Piszę to Ciebie na własnym blogu, bo na Twoim mi się nie udało. Przepraszam, że zwracam się do Ciebie w ten sposób, ale przez całą młodość myślałem to Tobie właśnie tak – Lechu. Byłeś jesteś i będziesz dla mnie bohaterem. Nic tego nie zmieni. Wczoraj próbowałem Ci to przekazać.
Niestety, dobre wiadomości do Ciebie nie docierają. Administrator Twojego bloga kasuje wszystkie pozytywne wpisy. Bawią się Tobą Lechu. Jesteś jak niedźwiedź w nagonce. Nienawistni ludzie miałkich charakterów mogą Cię publicznie opluwać i robią to z zajadłością. Lechu, zadbaj o siebie! Nie narażaj się na nienawiść tłuszczy. Jeśli już musisz z ludźmi dyskutować, prezentować w ten sposób swoje stanowisko, zrób to w miejscu gdzie nie będzie cenzury. Zrób to tam gdzie nie ma anonimowego hejtu.
Po prostu martwię się o Ciebie. Nie ułatwiaj sprawy swoim poważnym wrogom tracąc siły na opędzanie się od anonimowej nienawiści. Jesteś nam dzisiaj potrzebny jak wtedy. Lechu w sobotę wyjdziemy na ulicę. Mam nadzieję, że będzie nas wielu. Zdziwisz się ilu ludziom jesteś potrzebny. Ilu z nas Ciebie popiera. Na Twoim blogu nas nie ma. Nie korzystamy z Wykopu. A jak już, tak jak ja wczoraj, podejmiemy wysiłek żeby się tam się dla Ciebie zarejestrować, nasze wpisy znikają. Jesteś sam z własnego wyboru. Dostajesz tylko złe wieści. Jak długo wytrzymasz tę presję? Zadbaj o siebie. Wróć do nas. Nadal nam jesteś potrzebny.