Sobota była dla mnie pełna zupełnie nowych wrażeń. Wzięłam udział w prezentacji kandydatów koalicji Europa Plus Twój Ruch w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Nowym doświadczeniem był też kiedyś dla mnie zjazd PZPN za czasów prezesa Laty, ale to jak by porównywać dzień do nocy.
O sporcie, polityce, macierzyństwie... i nie tylko!
Najpierw odbyła się sesja zdjęciowa. Pojawili się na niej wszyscy liderzy ugrupowań i partii wchodzących w skład koalicji. Były zdjęcia pojedyncze i grupowe, w różnych zestawieniach, a odbywało się to wszystko w tempie ekspresowym – czasu na poprawianie krawatów czy mankietów, nie było praktycznie wcale.
Momentami miałam wrażenie, że kobiet jest więcej niż mężczyzn. I to kobiet, które też są mamami, tak jak ja. Był też świeżo upieczony, chociaż nie aż tak świeżo jak ja, tatuś Ryszard Kalisz, który, co rzadko się zdarza u mężczyzn, pamiętał, że jego synek ma już 4 miesiące i 4 dni. W pewnym momencie tematy rozmów kuluarowych zeszły z polityki, właśnie na sprawy rodzicielskie. Obiegowe opinie o tym, jakoby Twój Ruch był partią nastawioną tylko na homoseksualistów, okazały się być wyssane z palca.
Dzisiaj, również po raz pierwszy, uczestniczyłam w wiecu wyborczym, czy jak to można ładniej ująć, w konwencji. Na scenie prezentowane były "jedynki" do Parlamentu Europejskiego, przemawiali też liderzy partii. Organizacja była świetna, chociaż odniosłam wrażenie, że też bardzo spontaniczna. Niektórych z przemawiających zjadał stres, zwłaszcza tych nowych, którzy po raz pierwszy przemawiali publicznie. Mówienie z pamięci, bez podglądu w tekst, w sposób żywiołowy i porywający - to naprawdę ogromna sztuka. Kto nie próbował, ten nie wie.
Oprócz pełnej pomysłów na poprawę sytuacji w Polsce przemowy Janusza Palikota czy bardzo żywiołowej profesora Hartmana, najlepszą mową uraczył zebranych prezydent Aleksander Kwaśniewski. To był nasz stary, dobry prezydent, któremu można różne wpadki wypominać, ale nikt nie zaprzeczy, że przemawiać – i to jak! – to on potrafi.
Ja, jako kandydatka niezależna, nie polityk, tylko twardo stąpająca po ziemi przedsiębiorcza kobieta myślałam, że wszystko będzie wyreżyserowane, sztuczne, na pokaz. A tu niespodzianka! Mimo - jak to bywa wśród ludzi – wielu mniejszych i większych różnic, czy mniejszej lub większej sympatii między uczestnikami wydarzenia, momentami dało się odczuć atmosferę jednej wielkiej rodziny.
Pozytywnym zaskoczeniem była dla mnie tłumaczka języka migowego, która stała akurat tuż przede mną. Jak się dowiedziałam, jest to standard na konferencjach Twojego Ruchu. Inni powinni brać przykład.