Zastanawiam się, czy w przypadku traktowania konsumentów marihuany i konsumentów alkoholu przez państwo i cały państwowy system prawny, nie została złamana zasada równości wobec prawa. To po pierwsze. Wydaje mi się, że konsumenci alkoholu są uprzywilejowani, a konsumenci marihuany są traktowani, jako przestępcy. Nie ma ku temu żadnych przesłanek racjonalnych i owe decyzje zostały powzięta całkowicie arbitralnie, bez odpowiednich badań porównawczych.
REKLAMA
Jeśli prawa nie są równe dla wszystkich, to stają się uprawnieniami i przywilejami. Stają się czymś, co jest przeciwne naturze państwa. W przypadku palaczy marihuany stosuje się arbitralny irracjonalny styl rządzenia przy pomocy zakazów i nakazów policyjnych. Palacze marihuany są traktowani jako obywatele mniej wartościowi tak, jak w systemie apartheidu ludzie kolorowi.
Palacze marihuany są przestępcami, palacze tytoniu nie mogą palić w pomieszczeniach publicznych, konsumenci alkoholu nie powinni pić na zewnątrz. Państwo oddaje policji i prokuraturze coraz większą prywatną sferę życia swoich obywateli. Po drugie paragraf 62 łamie konstytucyjną zasadę proporcjonalności czynu do skutku. Czyn posiadania marihuany np. posiadanie 2, 8 grama i grożąca za to kara kilku lat więzienia jest absolutnie nieproporcjonalna i narusza konstytucyjną zasadę proporcjonalności czynu do skutku. Należałoby się w takich wypadkach odwoływać do Trybunału Konstytucyjnego.
Prawicowi politycy przeciwstawiając się małżeństwom osób jednopłciowych powołują się na Konstytucję, która małżeństwo definiuje jako związek kobiety i mężczyzny. My też mamy prawo powołać się na tę samą Konstytucję, robią to od dawna Wolne Konopie i prawnik z Uniwersytetu Jagielońskiego Mateusz Klinowski. Na razie bez odzewu. Dla dzisiejszej klasy politycznej marihuana to nie jest poważny problem. Sam Bronisław Komorowski będąc jeszcze marszałkiem Sejmu blokował inicjatywy Wolnych Konopi. Zachowywał się podobnie jak jego prześladowcy z PRLu. Jerzy Owsiak zaprosił prezydenta Polski i prezydenta Niemiec na polski Woodstock. I bardzo dobrze. Jurek buduje mosty. Mógł mu jednak na boku szepnąć słówko, że na amerykańskim Woodstock w 1969 nad 700 tys. tłumem unosiła się chmura marihuany i może dlatego było tam tak spokojnie.
