, możesz się porządnie zamyślić.
3. Medytacja i czas dla siebie – na co dzień żyjemy bardzo szybko, nie mamy często czasu dla siebie, nie mamy czasu pomyśleć na spokojnie o ważnych życiowych decyzjach, nie mamy czasu na spokojny odpoczynek. Wystarczy raz pojechać w weekend, o poranku do lasu by zrozumieć co mam na myśli. Ja od roku, niemal co weekend jestem w Kampinosie.
4. Poznasz to czego do tej pory nie znałeś – las o poranku, góry zimą. Ja największą przemianę przeszedłem gdy pierwszy raz biegałem nocą po lesie…
5. Poznasz nieprzewidywalność – miejskie środowisko jest bardzo przewidywalne, czego nie można powiedzieć o lesie czy górach. Zamknięte przez wysokie wody gruntowe ścieżki Kampinosu, pozwalane drzewa na szlaku, głębokie na metr koleiny wypełnione błotem czy w końcu łosie kroczące Twoim szlakiem – to tylko przykłady. Wszystko to sprawia, że bieganie staje się naprawdę ciekawe i ekscytujące.
6. Przesuniesz swoje granice, i to bardzo daleko – dlaczego? Bo 10 km po płaskim terenie to coś zupełnie innego niż na szlaku. Czasami ciężko znaleźć trasę 10 km w lesie, za to jest 13 km. Wbieg na górę da nieznaną dotąd moc… I to uzależnia… Dziś start w płaskim maratonie nie jest już dla mnie czymś zbyt ciekawym. Za to by przebiec to samo w górach potrafię jechać na drugi koniec kraju
7. I finalnie – poziom ednorfin – czyli hormonów szczęścia – w przypadku biegów w terenie z wszystkich wyżej wymienionych powodów musi być wyższy. Nie dość, że biegasz, to jeszcze zielono, masz czas by uspokoić myśli…
Nie masz czasami ochoty wyjść pobiegać? Nie dziwię się. Miewam podobnie. I jedynym skutecznym lekarstwem jest trening pośród przyrody – w lesie, na łące, nad rzeką. Polecam spróbować - koniecznie! Niezależnie od miejsca zamieszkania – w każdym mieście wystarczy kilkanaście kilometrów od centrum by znaleźć las, łąki czy brzeg rzeki…
Tylko uważaj – możesz już nigdy nie wrócić na asfalt!