Opera Straussa Salome od dnia swej premiery budziła szereg kontrowersji wszędzie tam, gdzie była wystawiana. Działo się tak głównie za sprawą libretta, które zostało oparte na dramacie Oscara Wilde’a o tym samym tytule. Jest to historia przesycona erotyzmem i skrajnym naturalizmem drastycznych scen szaleństwa tytułowej bohaterki. Zatopiona w erotycznej żądzy księżniczka Salome, prosi o głowę św. Jana Chrzciciela, nie mogąc go dostać żywego. Dzieło to po raz pierwszy została wystawione w Dreźnie 9 grudnia 1905 roku. Następnie w roku 1906 zostało zaprezentowane publiczności we Wrocławiu, Norymberdze, Lipsku, Pradze, Kolonii i Berlinie. W roku 1907 r. Salome zostaje wystawiona w Nowym Jorku, Paryżu, Zurychu i w Brukseli, a także w Warszawie.
„organ Aleksandra Rajchmana, gdzie sprawozdania muzyczne piszą kataryniarze, a teatralne- garderobiane”#
Na łamach Kuriera Codziennego ukazała się np. taka notatka: „ Pierwsza wiadomość o tym, że bosonoga tancerka Duncan ma wystąpić na estradzie Filharmonii, to jest instytucji, której celem ma być umuzykalnienie Warszawy i zapoznanie jej z największymi arcydziełami muzycznymi, wydała mi się tak dziwaczną i nieprawdopodobną, że nie chciałem jej dać wiary. Aliści wkrótce zabrzmiały trąby reklamy z taką siłą, że nie można było mieć żadnej wątpliwości, iż występ tancerki odbędzie się nie gdzie indziej, lecz tylko w Filharmonii, bo takie sposoby reklamy są własnością i wytworem wyłącznie dyrekcji Filharmonii […] Jestem przekonany, że na przywdzianiu trykotów nie straciłby nic a nic rodzaj, ani charakter tańca Duncan”#.
Premierę wyznaczono na 15 października. Już 6 października zaprzyjaźniony z Rajchmanem „Kurier Warszawski” rozpoczął akcję reklamową. Alfred Nossig, podpisujący się szekspirowskim pseudonimem Puk , pouczył czytelników, jak wielką sensacje wzbudziła Salome w Paryżu. W dalszym ciągu artykułu zatytułowanego Ryszard Strauss i Salome użył niezawodnych dziennikarskich chwytów, mających podsycić ciekawość publiczności i przekonać ją o randze premiery. Poruszył oczywiście wątek ładunku zmysłowości kryjącego się zarówno w libretcie, jak i w muzyce opery. Typowym dla Młodej Polski, malowniczym językiem zapewniał, że Salome „to orgia poezji zmysłów, nic tylko zmysły,” i że zmysłowy aspekt posiada zarówno tekst, jak i muzyka Straussa – piewcy nowoczesnej „nerwowości”. „żaden z naśladowców [Straussa] – pisał Puk – nie potrafił wyrwać burzy jej przeraźliwej gamy, oceanowi ogłuszającego szumu, namiętnościom i instynktom ludzkim denerwującego wyrazu”#. Zapewnił, że na sensacyjnej Salome Strauss zrobił „złoty interes” (padły konkretne sumy, obrazujące sukces finansowy opery), a na koniec użył argumentu z dziedziny polityki, nadmieniając, że ambasador paryski zrezygnował dla obejrzenia Salome z wysłuchania koncertu muzyki rosyjskiej (jak wiadomo, od 1893 roku Francja była w oficjalnej przyjaźni z Rosją; tego rodzaju argument użyty w prasie warszawskiej można też odczytać jako sprytny akcent lojalizmu wobec władz rosyjskich).
„Zdaje się, że biblijne „lata chude” […] skończyły się w operze warszawskiej. Wczoraj rozpoczęła się epoka „tłusta”, świetnością swą przypominająca chwile bujnego niegdyś rozkwit sceny narodowej, a każdym razie inna, nowa, tchnąca wszystkiemi urokami odrodzenia. Zdaje się, że w wielkiej sali na naszym niegdyś Marywilu przestały „fruwać” mikroby nudy i apatii, które przeżarły nastroje zdrowe, wprowadzając do organizmu chorobę, zdawało się nieuleczalną. Lecz oto organizm ozdrowiał, poczuł w sobie siłę męską i do twórczej rozgorzał pracy.”#
„Któż te cugle pochwycił? Tylko człowiek, lecz człowiek posiadający prócz rąk- głowę. Brakowało jej niestety w gospodarstwie artystycznem i administracyjnem teatru naszego. Z chwilą gdy rozeszły się wieści, że Filharmonjia wzięła na siebie trud prowadzenia opery, w serca jej miłośników wstąpiła otucha. Pan Rajchman organizator i kierownik, który dał Warszawie „kawałek Europy” w Filharmonji – choć sobie tym czynem wytworzył całe legiony wrogów- zazdrośników- da ją i w operze.”#
„Najznakomitszy zaś utwór, omawiający historję Salome, wyszedł z pod pióra poety angielskiego, Oscara Wilde’a. Napisał go dla Sary Bernhard przeprowadził po francusku, a w sposób nie mający może przykładu w literaturze wszechświatowej. Sam erotyk zwyrodniały [ O. Wilde przyp. A.G.] , histeryk i neurastenik, kierujący się zwykle przy tworzeniu własnemi tylko popędami, znalazł Wilde w córce Herodjady temat o silnem napięciu nerwowości erotycznej, jakie sam posiadał i za które ciężko mu przyszło w więzieniu pokutować.#
Jak można z góry przewidzieć, jako zwolennicy opery Straussa zadeklarowali się także przedstawiciele młodego pokolenia kompozytorów, które już wcześniej deklarowało uznanie dla najnowszych zdobyczy muzyki niemieckiej. Sporo uwagi poświęcił operze Straussa Ludomir Różycki, jeden z przedstawicieli słynnego ugrupowania Młoda Polska w muzyce, które debiutowało na estradzie Filharmonii Warszawskiej w 1906 roku. W roku 1908 Różycki opublikował łamach elitarnego pisma „Ateneum”, założonego właśnie wówczas przez satelitę młodopolan Cezarego Jellentę artykuł pt. Droga do Salome. Śledzi w nim Różycki dzieje historii opery niemieckiej od Wagnera po Straussa, pisząc m.in.
Cytowana pretensja Bandrowskiego jest pierwszym sygnałem wrogiej kampanii przeciwko Rajchmanowi, którą prowadziła „Scena i Sztuka” od wiosny 1908 roku, sekundując w tym innym pismom warszawskim. Jak wiadomo, kilka z nich opublikowało słynny Protest muzyków polskich, w którym żądano usunięcia Rajchmana z dyrekcji opery i filharmonii. Wskutek intryg Rajchman rzeczywiście opuścił te stanowiska i jesienią 1908 roku wyjechał z Polski. Salome zagrano w Warszawie ponownie dopiero w 1931 roku.
A na zakończenie przyjrzyjmy się innemu zabytkowi sztuki trywialnej – foxtrott pt. Salome, który był śpiewany i grany w Warszawie, już po wojnie. Jego autorem jest popularny twórca muzyki rozrywkowej Robert Stolz.
